Prolog

105 8 1
                                    


Właśnie dojeżdżaliśmy z Tylerem do miejsca, gdzie miał odbyć Comic Con z fanami Teen Wolfa. Budynek wyglądał jak hangar na samoloty. Jednak miał w sobie coś, co sprawiało, że nie wyglądał, aż tak źle na pierwszy rzut oka.
Wyjąłem kluczy ze stacyjki i spojrzałem w stronę przyjaciela.
- Gotowy?- spytałem.
- Na patrzenie jak robisz z siebie debila? Zawsze.
Wysiadając z auta, uśmiechnąłem się pod nosem.

Debil.

Po zamknięciu samochodu ruszyliśmy w stronę wejścia. Budynek od środka wyglądał o wiele lepiej niż z zewnątrz. Jednak pierwszą rzeczą, która przykuła moją uwagę, była Holland, rozmawiająca z Jeffem.
- Wow, co wy tu robicie? - spytałem - mieliście czekać o dziewiętnastej przy scenie.
- Okazało się, że scena jeszcze nie gotowa. - odpowiedział Jeff, dzięki któremu jesteśmy tu.
- Świetnie. - odpowiedział Tyler i machając energicznie rękami, popatrzył na mnie z wyrzutem.
- To nie moja wina. - powiedziałem i uniosłem ręce w obronnym geście.
- Dobra ja się zbieram i wam też to radze, scena i tak będzie gotowa jutro. - powiedział Jeff i skierował się w stronę wyjścia. Gdy odprowadziliśmy go wzrokiem, zapadła dziwna cisza, którą przerwała Holland.
- Więc co teraz?

Gdy nagle usłyszałem głośny huk. Spojrzałem w jego stronę i zauważyłem rozsypane rusztowanie. Przez moją głowę przeszło wspomnienie o wypadku na planie Więźnia. Poczułem jak moje mięśnie, zaczynają drżeć.
- Ej, wszystko dobrze stary?
- Tak, tylko muszę się przewietrzyć.
Wybiegłem na zewnątrz, jednak świeże powietrze wcale mi nie pomogło. Wręcz przeciwnie bardziej pogorszyło sprawę. Nagle poczułem duszności. Przed oczami stanęła mi sytuacja gdy spadłem z platformy. Zacząłem biec w kierunku auta. Pośpiesznie wsiadłem do pojazdu. Nagle poczułem dziwny smak w ustach i przypływ energii, jednak dalej miałem płytki oddech.

Zacząłem jechać w nieznanym kierunku. Musiałem znaleźć bezpieczne miejsce. Poczułem dziwne mrowienie w prawej stronie twarzy. Szukałem jedynego domu, w którym było zgaszone światło. Gdy takowy znalazłem, zaparkowałem na podjeździe, na którym nie było auta, co jeszcze bardziej utwierdziło moje przekonanie, że dom jest pusty. Wzrok zaczął mi się mętlić, przez co sam nie wiedziałem, co robię. Ku mojemu zdziwieniu tylne drzwi były otwarte. Ostatkiem sił otworzyłem je i udałem się do pierwszego lepszego pokoju i rzuciłem się na sofę po mojej prawej.

Włamywacz/O'BrienWhere stories live. Discover now