***
- Zwierzak nie ma żadnych poważnych obrażeń. Najwidoczniej nie został porzucony dawno temu – informuje weterynarz, dokładnie obserwując psa. – Myślę, że nie ma się, o co martwić. – Delikatnie się uśmiecha.
- Czyli wszystko z nim w porządku? – Chcę się upewnić.
- Tak – odpowiada od razu. – Jedynie, potrzebuje teraz odpoczynku i spokoju. – Instruuje, podchodząc do swojego biurka.
Wypuszczam z ulgą powietrze z ust, bo naprawdę zamartwiałam się o stan jego zdrowia. Gdybym tylko dorwała tego, kto mu to zrobił, rozerwałabym go na strzępy.
- Tutaj jest wykaz szczepień, jakie powinni państwo zrobić. Pierwsze zalecałbym zrobić, jak najprędzej. – Podaje nam kartkę, którą bez wahania odbieramy. – Na dzisiaj to chyba tyle. Do zobaczenia wkrótce – żegna się, co odbieram za znak, że możemy już iść.
Biorę szczeniaka na ręce i rzucając szybkie 'dziękujemy', wychodzę z gabinetu. Kieruję się na parking, ponieważ nic więcej już do załatwienia tu nie mamy.
- Znalazłaś jakąś chwaloną hodowlę? – zagaduje chłopak, kiedy jesteśmy już na zewnątrz.
- No właśnie... – zaczynam, stając centralnie naprzeciwko niego. – Naprawdę musimy go oddawać? – Patrzę na niego błagalnie.
- Co masz na myśli? – Marszczy brwi, zapewne nie domyślając się, o co mi chodzi.
- Mały się już do nas przyzwyczaił, a takie ciągłe zmiany dla psa też są złe, więc może byśmy go zatrzymali? – proponuję, modląc się w duchu, żeby się zgodził.
- Chcesz go przygarnąć? – Uważnie skanuje moją twarz swoimi tęczówkami, jakby chciał wyczytać jakiś żart.
- Tak. – Przytakuję głową. – Shih - tzu to małe pieski i bardzo przyjazne. Jeśli szybko zajmiemy się nauczeniem go paru rzeczy, to nie sprawi nam problemu.
- Żadne z nas nigdy nie miało psa – przypomina, na co wzruszam ramionami.
- Ale ja zawsze chciałam, pamiętasz? – mówię, nawiązując do swojego dzieciństwa. – Nick, proszę zgódź się – jęczę błagalnie. – To będzie nasz mały pupilek. – Cmokam szczeniaka w jego czubek głowy.
Mój chłopak patrzy raz na mnie, a raz na naszego towarzysza i tak z kilka razy. Robię przed nim słodkie oczka, wiedząc, że to mi pomoże.
- Dobra – ulega, przez co z moich ust wydobywa się westchnienie zadowolenia. – Od teraz mamy psa. – Subtelnie głaszcze jego grzbiet.
- I jest tylko nasz – oznajmiam podekscytowana.
- Muszę w końcu nauczyć się odporności na te Twoje maślane oczy – fuka, a ja wybucham śmiechem. – Zawsze potrafisz mnie oczarować. – Ściska dwoma palcami mój nos.
- Oj, przyznaj się, że sam nie chciałeś już go oddawać. – Uśmiecham się chytrze, na co Nicholas kręci rozbawiony głową w boki.
- Jesteś niemożliwa – stwierdza, po czym zbliża się do mnie i całuje czule w czoło.
Mam zamiar mu odpowiedzieć, gdy słyszę dźwięk swojego telefonu. Oddaję szczenię szatynowi i w pośpiechu odbieram połączenie.
- Halo? – odzywam się, jednak nikt mi nie odpowiada. – Halo?! – podwyższam swój głos, marszcząc swój nos. – Kto mówi? – ciągnę dalej, a kiedy znowu nie słyszę nikogo, rozłączam się.
YOU ARE READING
KISS ME SLOW
RomanceNie wiedziałem, że to Ty na mnie czekasz, bo byliśmy dziećmi, kiedy zakochaliśmy się w sobie. Nie wiedzieliśmy, co to było. Nie poddam się tym razem, ale kochanie, po prostu całuj mnie powoli. °opowiadanie zawiera sceny erotyczne i przekleństwa NIE...
12.Nie ma drugiej takiej, jak Ty, Victoria.
Start from the beginning