Rozdział pierwszy-Asgardczyk wśród ludzi

204 10 2
                                    

 Loki wolnym krokiem przemierzał korytarz, kierując się do klasy. Z obrzydzeniem obserwował śmiertelników, marni, tchórzliwi, tak ułomni... Westchnął głośno, zbliżał się powoli do celu, rozmyślając nad przyczyną jego pobytu tutaj.

Jakiś czas temu, po ostatniej braterskiej kłótni, przez którą niemal całkowicie zniszczyli Asgard, Odyn miał tego całkowicie dość. Najpierw ostro zgromił ich obu, a następnie usiadł na złotym krześle w centrum sali. Wszechojciec drapał się po swojej białej brodzie, nie wiedząc, co dalej robić, a jego synowie z niepokojem oczekiwali na rozwój sytuacji. Wstał z tronu i podszedł do wielkiego drzewa Yggdrasill, rosnącego tuż obok. Dla Lokiego i Thora minęła wieczność, zanim rzekł:

– Tak jak owoc wyrasta z nasionka, tak i wasz spór pojawił się przy dorastaniu i trwa nadal... Kary prócz zbędnej nienawiści niczego nie wnoszą, a wręcz zaogniają ten konflikt, dlatego czas byście przeżyli jeszcze raz początek waszego wchodzenia w dorosłość, może wtedy zrozumiecie dawne błędy – Lekko dotknął włócznią pnia świętego drzewa, a ku braciom niesione lekki wietrzykiem, pofrunęły dwa małe zielone listki. Osiadły na ich głowach, zmieniając w szesnastolatków, i powodując głębokie zdumienie. Odyn ponownie się odezwał:

– Oto mój wyrok, niniejszym z pomocą Bifrostu wysyłam was na ziemie w obecnych postaciach, póki nie nauczycie się przynajmniej tolerować, czas nie ma dla was znaczenia, ważne są tylko rezultaty. Nie ograniczam waszych mocy i nie pozbawiam was ekwipunku, ponieważ ma to być próba, nie kara. Jednak ostrzegam was, moje jedyne oko będzie was obserwować, biada temu, kto spowoduję mój gniew! – Nim, któryś z synów zdążył coś powiedzieć, most miedzywymiarowy wysłał ich do miejsca docelowego.

Nie był to już ten sam świat, w którym wojownik z młotem bawił się z resztą ekipy, w wyniku wielu badań, grupa naukowców stworzyła inne rasy. Pojawiły się Elfy, Krasnoludy, Trolle, a nawet wielkie chodzące drzewa, zwane Entami. Rozproszyli się oni po całej ziemi, tworząc własne społeczności, ściśle związanymi z innymi rządami. Ludzkość za to dostała magię, skupioną na żywiołach, każdy rodząc się, miał ją w sobie. Przyczyną tego, było rozsianie przez wielki wybuch naukowej satelity, specjalnej nanotechnologii, po czasie paniki, ludzkość nauczyła się z tym żyć i odpowiednio to wykorzystywać. Szkoły teraz przede wszystkim uczyły używania swoich mocy i przygotowywały do przyszłej kariery i wielkich turniejów, a życie codzienne zmieniło się nie do poznania, a główną role odgrywały żywioły i potężne moce. I właśnie w takie czasy, zostali wrzuceni obaj bracia, jako szesnastolatkowie. Jako niepełnoletni musieli się uczyć i uczęszczać do jednej ze szkół.

Dawny bóg stanął przed drzwiami i zapukał. Po chwili wszedł do środka, wzrok całej klasy spoczął na nim, nauczycielka zaczęła od przedstawienia go:

– Moi drodzy, o to wasz nowy kolega, Loki Joker, przyjechał on z dalekiego kraju i będzie się tutaj uczyć. Może opowiesz nam, coś o sobie?

– Niespecjalnie, wiedzą imię, reszta jest zbędna –krótko odparł, belferka zamilkła na chwilę, nie wiedząc, co powiedzieć. Zabrzmiało kolejne pukanie, do środka wparował Thor, oczyszczając napiętą atmosferę życzliwym uśmiechem i pogodnym nastawieniem.

– Witam, jestem Thor, o widzę, że mojego kochanego braciszka już poznaliście...

– Nic mi nie wiadomo o tym, że jesteście krewnymi, Thorze – zwróciła się nauczycielka, pani Smith .

– Jesteśmy przyrodnim rodzeństwem. Przepraszam, nie przedstawiłem się. Jestem Thor Stormbreaker, pochodzę z Asgardu, moim przeznaczeniem jest ciągła walka z wszelkim plugastwem, ku chwale naszego Wszechojca. – Loki zdążył zająć wolne miejsce, nim brat zaczął swoją dziwną prezentację. Słysząc jego wypowiedź, złapał się ręką za czoło:

LokiWhere stories live. Discover now