Przy stole oczywiście siedział już jego syn Adrien. Skinął mu tylko głową na powitanie i poczekał dokładnie trzy minuty na posiłek. W poniedziałki zawsze na śniadanie były trzy wykwintne sałatki. Mimo wszystko i tak jakaś połowa z tego nie została zjedzona. Dla kucharek to oczywiście dobrze, bo miały darmowe jedzenie, i to jeszcze jakie!

Gdy skończył jeść zapytał się Nathalie, o jakichś dzisiejszych spotkaniach. Wspomniała coś o jakiejś praktykantce. Że też mu się zachciało udzielać praktyk... A mógł nie przyjmować propozycji. Cóż, może wreszcie wydarzy się coś ciekawego w jego życiu.

- Jak panienka Dupain - Cheng przyjdzie to wpuść ją. Wytłumaczysz jej wszystko i zaprowadzisz ją do mnie, a ja omówię z nią resztę ważnych rzeczy jak i również wypadałoby się zapoznać. Muszę wiedzieć z kim pracuję. - powiedział do swojej asystentki, zachowując jak zwykle grobową minę.

- Dobrze, panie Agreste - odpowiedziała mu kobieta i odeszła, by zająć się synem projektanta. Mężczyzna natomiast poszedł do swojego gabinetu pracować nad kolejnymi projektami. Kiedyś sprawiało mu to większą satysfakcję. Teraz... to chyba tylko obowiązek dla niego. Chyba już do końca jego życia tak zostanie. A może nie?

Po jakichś kilku minutach. No przynajmniej dla Gabriela kilku, bo w rzeczywistości minęło ich kilkadziesiąt, drzwi do  uchyliły się, a przez nie weszła Nathalie z jakąś dziewczyną. Miała na oko dwadzieścia lat. Brunetka średniego wzrostu, o smukłej sylwetce i dużych niebieskich oczach. Na pierwszy rzut oka, bardziej nadawała się ona na modelkę, ale skoro wygrała tak prestiżowy konkurs, to chyba umiała projektować?

- Panie Agreste, to panienka Marinette Dupain-Cheng, wyjaśniłam jej już parę rzeczy.

- Witam panią, nazywam się Gabriel Agreste - projektant podszedł do niej i podał jej rękę, lekko się uśmiechając. Sam zdziwił się na ten gest... Nie uśmiechał się już od dwóch lat.

- D-dzień dobry-y - wyjąkała dziewczyna i dodała. - Nazywam się Marinette Dupain-Cheng, miło mi.

- Mi również miło panienko - odpowiedział jej i dodał. - Nathalie już możesz iść ja zapoznam się z Marinette.

Kobieta wyszła uprzednio zamykając za sobą drzwi. Marinette została sama z Gabrielem w jednym pokoju.

~~~~~~~~~~

Tymczasem Adrien po zjedzeniu śniadania udał się do swojej dziewczyny. Obiecał jej w końcu, że pójdą do największego centrum handlowego w mieście. Ba, w całej Francji. W sumie to mógł tego nie robić, bo zakupy z blondynką to istne tortury.

Stał już pod jej pokojem hotelowym. Tak, dziewczyna mieszkała w hotelu... Ale nie byle jakim! Był to najlepszy, najbardziej luksusowy hotel w Paryżu! Le Grand Paris - tak nazywał się wspomniany budynek.

Zadzwonił więc dzwonkiem, jak to wypadało. Nie musiał długo czekać, po chwili zza drzwi wyszła Chloe w pięknej ciemnoniebieskiej sukience, która idealnie podkreślała kolor jej oczu. Kreację dopełniał złoty pasek w tali, również złote, kolczyki w kształcie pszczoły i granatowe, około dwunastocentymetrowe szpilki.

- Hej Adrien!

- Cześć skarbie, cudownie wyglądasz, zresztą jak zawsze!- pocałował ją w policzek i zaśmiał się krótko. Ona również.

- Oj, przecież wiesz, że jestem cudowna! - dała blondynowi niesubtelnego buziaka w skroń. - Swoją drogą ładnie wyglądasz w tej koszuli.

- Dzięki - odpowiedział krótko i trzymając blondynkę za rękę poszedł z nią do windy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W gabinecie Gabriela zapadła cisza. Marinette nie wiedziała jak ma się zachować, w końcu przed nią stoi ważna osobistość, jaką jest Gabriel. Z kolei on nie wiedział jak zacząć rozmowę.

Dissolve the ice | Miraculous Gabrienette |Where stories live. Discover now