Loki.

619 27 31
                                    

Akcja toczy się po wydarzeniach z Thor Ragnarok, ale przed najnowszymi Avengersami. Czyli Asgardczycy bezpiecznie dotarli na Ziemię i tam zamieszkali.

Owoc wojny.

Słowo "klub" z reguły kojarzy się z obskurnym lokalem i z okropną muzyką, na którą nikt i tak nie zwraca uwagi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Słowo "klub" z reguły kojarzy się z obskurnym lokalem i z okropną muzyką, na którą nikt i tak nie zwraca uwagi. Do tego pełno pijanych ludzi, przeważnie nastolatków, liczących na "numerek" gdzieś na boku.
Spotkanie w takim miejscu osoby cywilizowanej graniczy z cudem.
Taki cud wydarzył się w pewną sobotnią noc, kiedy do jednego z klubów na Manhattanie zawitał mężczyzna ubrany w idealnie skrojony czarny garnitur. Większość płci pięknej widząc owego jegomośia od razu obrała go sobie za cel. Natomiast mężczyźni patrzyli na niego z zazdrością, a było czego zazdrościć. Na jego ustach cały czas widniał arogancki uśmiech, który jeszcze bardziej przyciągał do niego wzrok obcych.
Z początku wizja przyjścia do klubu wydawała mu się czymś prymitywnym. Jednak kiedy do Stark Tower przybył jego brat ten szybko zabrał Starkowi jego kartę kredytową i skończył wśród pijanych Midgardczyków.
Z cichym westchnieniem ruszył w stronę baru jednak w połowie drogi stanął jak wryty.

- A to ciekawe - mruknął pod nosem, a uśmiech na jego twarzy znacznie się powiększył.

Płynnym ruchem przeczesał dłonią swoje czarne włosy i ponownie ruszył w stronę baru.
Ku jego uciesze udało mu się znaleźć wolne miejsce centralnie na wprost barmanki, która, kiedy zauważyła ruch, od razu zapytała:

- Co podać? - Kiedy wzrok kobiety spoczął na uśmiechniętym mężczyźnie z jej dłoni prawie wypadła butelka whisky. - Ty nie żyjesz.

- Jak widzisz jestem bardzo żywy. - Czarnowłosy uśmiechnął się zadziornie w stronę barmanki i zlustrował ją wzrokiem. - Powiedz mi, co bogini wojny robi w miejscu takim jak to?

Brązowowłosa spojrzała prosto w oczy mężczyzny i z głosem pełnym jadu zaczęła mówić:

- Lepszym pytaniem jest, co bóg kłamstw robi w miejscu takim jak to. Znudziło ci się udawanie martwego, Loki?

Słowa kobiety uderzyły młodego boga w czuły punkt, ale starał się tego nie okazywać. A miał wprawę w ukrywniu uczyć. Miano boga kłamstw zobowiązuje.

- Davina... - zaczął Loki, ale kobieta mu przerwała:

- Collette. - Widząc zdezorientowane spojrzrnie boga szybko dodała: - Teraz to jest moje imię.

- Davina... - znów zaczął Loki i nawet spojrzenie bogini nie zmusiło go do poprawienia się. - ... chyba zapomniałaś, jak ciężko jest się mnie pozbyć. W końcu sama kiedyś próbowałaś.

ONE SHOT STORIES ✒️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz