2. Pierwsze wycieczki

425 43 9
                                    

Pierwsze, co Eleven zrobił po rozpoczęciu nocy, to podniósł tablet i zaczął przeglądać kamery. Nie dostrzegł na żadnej monet, ale nie to było najgorsze. Natychmiast oblał go zimny pot, przecież to jest niemal niemożliwe do przeżycia. Zaczął się zastanawiać, co będzie, kiedy ktoś zostanie dopadnięty. Wróci do realnego świata? Jeśli nie... chłopak zdecydowanie wolał o tym nie myśleć. Odłożył urządzenie na blat, pacnął pluszaka Freddy'ego w nos dla otuchy i omiótł wzrokiem resztę chłopaków. Każdy stał przy jakichś drzwiach, czekając tylko, żeby móc je zamknąć i przy okazji czatując na Helpy'ego. Blondyn się nie bał, stresował się. Jeśli ktoś zostanie dorwany, to będzie jego wina, bo przecież to właśnie on został mianowany "szefem". Odchrząknął, czym zwrócił uwagę towarzyszy.

- Chłopaki, chyba mamy problem - zaczął niepewnie, spinając się jeszcze bardziej, kiedy utkwione w niego pięć par oczu bardziej się rozszerzyło - Ktokolwiek nas tu wrzucił, odebrał możliwość ogarniania Toy Freddy'ego przez kamerę. Podobnie z nakręcaniem Marionetki. Chyba ktoś będzie musiał u nich siedzieć i robić to ręcznie.

Chłopcy momentalnie zbledli. To wszystko już na początku wydawało im się tragiczne, teraz zrobiło się jeszcze gorzej.

- Ja pójdę do Mari - odezwał się Disowskyy - teraz nic innego tam nie siedzi, a przejście przez korytarz nie powinno być problemem.

Elek tylko skinął głową, a chłopak opuścił pomieszczenie. Blondyn ponownie podniósł ekran i po kolei przerzucał kamery, sprawdzając, gdzie znajduje się aktualnie jego znajomy. Gdy udało mu się bezpiecznie dotrzeć do siedziby Kukiełki, Mateusz odetchnął z ulgą. Rozejrzał się po pomieszczeniu, słysząc stukot. Zaraz zerwał się na równe nogi i zatrzasnął wentylację tuż przed mordką Springtrupa. Gdy robot odbił się od metalowych drzwiczek, Eleven otworzył je, nie chcąc marnować energii. Zaczął natomiast mocniej martwić się o sytuację z misiaczkiem, który w każdej chwili mógł tu przecież wpaść. Ponownie zlustrował przyjaciół uważnym spojrzeniem, zatrzymując je odrobinę dłużej na Neskocie.

- Dobra, pójdę - westchnął rudy, najwyraźniej łapiąc aluzję.

Opuścił biuro na miękkich nogach, jednak dzielnie szedł przed siebie. Po chwili błądzenia w korytarzach, dotarł do odpowiednich drzwi. Przez pierwszy odruch chciał zapukać, ale natychmiast się opamiętał. Pchnął drewniane drzwiczki, wchodząc do niewielkiego pokoiku. Misiek obrócił głowę w jego stronę, przez co serce rudzielca na chwilę się zatrzymało. Po dłużących się w nieskończoność dziesięciu sekundach Freddy obrócił głowę z powrotem w stronę swojego ekranu. Neskot przełknął ślinę, czując narastającą w gardle gulę. Podszedł bliżej animatronika i szybko kliknął w klawiaturę, ustawiając odpowiednie drzwi w jego grze. Misiaczek zdawał się nie zwracać uwagi na poczynania rudego, siedział nieruchomo na krześle, trzymając w dłoni myszkę, której nawet nie przesuwał. Neskot nieco się uspokoił, jednak wizja grania w grę zamiast robota, który w każdej chwili może urwać ci głowę i tak niespecjalnie go przekonywała. Nie miał jednak wyboru, w końcu sam się zgłosił, a skoro już tu był, wystarczyło, żeby nie zasnął i powinno nie być aż tak ciężko.

Tymczasem w korytarzu po drugiej stronie budynku pojawiła się Baby, co Eleven ogłosił pozostałym niemal natychmiast. Jednak chętnych na wybranie się do kącika nagród, zgarnięcia pluszaka i oddaniu go prosto w ręce metalowej dziewczynki brakowało. Blondyn nie chciał iść, bo gdyby w międzyczasie w biurze coś się stało, czułby się winny. Spojrzał na zegarek, była już prawie trzecia. Czas naprawdę mijał szybko, może nie przesadnie, ale na pewno szybciej niż normalnie. Nagle rozległ się okropny hałas. Warczenie, wycie, skrzypienie, trzaski i do tego światło zaczęło niebezpiecznie mrugać. Mateusz wiedział, co to oznacza, więc szybko dopadł dolnego szybu o zatrzasnął go, słysząc po chwili charakterystyczny dźwięk odbijania się od drzwiczek. Aftona mieli z głowy. Została Baby, a w nieskończoność przecież czekała nie będzie. Koniec końców stanęło na tym, że chłopaki sami się ogarną, a Elek rusza po pluszankę.

Blondyn wyszedł z biura, starając się nie robić hałasu. Widział postać animatronika na końcu korytarza. Szybko skręcił w lewo, docierając po chwili do kącika nagród. Dobrze, że zabawki były dostępne bez monet. Półki były praktycznie puste, leżały na nich tylko trzy pluszaki: Bonniego, Mangle i Baby. Chłopak chwycił tego ostatniego, po czym wydostał się na korytarz i powoli zmierzał w stronę oczekującej dziewczyny. Jedną dłoń miała wyciągniętą do przodu, jakby specjalnie na zabawkę.

- Hej Baby, nie rzucisz się na mnie, co? - zaczął gadać do siebie zdenerwowany "przywódca" - Ty jesteś miła, nie? Przecież mnie lubisz, ja ciebie też, więc czekaj jeszcze sekundę, dostaniesz pluszaczka i się pożegnamy w pokoju, tak? - położył zabawkę na dłoni dziewczyny, która zacisnęła palce na pluszance, po czym obróciła się i odeszła, stawiając ciężko kroki.

Blondyn odwrócił się i szybko wrócił do biura. Omiótł latarką pomieszczenie, odganiając przy okazji Fredziaczki. Nie chciał tu przecież Papy Fredzia. Złapał jeszcze Hepy'ego, czy też raczej pacnął go w nos, a ten podskoczył i schował się za telewizorem. Była czwarta, nie zostało dużo czasu do końca zmiany. Wentylator cały czas był wyłączony. Co prawda zrobiło się niewyobrażalnie duszno, ale przynajmniej gang z szybów grzewczych się nie naprzykrzał. Springi chciał wpaść ze dwa razy, ale za każdym spotkał się ze stanowczą odmową w postaci metalowej ścianki. Mateusz obejrzał kamery, chcąc sprawdzić jak idzie dwójce, która siedziała w innych pokojach. Kamera u kukiełki przestała działać, czego w sumie się spodziewał, bo przecież Chicka normalnie też tam siedzi. Jednak usłyszał pozytywkę, więc najwyraźniej wszystko było dobrze. Neskot także radził sobie z elevenowym ulubieńcem, więc było jeszcze lepiej. Pierwsza noc musi być łatwa, pomyślał Elek, odkładając tablet na stół.

Chłopcy właściwie ze sobą nie rozmawiali, byli zbyt przejęci niebezpieczeństwem, w jakim się znaleźli. Mateusz po raz kolejny włączył latarkę, omiatając pokój snopem światła. Helpy wyskoczył zza telewizora, ale po chwili wylądował za nim ponownie. Zostało im pół godziny, nic nie powinno się stać. Ponownie odgonili króliczego znajomego z szybu. Niemal czuli już zwycięstwo, pozostało tylko około pięciu minut. I nagle stało się coś okropnego, mianowicie wysiadł generator. Serce niebieskookiego blondyna stanęło, kiedy usłyszał przeraźliwy krzyk, niosący się korytarzem. Wiedział, że marionetce nakręcenie powinno jeszcze wystarczyć.Jednak wiedział też, że brak prądu oznacza wyłączenie wszystkich sprzętów, czyli komputera Toy Freddy'ego także. A kiedy ten misiek nie ma w co grać, robi się niegrzeczny. Pozostali zamarli w bezruchu. Po chwili rozległy się dzwony i wiwaty, dobiegające nie wiadomo skąd. Wszyscy stali jak zamrożeni, z szeroko otwartymi oczami. Byli w zupełnym szoku. Nie wiedzieli, jakie skutki będzie miało to zdarzenie, ale jednego byli pewni, sądząc po trzasku łamanych kości, należało pożegnać się z Neskotem.

Po chwili zaciemniło im się przed oczami zupełnie, a potem światła wróciły. Znów była dziesiąta, dwie godziny przed drugą nocą. Teraz korytarze powinny być puste. Po kolei wyszli z biura z Elkiem na czele, kierując się w stronę siedziby Toy Freddy'ego.

~~~

Taka godzina jest akurat na tego typu historie, nieprawdacie? Scen drastycznych nie było (jeszcze) 100% family friendly, ale to się prawdopodobnie zmieni *złowieszczy śmiech*
Kogo zabić dalej? Bo w sumie jeszcze nie ustaliłam kolejności...
Pozdrowionka

Wesoła kompania vs robotyczny gangWhere stories live. Discover now