List i jego następstwa

195 15 6
                                    

Jeśli myślicie, że czekanie na odpowiedź było dla mnie istną udręką, to muszę was rozczarować. Oczywiście, chciałam wygrać, pragnęłam tego bardziej niż czegokolwiek innego, ale wiecie, jak to jest. Weekend się skończył, a ja wróciłam do szkoły, wpadłam w wir sprawdzianów i kartkówek i nie miałam czasu na myślenie o konkursie.

Aż pewnego dnia po powrocie ze szkoły, w progu drzwi minęłam się z moją mamą, która krzyknęła do mnie tylko: "Cześć kochanie, ja już muszę lecieć, obiad masz w lodówce. Aha, jeszcze jedno! Przyszedł do ciebie jakiś list" i wyszła z domu.

Zerknęłam na stół, na którym leżał stos kopert i odnalazłam tę zaadresowaną do mnie.

O mój Boże. To list z radia! Usiadłam na krześle, drżącymi rękami otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać:
"Droga Brooke,
Serdecznie dziękujemy Ci za udział w naszym konkursie. Twoja praca wywarła na nas wszystkich ogromne wrażenie, dlatego mamy przyjemność poinformować Cię, że zostajesz zwycięzcą! Już 1 lipca spotkasz się z Depeche Mode!
Gratulacje!"

Przeczytałam ten list jakieś dziesięć razy i wciąż nie mogłam w to uwierzyć. To, jak się wtedy czułam, jest po prostu nie do opisania. Najpierw poczułam uczucie gorąca i zrobiło mi się słabo. Potem gdy już "doszłam do siebie", popatrzyłam któryś już z kolei raz na list i zaczęłam płakać, a na koniec puściłam na cały regulator "Enjoy the silence" i piszcząc, zaczęłam skakać po całym domu jak nienormalna.

Dostałam ten list 18 czerwca, a to znaczyło, że do spotkania z moimi idolami zostały jeszcze prawie dwa tygodnie. Dwa najdłuższe tygodnie w moim życiu. To była dla mnie istna katorga. Każdy dzień ciągnął się niemiłosiernie długo i miałam wrażenie, że nigdy się nie skończy.

Ale udało się! Wytrwałam! Oto nadszedł długo wyczekiwany dzień!

Miałam stawić się o 18 pod ich hotelem. Pamiętam, że tamtego dnia wstałam bardzo wcześnie. Byłam wtedy najszczęśliwsza na świecie, ale i śmiertelnie przerażona jednocześnie. W ogóle nie mogłam sobie wyobrazić tego spotkania.

W co mam się ubrać?

Jak zachowywać?

O czym będę z nimi rozmawiać?

Czy zrobię na nich dobre wrażenie i mnie polubią?

A co jeśli wcale nie będą chcieli ze mną gadać?

Wszystkie te myśli kotłowały mi się w głowie, ale musiałam się jakoś uspokoić, spakować i ogarnąć. Wzięłam prysznic, przeczesałam włosy i upięłam je w luźnego koka. Włożyłam na siebie obcisłe jeansy, białą koszulkę ze słonecznikiem i czarną skórzaną kurtkę.

Świetnie Brooke, szalenie oryginalny strój na spotkanie z twoimi największymi idolami. Na pewno będą pod wrażeniem...
Czujecie ten sarkazm, prawda?

Wyszłam z domu i niepewnym krokiem ruszyłam w stronę hotelu. Chyba nigdy w życiu nie byłam bardziej przerażona.

Tydzień w świecie rocka || Depeche ModeWhere stories live. Discover now