~10~

641 41 7
                                    

Od nierealnego prowadź nas
Ku realnemu...

Cała historia minęła dość spokojnie, a sprawdzian z geografii okazał się banalnie łatwy. Te godziny nauki całe szczęście nie poszły na marne.
Po przerwie obiadowej mieliśmy mieć biologię. Jako jedna z pierwszych weszłam do klasy i kiedy byłam sama podeszłam do akwarium.
Kiedy tylko podniosłam wieko, dwie rybki podpłynęły do tafli.
- Clarisso zaraz umrę z głodu, czy ci ludzie naprawdę myślą, że wszyscy będziemy najedzeni po odrobinie karmy?! Przecież to jest skandal! - Powiedział welonek o imieniu Henry, a pozostałe rybki zaczęły mu wtórować i pływać nerwowo. Bycie syreną umożliwia mi rozumienie ich mowy. 
- No już spokójnie. - Powiedziałam uśmiechając się lekko i dałam im dość sporą ilość karmy, żeby została im na później, bo następna lekcję w tej sali mam dopiero za tydzień.
- Rozmiawiasz z rybami? - Usłyszałam głos za sobą i aż podskoczyłam ze strachu. Odwróciłam się i zobaczyłam Chris'a opierającego się biodrem o ławkę.
- Chris! Zawału dostanę jak będziesz się tak skradać! - Powiedziałam lekko zmieszana tym, że przyłapał mnie jak mówię do akwarium. - Eee tak, nie widzisz jak nerwowo pływają? Głodne są. - Stwierdziłam odkładając pojemnik z jedzeniem.
- Czy wy widzicie jak on na nią patrzy?! Jak ty Luiz na mnie jak byliśmy jeszcze młodym narybkiem! - Powiedziała inna rybka do swojego męża.
- Ona nie lepsza! Clary tylko się nie stresuj, wiemy, że jest przystojny niczym Posejdon, ale... - Nie chcąc ich dalej słuchać, zamknęłam wieko od akwarium. To że się znamy nie uprawnia ich do gadania o takich rzeczach! Zawsze mieli niewyparzone pyszczki.
- Clary... Wszystko gra? - Z rozmyślań wyrwał mnie głos Chris'a.
- Tak, wszystko dobrze. Jestem już po prostu rozkojarzona po tym sprawdzianie. - Stwierdziłam spokojnie i siadłam w ostatniej ławce przy oknie, czekając na nauczycielkę i resztę klasy.
Chłopak bez pytania dosiadł się do mnie, na co tylko uniosłam pytająco brew. Przecież mieliśmy umowę... Chociaż z drugiej strony nie mogę mu zabronić siadania przy mnie. Jego wybór, czy chce być kojarzony ze szkolną wariatką. Ja chcę mieć tylko święty spokój.
- Wymyśliłem chyba sposób, co zrobić, żeby w pewnym sensie ukryć twarze na scenie podczas koncertu. Do tej piosenki nie możemy od tak sobie jej odśpiewać, a trochę wejść w rolę... - Zaczął podekscytowany Chris, ale zaczęli się pojawiać uczniowie w klasie, więc on skończył temat, a ja zajęłam się rysowaniem bazgrołów w brudnopisie.
Po pięciu minutach rozbrzmiał dzwonek, a do klasy weszła vice dyrektorka z jakąś kobietą. Uczniowie ze zdziwieniem zaczęli rozglądać się po sobie, żeby uzyskać jakiekolwiek prawdopodobne odpowiedzi. Gdzie się podziała nasza starsza nauczycielka biologii, która zawsze gubiła okulary na biurku?
- Moi drodzy... - zaczęła dyrektorka łagodnym głosem. - Niestety ze względów zdrowotnych pani Dowson już nie będzie was uczyć... - Po klasie rozszedł się pomruk smutku, bo biolożka była naprawdę miłą osobą, która pozwalała poprawiać oceny do skutku. - Od dzisiaj będzie was uczyć Pani profesor McLewis. Bądźcie grzeczni, ale myślę, że Pani Rosalia sama sobie doskonale poradzi. Więc już nie przeszkadzam i powodzenia. - Oznajmiła kobieta i wyszła.
Wysoka i piękna blondynka o zielonych jak trawa wiosną oczach stała przed nami z lekkim uśmiechem. Wyglądała na jakieś trzydzieści lat, ale pewnie w dowodzie ma więcej.
- No do takiej nauczycielki chętnie bym poszedł na korki z anatomii. - Usłyszałam jak chłopaki przede mną komentują jej wygląd, przez co zrobiłam delikatnego facepalma.
- Witam, nazywam się Rosalia McLewis. Od dzisiaj będę was uczyć biologii. Akceptuję dwa nieprzygotowania w semestrze, ale ponad to cenie sobie szczerość. Jeśli wy będziecie szczerzy wobec mnie, to ja będę traktować was jak równych sobie, możemy się tak umówić? Więc jak nie przyniesiecie referatu to szczerze, że zapomnieliście, a nie bajki, że pies wam zjadł. Nauczyciele wbrew pozorom, też mają serce i rozumiemy każdemu może się przytrafić wpadka. - Powiedziała melodyjnym głosem i otworzyła dziennik. - Jeśli kogoś nazwisko przekręce, to przepraszam. I wstańcie jak będę was wyczytywać, to będę miała okazję zapamiętać wasze twarze. - Poprosiła z uśmiechem.
Zaczęła wyczytywać nazwiska uczniów, którzy posłusznie podnosili swoje cztery litery z krzeseł, by po chwili znowu usiąść i tępo wpatrywać się w piękną nauczycielkę.
Kiedy wyczytała moje nazwisko, grzecznie wstałam, a tak podniosła na mnie wzrok. W jej oczach można było zobaczyć zdziwnie i aż jej długopis z dłoni wypadł. O co chodzi?
- Przepraszam bardzo. Dobrze, usiądź.
Doczytała do końca listę i odchrzaknęła. Podniosła się i na tablicy zaczęła pisać temat dzisiejszej lekcji.
- Dzisiaj porozmawiamy o faunie i florze zbiorników słodkowodnych i słonowodnych. Jak pewnie większość z was zauważyła, te dwa rodzaje środowisk różnią się od siebie zarówno roślinami jak i zwierzętami zamieszkującymi te tereny. Co więcej każdy zbiornik możemy podzielić na różne strefy, w zależności od głębokości i odległości od brzegu, a żeby jeszcze utrudnić sobie naukę, w każdej z tych stref zazwyczaj są inne gatunki. W strefach przybrzeżnych będą bytować gatunki, które potrzebują światła i którym nie przeszkadza obecność innych gatunków, a gatunki ryb, które preferują spokój i są zazwyczaj drapieżnikami, będą bytować na dnach oceanów, jak na przykład...
- Potwór z Loch Ness i syreny? - Wypalił Alex, żeby jak zawsze zrobić z siebie durnia i wypróbować cierpliwość nowej nauczycielki. Cała klasa ryknęła śmiechem, jednak pani profesor na spokojnie tylko się uśmiechnęła i złożyła ręce pod biustem.
- Z tego co wiem, nie ma żadnych naukowych dowodów na istnienie Nessy, ale kto wie, może za kilka lat okaże się, że te wszystkie bajki o syrenkach były prawdą. - Kończąc zdanie spojrzała na mnie swoimi zielonymi jak trawa oczami, jakby chciała coś wyczytać z moich myśli. Poruszyłam się tylko niespokojnie i przegrywając tą walkę na spojrzenia, odwróciłam wzrok. Było w tym wszystkim coś niepokojącego. Nie wiem dlaczego, ale poczułam nieprzyjemny dreszcz. Jakbym była kompletnie obdarta z myśli i wspomnień.
Przez resztę lekcji, nie spojrzałam na nauczycielkę ani razu. Skupiałam się na jej słowach i skrupulatnie robiłam notatki. Później dosłownie odliczałam czas do końca zajęć, by móc jak najszybciej skończyć temat wody i oceanów. Wiem, że to głupię, ale czułam się okropnie w towarzystwie tej kobiety. Co chwilę zerkała w moją stronę, jakby chciała przyłapać mnie na gorącym uczynku, jednym niewłaściwym ruchu.
- To wpadniesz do mnie jutro? Dokończymy tą piosenkę... - Z rozmyślań wyrwał mnie Chris. Rozejrzałam się po klasie i faktycznie już większość zbierała swoje rzeczy z ławek.
- Co? Eee tak... Jasne, wpadnę. - Powiedziałam rozkojarzona i czym prędzej uciekłam z sali. To dziwne, jak jedna nauczycielka może zmienić nastrój uczennicy, która chciałaby być po prostu niewidzialna.

Moja mała, mokra tajemnicaWhere stories live. Discover now