Part 30 (Last Special Part, +18)

4.7K 146 76
                                    

*UWAGA! Scena łóżkowa, więc jeżeli nie chcesz - nie czytaj

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*UWAGA! Scena łóżkowa, więc jeżeli nie chcesz - nie czytaj. Pamiętaj, że robisz to na własną odpowiedzialność - autorka*

#Throwback To był dość ciepły, wiosenny dzień. Chłopak był wyjątkowo czuły. Zrobił Ci śniadanie i podał do łóżka. Zachowywał się dość romantycznie - brudził Ci nosek bitą śmietaną z naleśników, ocierał kącik Twoich ust z czekolady, śmiejąc się przy tym. Wcale Ci nie przeszkadzały takie poranki. Przecież każda (albo zdecydowana większość) dziewczyna, kobieta marzy o romantycznie spędzonym poranku, wyjętym niczym z najlepszego romansu (książkowego, czy filmowego). A Ty nie musiałaś marzyć, czy śnić o takich widokach - miałaś takie na wyciągnięcie ręki. Gdyby mógł to by Cię wręcz na rękach nosił tamtego dnia. Nie wiedziałaś w czym leży rzecz. Zastanawiałaś się dlaczego, mimo że wcale taka istota rzeczy Ci nie przeszkadzała. Musiałaś uciekać do pracy, chociaż trudno było po tak czułym poranku. W końcu która chciałaby po czułych, motylich wręcz pocałunkach. Po głaskaniu po głowie, policzkach, po uroczym pukaniu w nosek czy usta. Całowanie po uszku? Albo w czółko? I tak po prostu iść do pracy, pełnej ludzi, których całym sercem się nie lubi? Naprawdę ludzie znajdują sobie sami problemy i jakieś wady. Krzywy wzorek na kawie. Za mało pianki z mleka, albo posypki ze startej czekolady. "Ta kawa ma za mało karmelu". Aż chce się wziąć kubeczek z napojem i wylać na głowę klienta, któremu zebrało się  na marudzenie. Ale jako, że chciałaś być niezależną, pracującą kobietą musiałaś cierpliwie wysłuchiwać wszystkiego, mimo gotującej się w środku krwi.

 Ale jako, że chciałaś być niezależną, pracującą kobietą musiałaś cierpliwie wysłuchiwać wszystkiego, mimo gotującej się w środku krwi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Kochanie - usłyszałaś za sobą, kiedy poprawiałaś włosy przed sporym lusterkiem w pokoju.
- Coś się stało, Yoonnie? - spojrzałaś się na swojego chłopaka.
- Nic, po porostu chciałem Ci powiedzieć, że Cię kocham - uśmiechnął się szerzej. Podszedł do Ciebie i objął od tyłu. Automatycznie zrobiło Ci się cieplej, jakoś tak lżej. A to było zwykłe przytulanie mężczyzny, którego kochałaś. - Pamiętaj, żeby się nie denerwować w pracy, dobrze? Złość piękności szkodzi! A jesteś prześliczna i nie do twarzy Ci ze złością - mruknął Ci do ucha. - Uśmiechaj się dużo i uważaj na siebie. Czy to w drodze do pracy, czy w niej. Nie poparz się, nie wywróć, ani nic... Nie chcę, żeby działo Ci się coś złego, kiedy nie ma mnie przy Tobie - szepnął, a Twoje ciało przeszły przyjemne dreszcze. - I myśl o mnie, kiedy któryś z nie fajnych klientów Cię zdenerwuje. Pomyśl o tym poranku - musnął płatek Twojego ucha ustami. - Kocham Cię, Skarbie. Pamiętaj, że jesteś najpiękniejszą, najlepszą dziewczyną w całej galaktyce. I jesteś tylko moja~ Tylko i wyłącznie. Nie oddam Cię żadnemu innemu. Nie ma takiej opcji - stwierdził stanowczo.
- S-spokojnie, nie zamierzam nikomu się oddawać - szepnęłaś, uśmiechając się. Nagle wszelkie zbędne myśli przestały istnieć jak za sprawą magicznej różdżki.
Odwróciłaś się w stronę chłopaka i pocałowałaś go, zostawiając trochę błyszczyku na jego wargach.
- Arbuzowa~ - zaśmialiście się oboje.
- Dokładnie! Nie zmieniałam jej, bo wiem jak lubisz ten smak~ - zachichotałaś cicho. - Będę się zbierać, bo się spóźnię w końcu do pracy. Będę dopiero około dwudziestej. Mam dłuższą zmianę, bo nie znaleźli jeszcze drugiego pracownika - mruknęłaś niezadowolona. W końcu pracodawca miał znaleźć Ci pomocnika na niektóre zmiany, ale jednak mu coś nie wychodziło. Gdyby nie studia, które miałaś gdzieś po drodze to chętnie sama byś sobie kogoś znalazła. Irytowało Cię olewawcze podejście Twojego szefa. Ale przynajmniej dobrze płacił. Byłaś najlepszą pracownicą, mimo że nie pracowałaś tam jakoś długo.
- Będę za Tobą tęsknić jak nie wiem. Bez Ciebie jest tak jakoś pusto - szepnął, pukając Cię w nosek. - Będę czekać na Ciebie w takim razie o tej dwudziestej. Pojadę tylko do studia coś załatwić, później zorganizuję sobie czas - zaśmiał się.
- Pojedź do NamJoona jak chcesz! Ostatnio mówiłeś, że nie mieliście dla siebie czasu, a praca nad piosenką i takie tam - zaśmiałaś się. - Ale jesteś już dużym chłopcem i sam wiesz co będziesz chciał robić, kiedy mnie nie będzie - uśmiechnęłaś się, biorąc torebkę, w której miałaś portfel, klucze, podstawowe kosmetyki, dokumenty, telefon i bliżej niezidentyfikowane rzeczy. Wiadomo - kobieca torebka posiada wszystko.
- Będę myśleć o mojej przepięknej kobiecie - zagryzł delikatnie wargę, a Twoje policzki delikatnie zapiekły.
- G-Głupek! - mruknęłaś. - Przestań już słodzić! I-Idę do pracy! - ten się tylko zaśmiał i pocałował Cię jeszcze na odchodne. Odprowadził do drzwi, gdzie słodko Ci pomachał, kontrolując jeszcze wzrokiem Twoją sylwetkę, kierującą się w odpowiednią stronę.
W pracy wymieniłaś młodszego od siebie chłopaka. Chodził jeszcze do liceum, druga klasa. Był całkiem w porządku - miły, grzeczny, nieśmiały. Wydawał się być czasami bardzo zamknięty. Ale w końcu nie znałaś go na tyle dobrze, żeby móc ocenić go w odpowiedni sposób. Tylko na postawie wymienionych (dość krótkich) zdań na zmianie, czy gdzieś w przelocie. A przecież w taki sposób ludzi nie można oceniać - w końcu książki nie ocenia się po okładce. Westchnęłaś cicho pod nosem, zakładając swój uniform w zapleczu. Było to stosunkowo niewielkie pomieszczenie socjalne. Nic specjalnego - pięć białych szafeczek pracowniczych, z czego tylko trzy były użytkowane, niski stolik z dwoma, drewnianymi krzesełkami, obitymi białym materiałem w kolorowe okręgi. Było też okno z widokiem na ruchliwą ulicę. Zostawiłaś torebkę w swojej szafeczce, idąc do kawiarni, w której pachniało kawą (kto by się spodziewał). Na swoją twarz "nałożyłaś" uśmiech. Chociaż, kiedy przypominałaś sobie o słodko-namiętnych pocałunkach z ukochanym nic nie trzeba było wymuszać, prawda? Nawet drobne rumieńce wyskakiwały, a serce wielkości pięści biło odrobinkę szybciej. No tak - miłość to przecież stan uniesienia ponad wszelkie granice. Ponad wszystkie nieba. I poza wszelkie normy wyników kardiologicznych i glikemicznych. Chociaż czy cukier w formie słodkich słówek szeptanych do ucha przez osobę, którą się kocha jest złe? Przecież to najzdrowszy cukier jaki można dostarczyć do organizmu! A romantyczne dusze dbają o poziom cukru i Ty doskonale wiedziałaś to po YoonGim. Mimo ciężkich dni jakie się zdarzały i tak dbał o tą niewinną cukrzycę. Nawet jak się pokłóciliście (co jest normalne w prawdziwym związku!) to i tak zostawiał Ci pezygotowane śniadanko z karteczką "Kocham Cię, Skarbie! Uśmiechnij się i nie gniewaj na mnie... Mmmm... Nie lubię, kiedy taka jesteś! Będę lepszy~ Udanych zajęć, trzymam kciuki! Fighting!".
- Dzień dobry - spojrzałaś się na jakąś starszą panią, która stanęła przy ladzie, kulturalnie się witając.
- Dzień dobry. Co podać? - uśmiechnęłaś się ciepło. Starsi ludzie dzielili się na dwie grupy - milusi, którzy lubili zagadać, pogadać oraz ci tacy, którzy ciągle narzekali i byli wredni. Ale ta starsza pani w eleganckim kapelusiku wydawała się być z tej pierwszej kategorii.
- Poproszę herbatę owocową i ciasto jagodowe - powiedziała z uśmiechem.
- Jagodowe? Hmmm, sądzę, że malinowe było by smaczniejsze do herbatki~!
- Naprawdę? W takim razie niech będzie malinowe - zaśmiała się. Zaraz wszystko podliczyłaś, a elegancka pani zapłaciła.
- Proszę sobie wygodnie usiąść, ja zaraz wszystko przyniosę.
- Dziękuję ślicznie - uśmiechnęła się. - Jest pani bardzo miła. Widać, że jest pani szczęśliwie zakochana. Te różane poliki... Ah, ta młodość - zaśmiała się sama do siebie, spoglądając na Ciebie i zajmując miejsce przy oknie. Patrzyła i obserwowała to co się działo za szybą. Pokręciłaś głową i wzięłaś się za zamówienie.
Później miałaś jakiś kilku klientów-biznesmanów, którzy brali Amerinaco albo Espresso z mlekiem. Jakaś grupka chłopaków, na oko - siedemnaście, maks osiemnaście lat. Oczywiście jak to na chłopców przystało zaczęli Cię podrywać. W końcu byłaś śliczna i wyjątkowa. Europejska uroda, wzbogacona o koreańską pielęgnację. Ale dałaś im na swój sposób do zrozumienia, że nie jesteś zainteresowana "dzieciarnią". Miałaś w końcu Yoongiego, który był od Ciebie nieco starszy i nikt z tamtych nie mógł się równać z Twoim ukochanym. A takim w głowach tylko przelecieć się z pierwszą lepszą, ładniejszą dziewczyną. A Ty w końcu z YoonGim czekaliście na "odpowiedni" moment. Stawiałaś, że będzie to dopiero po ślubie. W końcu miało to być coś wyjątkowego, a im dłużej się czeka tym lepiej smakuje, prawda? Chociaż czasami napięcie seksualne męczyło. Ale żadne z was by się nie przyznało. W końcu to trochę... Wstydliwe. W tych czasach, mimo wszystko mało się mówi o seksie i o takich rzeczach, prawda? Nawet gdy się jest w związku trudno jest o takie rzeczy, dopóki któreś z osób nie przejdzie do działania. A nie byłaś przygotowana na to, że to YoonGi tym razem chciał przejąć inicjatywę.

[Imagine Suga]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz