Część III

35 1 0
                                    

Słońce właśnie zachodziło nad horyzontem, chociaż żaden Londyńczyk nie miał możliwości tego podziwiać. Równie dobrze mogłoby wschodzić, czy być w trakcie zaćmienia. Zarówno dla Henry'ego Dolana, jak i reszty mugolskiej społeczności, nie miało to większego znaczenia. Śnieg jak sypał, tak sypał i powodował, że cokolwiek zobaczyć można było tylko w ciepłym domostwie. Niestety wspomniany polityk nie siedział w swoim przytulnym saloniku, obok kominka, z psem u boku. Przebywał w gabinecie premiera Wielkiej Brytanii, niemal obgryzając paznokcie z zimna oraz nerwów spowodowanych ostatnimi wydarzeniami. Pomieszczeniu temu było bardzo daleko do przytulnego albo chociaż ciepłego. W środku panował mocny ziąb, było ciemno i gdyby ktokolwiek dostrzegł okno znajdujące się za biurkiem, z pewnością stwierdziłby, że nikogo nie ma. Dolana bardzo ciągnęło na spoczynek, do wspomnianych wcześniej wygód i przyjemności. Mógł to zrobić w każdej chwili, a pomimo tego wciąż siedział przy biurku. Siedział i w ciemności gapił się na tajemniczy obraz, który był w tej chwili jedynym jego zmartwieniem. Nagle w jego głowie zniknęła burza śnieżna, masowe porwania i psychiatrzy z rękami pełnymi roboty. Zapewne mógłby tak godzinami wpatrywać się w malunek powieszony na ścianie, gdyby ciszy nie przerwało dziwne chrząknięcie. Premier momentalnie podskoczył na krześle, przerażony obecnością tego niepokojącego głosu w ciemności. To uczucie towarzyszyło mu za każdym razem, gdy musiał odbierać komunikat z tamtego świata... Nie tylko doświadczył tego już kilka razy w swoim życiu, ale i czekał na ten dźwięk. Spodziewał się go, a mimo to za każdym razem przez chwilę ogarniało go paniczne przerażenie, jak gdyby w gabinecie miał się zaraz zmaterializować jakiś zabójca. Obraz jednak nie zwiastował mordercy, a ministra magii. Jednej z najbardziej dziwnych i niemile widzianych osób, jakie Henry spotkał w swoim życiu. Nawet nie chodziło o to, że przeszkadzała mu jego osobowość. Zapewne gdyby do spotkania doszło w innych okolicznościach, mogliby się bardzo dobrze dogadywać. Niestety wraz z tajemniczym ministrem magii zawsze przychodziły kłopoty. Problem był taki, że tym razem premier doskonale wiedział na czym polega problem oraz nie mógł się doczekać, aż czarodziej zjawi się w jego gabinecie i uściśnie rękę polityka. Przerażenie szybko zniknęło, zastąpione dziwną, szaleńczą ulgą. Przez chwilę Dolan sądził nawet, że podzielił los podległych mu obywateli. Tu jednak nie chodziło o chorobę psychiczną, a beznadziejność zaistniałej sytuacji. Wszelkie instrukcje dotyczące utrzymania świata magii w tajemnicy były bezradne. Premier po raz pierwszy w swoim życiu mógł zobaczyć, jaki chaos wywołuje zdemaskowanie czarodziejów. Uaktywniły się dziesiątki sekt religijnych, z powodzeniem rekrutując do nich nowych członków. Trafiały się takie, które naprawdę stanowiły kłopot. Dochodziło już do pierwszych morderstw z nimi związanych. W dodatku policja nieustannie była bombardowana zleceniami z całego miasta, nie mogąc wyłapać tych, w których cokolwiek mogliby zdziałać. Dzięki temu przestępcy hulali sobie w najlepsze, gdy ich prześladowcy musieli zajmować się latającymi meblami czy skrzatami spod kanapy. Rząd poważnie zastanawiał się nad wysłaniem do pomocy wojska, co oczywiście nie znaczyło, że po ulicach nie krążyło już kilka należących do niego oddziałów. Dochodziły jeszcze problemy z łącznością, spowodowane warunkami pogodowymi, mieszkańcami nieprzygotowanymi do takiego zimna i kłopoty z przejazdem. Dolan od dawna nie widział takiej warstwy śniegu. I dlatego właśnie premier tak bardzo pragnął tej wizyty. Mugolskie sposoby zawodziły, zdając Londyńczyków na łaskę magii. Oczywiście propaganda działała i wmawiała ludziom, że wszystko jest pod kontrolą... Tylko najwyraźniej coraz mniej mieszkańców w to wierzyło. Musieli zacząć coś robić, a do tego potrzebowali informacji oraz pomocy. Do szału doprowadzało Henry'ego, że to wszystko przez opady śniegu, na które nic nie mogą poradzić. Więc nie, premier nie postradał zmysłów. Po prostu cieszyło go, że będzie mógł nareszcie zacząć działać.

Cienka granicaWhere stories live. Discover now