Theo Raeken.

265 6 39
                                    

Powiedzmy, że jest to kontynuacja poprzedniego shota jednak tym razem to Nathan będzie grał główną rolę.
Przekleństwa i inne dziwactwa? Taak.
Zapraszam!
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.

Kiedy Nathan zatrzymał się przed wjazdem do rezerwatu szybko wysiadam z samochodu.
Rozejrzałam się wokół i zapytałam:

- Ty wiesz, że mieszkam w Beacon Hills ponad pięć lat i jeszcze ani razu nie widziałam w tym lesie grzybów?

- Weź nie pierdol, Jessy - odpowiedział mój brat wyjmując z samochodu koszyki na grzyby. - Nie widziałem cię od miesiąca. Chcę nadrobić zaległości!

- Ale dlaczego w jebanym lesie?!

- Bo gdybyśmy zostali w domu mógłbym znowu przeszkodzić tobie i Theo w produkcji dzieci!

- Ja pierdole - mruknęłam pod nosem przypominając sobie jak Nathan przerwał mi i Theo testowanie łóżka.

- Ty pierdolisz, on pierdoli, wy pierdolcie... się.

Zaraz jebnę mu tym koszykiem przez łeb. Jak Boga kocham!
Nathan, kiedy zauważył mój wyraz twarzy powiedział, żebyśmy wreszcie zabrali się za zbieranie grzybów i spierdolił do lasu. Ja nadal stałam przy samochodzie, ale słysząc krzyk czarnowłosego ruszyłam w jego kierunku.
Mężczyzna leżał kawałek dalej drąc się na cały las:

- Kto tu postawił ten jebany korzeń!?

- Weź ty się już nie kompromituj - mruknęłam pomagając mu stać.

Nathan otrzepał się z ziemi i liści, po czym udając, że nic się nie stało zaczął szukać grzybów.
Nadal nie wierzę, że on namówił mnie na zbieranie głupich grzybów w lesie, w którym nawet nie rosną.
Mogliśmy iść na pizze albo cokolwiek innego to nie. Jego głupota nadal mnie zadziwia.
Po pół godzinnej wędrówce Nathan w końcu się zatrzymał i powiedział:

- Może tu faktycznie nie ma grzybów...

- No shit, Sherlock!

Jak na dorosłego mężczyznę przystało Nathan pokazał mi środkowy palec, po czym znowu ruszył w las, a ja chcąc nie chcąc ruszyłam za nim.

- Ja pierdole!

Słysząc krzyk odruchowo spojrzałam na Nathana, mimo że głos na pewno należał do kobiety.
Zaczęłam rozglądać się po lesie aż w końcu zauważyłam, że przy jednym z drzew leży jakaś kobieta i (o zgrozo) też ma koszyk na grzyby.
Kiedy podeszliśmy bliżej rozpoznałam w tej kobiecie moją nową sąsiadkę - Rachel Brisingr.

- Co ty tu robisz, Rachel? - zapytałam zwracając na siebie jej uwagę.

- Oo, Jessica! Miło cię widzieć! Zbieram grzyby, ale jakoś słabo mi idzie. A ty? Co tu robisz? I kim jest twój towarzysz?

Kurwa, słowa z jej ust wylatują szybciej niż naboje z karabinu maszynowego.
Zanim ogarnęłam połowę tego, co powiedziała Rachel Nathan podszedł do niej, pocałował ją w dłoń i powiedział:

- Nathan, brat tej tam - w tym momencie głową wskazał na mnie. - A ty, śliczna niewiasto?

Poziom tego podrywu jest niższy niż mój wynik na testach z matematyki. A uwierzcie, że moje wyniki były naprawdę niskie.

- Ra-Rachel - powiedziała w końcu Brisingr.

- Widzę, że jesteś fanką Harrego Pottera - powiedział Nathan. Spojrzałam zdziwiona na Rachel i zauważyłam, że ma na sobie bluzę z symbolami wszystkich domów. - Może zatem zechcesz zwiedzić ze mną moją komnatę tajemnic i zobaczyć mojego Bazyliszka?

Rachel podczerwieniała na twarzy, a ja nie wytrzymałam tego cyrku i powiedziałam:

- Twój iloraz inteligencji jest mniejszy niż mój rozmiar buta. Naprawdę, Nathan? Kurwa, dojebałeś jak łysy grzywką o kant kuli.

Kiedy skończyłam mówić Nathan i Rachel wybuchnęli śmiechem. Oboje dostali takiego ataku, że aż się posmarkali. Dosłownie.
Widać, że w końcu trafił swój na swego.
Po jakiś pięciu minutach ciągłego śmiechu (i smarkania) Nathan i Rachel jakoś się uspokoili i zaczęli ze sobą flirtować.
Słuchałam ich przez chwilę, ale im więcej tekstów na podryw słyszałam tym bardziej mój iloraz inteligencji spadał w dół. Naprawdę to, co ja tam słyszałam było żałosne.
W końcu nie wytrzymałam i zwróciłam na siebie uwagę tej dwójki pytając:

- Czy ja wam przeszkadzam?

- Tak - odparł szybko Nathan. - Masz kluczyki i jedź zrobić mi chrześniaka.

Kiedy kluczyki od samochodu mojego brata znalazły się w mojej dłoni mimo szczerego rozbawienia powiedziałam z pełną powagą.

- Wedle życzenia. Ma być chrześniak czy chrześnicę też bierzesz pod uwagę?

- Cokolwiek.

Prychnęłam pod nosem i ruszyłam w stronę samochodu.
Po krótkim spacerku i równie krótkiej jeździe dotarłam do domu.
Kiedy weszłam do środka rzuciłam ten głupi koszyk na ziemię i ruszyłam do salonu, żeby walnąć się na kanapę.
Chwilę później koło mnie usiadł Theo, a ja od razu się w niego wtuliłam.

- Jak było? - zapytał bawiąc się kosmykami moich włosów. - Znaleźliście jakieś grzyby?

Przewróciłam oczami słysząc tę kpinę w głosie mojego narzeczonego.

- Grzybów nie, ale Nath znalazł sobie dziewczynę.

Theo odsunął mnie od siebie i patrząc mi w oczy zapytał:

- Żartujesz?

- Niestety nie - westchnęłam przeciągle. - Słuchając jego tekstów na podryw miałam ochotę go zakneblować.

- Czemu tego nie zrobiłaś?

- Nie miałam knebla - burknęłam pod nosem, na co Theo się roześmiał. Nagle przypomniałam sobie o "rozkazie", który wydał mi Nathan. - Ale oprócz głupot powiedział też jedną, mądrą rzecz.

Raeken uniósł zaciekawiony brew, ale zanim zdążyłam mu powiedzieć, o co mi chodziło usłyszałam trzaśnięcie drzwi.
Po chwili w salonie pojawił się zdyszany Nathan.

- Jak idzie produkcja Baby Raeken'a?

Theo spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy, po czym nie zwracając uwagi na Nathana gwałtownie wpił się w moje usta.

- Taaa... - mruknął Nathan zapewne obserwując mnie i Theo. - Ja... Spierdalam!

Chwilę później znowu usłyszałam trzaśnięcie drzwi.
Chciał Baby Raeken'a? To teraz niech nie wraca do domu.

820 słów.
Shot na specjalne życzenie Dreamtopia122
T

eraz ja czekam na Nemetonek ❣️

ONE SHOT STORIES ✒️Where stories live. Discover now