Tsundere (Misono x Lily)

194 6 0
                                    

 - Musisz się tu rozbierać!? -Zapytał zirytowany fioletowo-włosy chłopka patrząc na blondyna, który aktualnie ściągał właśnie swoją różową koszulę.Nie zbaczał on jednak na słowa swojego Eve, gdyż byli w sypialni, a nikogo innego tu nie było. Niższy leżał akurat w łóżku czytając jakąś książkę.Zbliżała się ósma wieczorem co znaczyło, że za godzinę może dwie on będzie już sobie smacznie spać.

- Ej, mówię do ciebie Lily...- Mruknął. Spojrzał na swojego Servampa, taksując go wzrokiem, a raczej wszystko gdzie ciała nie pokrywały ubrania. Schował się za książką, kiedy tylko przyłapał się na myśleniu o idealnym ciele jego podwładnego.Było to głupie i dziecinne. Prychnął tylko dodatkowo rozdrażniony swoją reakcją. Blondyn słysząc to zwrócił się w jego stronę.

- Wszystko dobrze Misono? -Zapytał ze swoją codzienną opiekuńczością. Lubił swojego pana i nie chciał by działa mu się krzywda. Wiedział też, że jego Eve przypomina typowego Tsundere. Groźny na zewnątrz, a w środku chce wszystkich chronić.Uważał takie zachowanie za nieco dziecinne, ale też bardzo urocze.Podszedł do Eve zabierając mu książkę i patrząc z bliska w twarz.Misono patrzył tylko chwilę, a potem speszony obrócił głowę w inną stronę.

- Nic mi nie jest Lily. Idź sobie. Gorąco mi.

- Nasz gorączkę? -Blondyn czule przyłożył rękę do czoła by sprawdzić czy chłopak na pewno nie jest chory.Szczególnie, że miał bardzo słabą odporność i często chorował. Do tego zasze szybko się męczył więc nawet przeziębienie to były katusze. -Trochę rozpalony jesteś, pójdę po jakieś lekarstwa.

- Na to chyba leków nie ma -Mruknął cicho Blondyn jednak to usłyszał i obrócił się zdziwiony.

- To nieuleczalna choroba!?!?

- Co?

- Na co chorujesz i dlaczego ja nic o tym nie wiem?

- Bo nie musisz, to i tak nic takiego. Ja umrę a ty będziesz sobie żył z kolejnym Eve.

- Czy ty masz jakieś pomylenia od tej gorączki. Może to choroba.

- Miłość to nie jest choroba, ty niedorozwoju! Jesteś Servampem pożądania, a nie umiesz tego wyczuć!

- Miłość? W kim się zakochałeś! Powiedz.

- Ja nie mogę. Jednak niedorozwój. -Chłopak wrócił do książki, kiedy jego servamp myślał gorączkowo. Może w Mahiru? Nie...on jest z Kuro, a Lwaless i Ligcht też razem. Reszta już dawno przestała być singlami. Kiedy servampowi już mózg się zaparzał podszedł do niego jego Eve. Westchnął cicho, by potem wspiąć się na palce i przyciągnąć blondyna do pocałunku.Lily w zaskoczeniu otworzył szeroko oczy. Zaczął powoli oddawać pocałunek, a rękami zjechał na biodra młodszego. Pogłębił czynność przyciskając młodszego do siebie i przypadkiem ocierając go też o swoje ciało. Młodszy cichutko jęknął na ten gest. Całował go przez chwilę. Oderwał się z braku tchu. Spojrzał młodszemu w oczy. Pociągnął go na swoje kolana i usiadł na łóżku. Młodszy wtulił się w niego ufnie. Lilu zastanawiał się tym czasem jak mógł nie zauważyć, uczucia którym darzył go jego Eve.Może naprawdę jest taki głupi? Nie, po prostu nic nie zauważył martwiąc się jego zdrowiem. Przecież jego mały Eve był taki kruchy. Wzmocnił swój uścisk, sprawiając wrażenie jakby chciał go obronić przed całym światem. Zawsze go pilnował. Opiekował jak rodzeństwem, które nie za bardzo było chętne na matkowanie. Misono za to udawał niezniszczalnego. Ale często polegał na nim. Mimo swojego uporu wydawał się słodki. Kiedy to zmieniło się w coś więcej. Spojrzał na chłopaka.O dziwo ten zasnął mu na kolanach w tak niewygodnej pozycji. Ostrożnie ułożył chłopaka na łóżku szczelnie przykrywając go pościelą. Już miał wychodzić, kiedy zatrzymał go głos.

- Śpisz ze mną Lily. -Uśmiechnął się i wrócił do swojego Eve. Ten natychmiast się w niego wtulił. - Kocham cię-mruknął zasypiając.Niestety nie mógł usłyszeć tych samych słów wypowiedzianych przez servampa pogrążony we śnie. Choć mógł być ich pewny.

Różne One-ShotyWhere stories live. Discover now