– Jeżeli skończyłeś swój dziwny teatrzyk, to ja mam swoje obowiązki do spełnienia, także wyjdź z kuchni i zajmij się swoimi, a nie zabierasz mi bezcenne sekundy z dala od ciebie – dodał Geno i wrócił do mycia, uprzednio zakładając tym razem gumowe rękawiczki.

– Genuś...

– Co ty znów odwalasz? Nie zamierzam sprzątać twoich zwłok, więc podnoś się z tej podłogi! – wydarł się na niego naprawdę głośno, lekko wkurzony Geno.

*****

Reboot położył dłonie na wysokości swojej miednicy i potępiającym wzrokiem spiorunował roześmianego więźnia. Tupnął dodatkowo nogą, chcąc doprowadzić go do porządku, lecz wywołało to, co oczywiste, zgoła odwrotny efekt.

– Marvul! Przestań! I oddaj moją pałkę! – zawołał zawstydzony tym faktem Reboot. Nie chciał, aby ktokolwiek wiedział, że ten mu ją zabrał. To byłaby kolejna w tym miesiącu, a choć szef ostatnio jest spokojniejszy i tak woli się mu nie podpaść. – No proszę cię, no!

– A do czego ty jej używasz, co~? – spytał zaczepnie Marvul, opierając się o kraty, które dzieliły ich. – Bo jeżeli chcesz, ja mogę użyczyć ci swojej~

– Znów mówisz jakieś zboczeństwa, prawda?! – spytał podejrzliwie Reboot. Biedak był jak dziecko - niewinny i zbyt ufny.

– Skąd... Ja? Nigdy w życiu – powiedział, robiąc niewinną minę. Oczywiście Reboot był nieufny. – Chcę ci po prostu dać coś, czego nigdy nie zgubisz – dodał i mrugnął do niego oczodołem. – Wejdź do mnie i ci pokaże cudowna pałkę mocy~

Reboot nie powinien tam wchodzić. Wiedział to, a szczególnie nie powinien ufać Marvulowi, wszyscy mu tak mówili. Jednak... ten przecież powiedział mu, że to żadne zboczeństwa.

– No dobrze – powiedział ufnie i otworzył kraty, wchodząc do środka celi Marvula i rozejrzał się. - To gdzie ta pałka mo- – przerwał, gdy z szokiem patrzył jak Marvul opuszcza spodnie.

A trzeba było mu nie ufać!

*****

Reaper siedział w swoim gabinecie,  było to jego ulubione miejsce, czarne ściany i ciemne meble oraz niewielkie promienie słońca przedostające się przez żaluzje. Wręcz idealne miejsce dla kogoś jego pokroju. Mimo to, jego myśli błąkały wokół jego uroczej pomocy domowej. Uśmiech, na samą myśl szkieleta zamkniętego w jego domu, powodował u niego marzycielskie westchnienie. Jednak do tej pory nie uświadomił sobie, jak bardzo wpadł w więzy miłości.

Bawiąc się kartkami papieru swoich dokumentów, nie zorientował się nawet kiedy nadeszła na tyle późna godzina, że jedyne światło, które teraz oświetlało jego gabinet to staromodna lampa naftowa, stojąca na rogu jego biurka.

– Szefie!

Drzwi otworzyły się gwałtownie, a zaskoczony Reaper walnął czaszką w biurko, wybudzony z marzycielskich myśli. Zdumiony, spojrzał na policjanta, który ośmielił się zakłócić mu spokój. Widząc mocno poddenerwowanego drogówkarza, westchnął, wiedząc już tym samym do czego się zanosi.

Znudzony oparł dłoń o rękę i czekał.

– Ten palant znów to robi!

– Taaa... Po prostu się z nim umów, Red – stwierdził Reaper i w końcu zainteresował się papierami na swoim biurku. Zaczął je przeglądać, czytając z uwagą raporty z dzisiejszych zmian. – Wtedy przestanie tak bardzo chcieć zwrócić na siebie twoją uwagę...

– Chciałbym móc zabrać mu to pieprzone prawo jazdy i wepchnąć w ten jego paskudny, miodożerczy ryj! I śmiałbym się, patrząc jak się nim dławi, dupek pieprzony!

Afterdeath: Kryminalny światWhere stories live. Discover now