Przygotowania

322 35 7
                                    


Odkąd tylko zaczęli myśleć o adopcji hybrydy to ciągle na coś czekali – żyli od wizyty do wizyty w schronisku. W pewnym momencie przerodziło się to bardziej w „od spotkania Chena do spotkania Chena". Na początku obaj starali się traktować go jako ewentualność, o której lepiej zapomnieć, ale nie udało się. Kiedy Jongin poznał chłopaka lepiej, jeszcze bardziej zaangażował się w plan, by zmienić zdanie hybrydy.

Nic jednak nie było gorsze od czekania na ten decydujący telefon. Chcieli dać Chenowi tyle czasu, ile tylko by potrzebował, jednak nie zmieniało to faktu, że sami chcieliby jak najszybciej wiedzieć. Nawet, jeśli miałaby to być odmowa. Właściwie, to właśnie jej się spodziewali. I Sehun, i Jongin kilkakrotnie odtwarzali w głowie ostatnią rozmowę i byli pewni, że zawalili na całej linii. Nawet jeśli Chen na koniec wydawał się być zainteresowany, to nastawiali się na najgorsze. Lepiej było zostać mile zaskoczonym niż się rozczarować.

Minęły trzy dni od ich spotkania z Chenem. Wraz z rosnącym zniecierpliwieniem zyskiwali coraz więcej nadziei. Chen na początku wydawał się być zupełnie pewien, że nie chce być adoptowany i w tej sytuacji powinien szybko odmówić. Wątpili, by on czy Seulgi postanowili ich nie informować i zerwali kontakt, to do nich nie pasowało. Najtrudniejsze było to, mogli tylko czekać i pilnować, by telefon Sehuna był zawsze na wierzchu.

W końcu doczekali się upragnionego dźwięku dzwoniącego telefonu, gdy dopiero co Sehun padł zmęczony po pracy na kanapę obok Jongina, który wrócił wcześniej, by zająć się papierowymi sprawami studia. W pierwszej chwili Jongin zamarł z kartką z kosztorysem w dłoni, gdy Sehun zaczął na oślep obmacywać się po wszystkich kieszeniach nagle zapominając, gdzie włożył telefon. W końcu wyjął go z wewnętrznej kieszeni marynarki i gwałtownie wciągnął powietrze, kiedy zobaczył nazwę kontaktu.

– Odbierz, odbierz – pisnął Jongin, nagle ożywając i podskakując na kanapie.

Sehun jak w transie odebrał połączenie i przyłożył słuchawkę do ucha z cichym „słucham".

– Mam na imię Jongdae – odezwał się znajomy głos. – I chcę jak najczęściej odwiedzać schronisko.

– Co? O czym mówisz? – Sehun czuł się zagubiony.

– Chen to tylko moja ksywka, naprawdę nazywam się Jongdae. Powinniście o tym wiedzieć przed adopcją... – Chłopak chwilę się zamyślił, po czym cicho się zaśmiał. – Zapomniałem powiedzieć, że się zgadzam.

– Naprawdę? – Sehun dał radę tylko pisnąć, co wywołało kolejny śmiech u Jongdae.

– Tak. Seulgi kazała przekazać, żebyście przyjechali w sobotę zaplanować, co dalej. I że jeszcze trochę minie, zanim z wami zamieszkam, macie o tym pamiętać. Jeszcze mogę zmienić zdanie.

– Jasne, jasne. Będziemy w sobotę.

– To chyba tyle. Do zobaczenia.

– Che– Jongdae... Chen – Sehun zaczął się plątać, a chłopak tylko się zaśmiał w odpowiedzi. – Dziękujemy.

– Jeszcze zobaczymy, czy macie za co dziękować. – Jongdae się rozłączył, uraczając Sehuna ostatnim śmiechem.

– JONGDAE SIĘ ZGODZIŁ – wrzasnął Sehun, rzucając telefon na kanapę i łapiąc Jongina za dłonie.

– Jaki znowu Jongdae?

– No Chen, Chen się zgodził.

Ostatnie słowa Sehuna przeszły w wysoki pisk, do którego dołączył ogromny uśmiech i podskakiwanie na kanapie. Zanim Jongin zdążył przetrawić wszystkie informacje, chłopak złapał go za dłonie i zaczął nimi energicznie potrząsać, wyglądając przy tym jak pięcioletni chłopiec. Najszczęśliwszy na świecie pięcioletni chłopiec. Kiedy w końcu do Jongina dotarło, co to wszystko znaczy i także krzyknął radośnie, Sehun zarzucił mu ręce na szyje i szybko pocałował w usta, próbując w ten sposób wyrazić tłoczące się w nim emocje.

Our Cat Boy(friend?) ◇ SeKaiChenWhere stories live. Discover now