5. Techniki Cienia

2.4K 277 59
                                    

Patrząc na dwóch chuuninów z jego klanu, widział ich typowy wygląd. Ananasowe włosy, ciemne oczy i znudzona mina. Nie przykuwali zbyt wiele zainteresowania, jednak chłopiec nudząc się słuchał ich wymiany zdań. Po chwili jeden z nich przyciągnął jego uwagę składając jedną pieczęć, obok niego natychmiast pojawił się taki sam mężczyzna.

To był klon cienia.

Naruto nie raz słyszał o tej technice, ale dopiero teraz zobaczył ją na żywo. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, zerwał się z miejsca i przebiegając przez prawie cały zabudowany teren klanu wbiegł do ciemnego lasu. Zatrzymał się na niewielkiej polanie ciężko dysząc.

Już miał odtworzyć pieczęć tamtego Nary, gdy przypomniała mu się mina jego ojca, kiedy nie potrafił wykonać jego techniki. Zagryzł lekko wargę, wiedząc, że chwilowy ból fizyczny odciągnie ból psychiczny na boczne tory. Nie mógł się jednak powstrzymać przed spojrzeniem na swoje dłonie. Miały normalny kolor, kompletnie żadnych śladów po tamtym wypadku. Wyleczył się po jednej nocy, chociaż od tamtego dnia minął prawie tydzień.

Zagryzł wargę mocniej, tak, że po brodzie spłynęła mu wąska stróżka krwi. Potrząsnął mocno głową, jakby to miało sprawić, że ta niepewność zniknie. Wziął głęboki oddech i złożył pieczęcie.

Przez kilkanaście pierwszych prób albo nic się nie działo, albo pojawiał się jeden słaby rozchwiany klon, który do niczego się nie nadawał. Dopiero wieczorem, kiedy był brudny i obolały, zmęczony po zużyciu znacznej ilości chakry, jego pierwszy klon stanął u jego boku.

Pomimo złego stanu złapał go w ramiona i zaczął skakać na około niego, szczęśliwy, że coś mu się udało. To było niesamowite, wyglądał dokładnie tak samo jak on, miał błękitne oczy, złote włosy w artystycznym nieładzie, ten sam podniszczony strój i bród na twarzy.

- Yatta! Udało się, Dattebayo! - Krzyknął na całe gardło, dopiero później zdał sobie sprawę co powiedział. - Dattebayo... - Powtórzył mimowolnie. Nie pamiętał by kiedykolwiek gdziekolwiek słyszał to dziwne słowo. Cała euforia zniknęła zastąpiona przejmującą pustką. Po policzku spłynęła mu pojedyncza łza, którą machinalnie starł wierzchem dłoni.

W ekspresowym tempem pobiegł do domu odwołując klona. Otworzył swoje drzwi, a tam rzuciła się na niego wściekła Yoshino.

- Naruto, gdzieś ty był?! - Krzyknęła wściekłą, gdyż spędziła kilka godzin na zamartwianiu się o syna. - Nic ci nie jest?!

- Spokojnie, mamo, byłem w lesie i... - Gwałtownie urwał. Opanował technikę podziału cienia, a nie dał rady wykonać techniki kontroli cienia. To nie było osiągnięcie. - ...zgubiłem się. - Nawet nie próbował udawać przybitego, był przybity.

- To nic, najważniejsze, że nic ci nie jest.

- Przepraszam, mamo. - Odwzajemnił przytulenie, kiedy jej mama przyciągnęła go do siebie w zaborczym geście.

Naruto położył się w łóżku w swoim pokoju tak jak zawsze około 23

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Naruto położył się w łóżku w swoim pokoju tak jak zawsze około 23. Wszystko byłoby dobrze gdyby w tym łóżku rzeczywiście leżał blondyn, tak naprawdę na jego miejscu leżał klon cienia, który służył za przykrywkę przed tym co tak naprawdę robił.

Prawdziwe ciało siedmiolatka znajdowało się na małej polanie, na którą przychodził codziennie od pełnego miesiąca ćwicząc tą jedną pojedynczą technikę, którą pokazał mu tata. Nie byłby Naruto Narą gdyby poddał się tak łatwo, zwłaszcza teraz gdy mógł przeznaczać na ćwiczenia nieograniczoną ilość czasu, kiedy klon spędzał czas z jego rodzicami. To było po prostu wygodne, bo dzięki temu nie zadawali pytań. Nie dałby rady skupić się na treningu odpowiadając ojcu o swoich niepowodzeniach. Wstydził się swoich słabości.

Teraz było jednak inaczej, jego cień wydłużał się i dowolnie zmieniał kształt, co było świetne, dlatego, że kiedyś cieszył się z każdego drobnego poruszenia. Pomimo, że nie raz słuchał innych członków klanu Nara o tym, że ta technika wyciąga chakrę i mogą ją utrzymać ledwie kilka minut, on nie czuł kompletnie żadnego zmęczenia kiedy utrzymywał jelenia mieszkającego w lesie przez prawie godzinę.

Był szczęśliwy, bo teraz mógł pokazać ojcu rezultaty swojej ciężkiej pracy.

Kiedy następnego dnia wstał, już czysty i wypoczęty Shikaku wychodził do pracy. Chłopiec zagrodził mu drogę, ale mężczyzna go wyminął, oczywiście nie zabrakło jego zwyczajowego gestu czyli tarmoszeniu chłopca po włosach.

- Przepraszam, Naruto, ale muszę iść do pracy. Porozmawiamy jak wrócę.

Mały Nara patrzył jak jego tata idzie w kierunku drzwi wyjściowych, mógł pokazać mu to później, ale prawdę mówiąc nie chciał. Chciał pokazać mu to teraz, zmazać z jego twarzy rozczarowanie i zastąpić je należną mu dumą. Jego tata musiał być z niego dumny. W chłopcu pojawiło się pragnienie bycia zauważonym, złożył pieczęć szczura.

- Kageshibari no jutsu! - Krzyknął chłopiec, a jego ciemny prawie nikły w tym świetle cień złączył się z cieniem jego taty.

Shikaku i Yoshino z szokiem patrzyli na siedmioletniego syna, a właściwie to Yoshino patrzyła, bo jej mąż wciąż był unieruchomiany przez cień dziecka.

- Naruto! - Krzyknęła szczęśliwa przytulając chłopca do swojego ciała, kiedy Shikaku powiedział jej, że niebieskooki nie będzie potrafił kontrolować cień załamała się na myśl o tym co mógł czuć jej ukochany syn.

- Naruto... ale jak? - Wydusił zaskoczony mężczyzna.

- Okazało się, że musiałem trochę więcej poćwiczyć, by cień się ruszał. - Wyjaśnił blondyn uśmiechając się szeroko, Shikaku nie wziął tego pod uwagę, ponieważ członkowie jego klanu poruszali cieniem praktycznie od razu, nawet jeśli dość nieporadnie.

C.D.N.

Gomene, że was tak zaniedbuje, ale jak wiedzie szkoła nie radość, ale trzeba chodzić.

Wybaczcie, że tak wam marudzę, dosłownie przed chwilą przeczytałam komentarz kobiety, która naprawdę nie ma czasu, bo zajmuje się dwuletnią córką i domem. Szacunek. Pozdrawiam ją i mam nadzieje, że to czyta.

LHB

Naruto Nara - Dziedzic klanu CieniaWhere stories live. Discover now