-A kto zamiast szukać brata , spędzał czas z Emilly i się nią opiekował.

-Ha , zazdrościsz mi tego że ja mam kim się zająć a ty nie.

-Wcale ci nie zazdroszczę,  ja mam Lize jakbyś zapomniał , a po za tym to ty olałeś brata. Dla ciebie  Emilly  była  ważniejsza niż własny brat.

Te słowa bardzo mocno uderzyły w  Leonardo. Nigdy nawet by nie śmiał tak pomyśleć. Zaczął ukrywać to że łzy napływały mu do oczu.

- Skoro tak to "Zapamiętaj sobie że gdy nie Ty to Donatello i Justine by żyli"....oni nie żyją tylko przez ciebie!

Po tych słowach Raphael zamilkł,  właśnie jego serce pękło,  jak jego własny brat mógł mu coś takiego powiedzieć. Tak w ogóle to jak takie słowa mogły mu przejść przez gardło.

W jego zielonych oczach pojawiły się łzy, starał się to ukryć. Tylko jak spojrzał na Leo to aż chciał płakać.

-Leo....-ledwo co powiedział, milcząc wstał z kanapy i udał się w stronę swojego pokoju.

-Raph..Raph!-krzyknął po chwili,  właśnie zorientował się co mu powiedział.

Raphael w tym czasie, stał pod drzwiami do swojego pokoju. Jednak tam nie wszedł,  oddalił się  od nich i udał się do pokoju swojego najmłodszego brata. Lekko pociągnął za klamkę i wszedł do środka.

-Mikey? 

-Raph!-był zszokowany.

-Mogę?-zapytał.

-Tak -odparł , na co jego brat usiadł na łóżku.

-Widzę że chcesz- nie musiał nic więcej mówić, jego młodszy brat mocno się w niego wtulił i zaczął płakać? Nie on zaczął ryczeć. Buntownik położył swoje ręce na jego skorupie tym samym go objął i przytulił do swojego ciała.

-Czemu Donny nie żyje? -zapytał przez łzy jego brat.

-Najwyraźniej los tak chciał.

-Raph'ie?

-Tak Mikey'uś

- Nie można cofnąć czasu i sprawić by żył.

-Nie braciszku tak się niestety nie da.

-Jak się nie da , przecież Renet może cofnąć czas.

-Ehh Mikey  nawet gdyby to zrobiła, to prędzej czy później Donny by musiał zostać zabity. To by i tak na jedno wyszło.

-Tęsknię za nim.

-Wiem Mikey to nie jest łatwe bo mi też  go bardzo brakuje-mówiąc te słowa łzy zaczęły mu spływać po policzkach.

Przysunął się bliżej ściany , tak że jego skorupa się o nią opierała. Jego brat położył swoją głowę na jego skorupę. Cały czas na niego patrzył. Zielonooki przybliżył się do niego , po czym go wtulił w swoją skorupę. On siedział jego brat leżał aż do momentu jak pogrążyli się we śnie.

W tym czasie Leonardo siedział na kanapie,  akurat dosiadła się do niego Emilly.

-Stało się coś? 

-A co niby miało się stać

-Nie kłam przecież widzę że jest coś nie tak -powiedziała.

-Pokłociłem się z Raphem

-O co poszło? 

-No obwiniłem go o śmierć Donatello i Justine

-Leo , to przecież nie jego wina. Każdy z nas jest winny

|| TMNT || Porwana || Zakończona || ✔️Where stories live. Discover now