Chapter 11

351 41 0
                                    


- Nie wiem kim jesteś i czego ode mnie chcesz, ale proszę oddaj mi dzieci.- poprosiła zielonooka, spokojnym tonem, chodź gardło miała ściśnięte- Nie powiadomię nikogo, zapomnę o wszystkim. Powiem, że same wróciły do domu.-

- Ależ po co?- kobieta przyjrzała się swojemu rozmówcy i z przerażeniem dostrzegła, że jest do niego podobna fizycznie.

Te same oczy, taki sam kolor włosów. Ba, on też miał znamię na szyi.

- Idźcie do mamy.- porywacz pchnął Amelię i Jeremy'ego w stronę Laury i bliźniaki ile się w nogach podbiegły do niej.

Cała trójka się uściskała.

- Miło mi cię poznać Laura.- powiedział mężczyzna- Jestem Jack. Jade zapewne ci o mnie nie mówiła.-

Przerażona kobieta musiała grać na zwłokę żeby móc uratować dzieci, androidy i znaleźć Markusa. Dlatego kontynuowała rozmowę.

- Zna pan moją matkę?- wydusiła.
- Tak.- padło potwierdzenie- Bardzo dobrze ją znam. Nawet mam z nią dziecko.-

Czarnowłosa zamarła. Nie, to nie mogła być prawda.

- Tak...- prychnął porywacz- Ciebie, Laura.-

Zielonooka przełknęła ślinę.
Tak bardzo chciała żeby to wszystko to był sen. Koszmar, z którego się obudzi.

- Dlaczego zatem... dlaczego zatem chciałeś mnie zabić..?- powiedziała starając się ukryć drżenie w głosie.

- Mówisz o tej akcji z autem? Chodziło mi tylko o androida... Wcześniej próbowałem cię do nich zniechęcić przez co trochę namieszałem niektórym w głowach.  Na przykład temu ze sklepu albo temu, który trzymał cię przy granicy dachu.,, - wyjaśnił mężczyzna, a pani kapitan jeszcze bardziej się przeraziła.

- Connor.- pomyślała- On mógł też skrzywdzić Connora...-

- Słuchaj... ja wiem, że ty się trochę pogubiłaś. Że wydaje ci się, że ten twój plastikowy facet cię kocha. Ale to maszyna.- Jack wyciągnął broń zza paska i ją odbezpieczył.

Zielonooka pchnęła dzieci za siebie.

- Nie, nie.- mężczyzna się zaśmiał- Nie o ciebie chodzi.- dodał po czym skinął ręką w stronę pobliskiej furgonetki.

Wysiadł z niej jakiś człowiek i otworzył tylne drzwi po czyn wykopał na zewnątrz androida.

- Markus!- zawołała brunetka.

- Przywódca rebelii androidów...- gdy pomocnik Jacka zostawił koło niego RK200 i wrócił do wozu, porywacz podał swojej towarzyszce broń.

Następnie podprowadził ją przed Markusa.
Dopiero wtedy Laura dostrzegła, że jej przyjaciel jest skuty i na całym ciele ma pełno ran.
Jego ubranie było praktycznie całe w tyrium.

Jack podsunął lufę pistoletu, który trzymała pani kapitan aż dotknęła ona głowy RK200.
Android spojrzał na brunetkę, ze smutkiem.

- Pokaz mi...- powiedział Jack- Że się wobec ciebie mylę... a puszczę was wolno. To tylko maszyna Laura. Zastrzel to.-

Zielonooka spojrzała na swoje dzieci, a potem na Markusa.

- Nie.- powiedziała- Nie ma mowy.-

Nie mogła go zabić.
Nie mogła skrzywdzić swojego przyjaciela.
Nie i już.

Nagle do jej uszu dotarły dźwięki gwałtownego hamowania samochodów. Przed oczami rozbłysły niebieskie i czerwone światła kogutów.
Policja ich znalazła.

Y.E.A.R T.W.OWhere stories live. Discover now