Rozdział 3 - Zgoda?

126 6 0
                                    

Thor przybył. Właśnie wtedy miał poznać prawdę i prawdziwą mnie. Nie jestem zła. To wszystko jest zmyślone. Co jeszcze mnie czeka?

- Eee... Cześć... - powiedziałam. Na nic innego lepszego nie wpadłam. To była wyjątkowo niezręczna sytuacja. Aż mam ochotę wrzucić mem ze mną i z napisem: "To uczucie, kiedy wpadłeś w niezręczną sytuację."
- Cześć... No to... dlaczego?  -
- Na więcej Cię nie stać? -
- ... -
- Przepraszam. Cóż... Było to parę lat temu. Niczego nie pamiętam od początku życia do pojawienia się tam. Od momentu, w którym tam była zaczęły się tworzyć wspomnienia. Nieprzyjemne wspomnienia. Przydzielono mnie Williamsowi. Chyba nie przypadkowo. W pamięci przewija mi się to imię i nazwisko: Lex Luthor. Nie wiem co on miałby mieć wspólnego z tym wszystkim. Mniejsza o to. Od tamtego momentu eksperymentowali na mnie. Pamiętam jak naukowiec każdemu 'obiektowi'/osobie uprzykrzał życie, jak to tylko możliwe. Jednak najbardziej uwziął się na mnie, bo ja jako jedyna buntowałam się przeciwko krzywdzeniu nas. Więc w zamian zapisał, że jestem istnym wcieleniem zła. Od tego momentu traktowana mnie jak potwora. Później taśma się urywa... Do dzisiaj. Aż do dzisiaj. Postanowili mnie zabić, ale wyszło na odwrót. Przez specjalne rury miał się do mnie do komory dostać śmiertelnie niebezpieczny gaz.
- I co dalej? -
- Jeśli chcesz wiedzieć, to bądź cicho. -
- Dobrze. - Po czym gniewnie na niego spojrzałam.
- I te rury były źle umieszczone i przymocowane, w efekcie czego zmarli. Ja wtedy wyszłam i straciłam przytomność. Po odzyskaniu kontroli nad sobą, dziwnie się czułam. Przyszedł Williams i odkryłam swoje moce. Resztę już znasz... A teraz opowiesz mi coś o sobie? -
- Jestem... - zaczął mówić, ale do budynku wkroczyły siły specjalne.
- Stać!! - krzyknął do mnie ich kapitan.
- O co chodzi?! - powiedziałam
- To nieporozumienie! - rzucił Thor
- Uwaga, bo strzelę! - krzyknął w mym kierunku.
Już miał pociągnąć za spust, kiedy mężczyzna go obezwładnił. Ja uciekłam, choć to ja chciałam dać nauczkę temu gościowi. Osądza mnie bez powodu, nawet nie ma na mnie dowodów.

Thor

Nie będę tego komentować. Wiem czemu jest nie ufna, ale też wiem, że nie wszystko wiem. W ten sposób nie pomogę. Co ja zrobiłem? Wdarłem się w walkę między agentami. Będę miał kłopoty, ale jakoś to rozwiąże. Ale skąd oni o tym spotkaniu wiedzieli? Czyżby szpiegowali mnie? A może to Loki powiedział? Oszust i baran totalny. Mam go dość.

Po załatwieniu porachunków z nimi. Poszłem znaleźć Ann, aż w końcu mi się to udało. Siedziała na dachu wysokiego budynku.
- Zdradziłeś mnie! -
- To nie prawda. -
- To skąd wiedzieli?! -
- Nie wiem! Może to Loki... -
- Loki? Czyje loki? -
- Nie, Loki to mój przybrany brat. Ale Loki ma loki. Naprawdę. - powiedział. - Zgoda? - zapytał.
- Zgoda, ale nadal Ci nie ufam. -
- Okej. -
- No to pa. -
- Pa. -

Ann

Po tym 'nie stresującym' spotkaniu, poszłam na pizzę do Sottocasa Pizzeria w Lenox Ave. Zamówiłam tam Capricciosę i dwa sosy czosnkowe za 20$. Czekałam w lokalu przez niecałe 20 minut, czyli bardzo krótko. Pierwszy raz próbuję pizzę. Postanowiłam uwiecznić tę kosmiczną chwilę.

Wzięłam do ust pierwszy kęs tego placka w historii całego mojego życia..
- O matko! To najlepsza pizza na świecie! - krzyknęłam z miną jakiejś wariatki, która wczoraj się urodziła, co sprawiło, że ludzie gapili się na mnie jak na chorą psychicznie osobę. Zawsze jadłam tam kluchy ze smutkiem, oczekując dnia, w którym odzyskam wolność. Potem skończyłam nagranie. Byłam już taka najedzona, że poprosiłam o zapakowanie pizzy do pudełka i sosu do plastikowych opakowań, za co zapłaciłam 1$. Wyszłam z lokalu i chciałam szybko wrócić do domu, słodkiego domku.

Początkowo droga mijała spokojnie, ale wszystko jak zawsze musi się zchrzanić. Zaczepili mnie dwaj faceci.
- *gwizd* ale dupa. -
- No... Ale moja siostra ma większą. -
- Gapisz się w zad swojej siostry? -
- Uuu... Jaka zadziorna! -
Po czym nie złapali. Ich zamiary były mi znane. Aż żal mi było ich, bo nie wiedzieli co ich spotka. Chociaż... Nie, nie żal mi. Jednemu dałam w nos z pięści, a dokładniej z kostek, bo to bardziej boli. Drugi dostał z kolanka w brzuch. Potem ich obu złapałam i rzuciłam na drugą stronę ulicy. Poznali mój sekret.
Podeszłam do nich.
- Nic nam nie rób! - krzyknął jeden.
- Przepraszamy! Przepraszamy! - rzekł drugi płacząc (a teoretycznie chłopaki nie płaczą ;D sorki za to chłopacy).
- Zapomnijcie o tym co widzieliście, inaczej was znajdę i zniszczę. Zatrzymajcie to w sekrecie. Niezniszczyłam was tylko dlatego, że jestem po tej dobrej stronie.
- Dobrze. -
- W porządku. - powiedział beksa.

Po tym wszystkim spokojnie, jak gdyby nigdy nic wróciłam do domciu i rzuciłam się na moją ukochaną kanapę. Gdybym mogła, to bym za nią wyszła za mąż, ale to niemożliwe, ale szkoda. Dostałam kolejną wiadomość.

Hej :) Kolejna drobna informacja

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Hej :) Kolejna drobna informacja. Większość miejsc i rzeczy, które są w książce, naprawdę istnieją. Tak jak ta pizzeria. Wiecie (lub nie), że akcja rozgrywa się w Nowym Jorku i ta pizzeria właśnie tam jest, dokładniej w Brooklynie i gdzieś tam (dzielnicach w NY). I jedna jest na 227 (chyba) Lenox Ave. Pozdrawiam wszystkich ;)

Moon Girl Where stories live. Discover now