Rozdział 9. Elsa.

33 3 2
                                    

Witajcie, kochani! Wstawiam taki krótki rozdział, chcąc sprawdzić czy ktoś wciąż chciałby czytać kontynuację tego opowiadania... Także, hej ho!, jeśli to czytasz, to daj znać w komentarzu!

Pozdrawiam i życzę miłego wieczorku!


Budzę się z bólem głowy, bólem brzucha i bólem słów. Nocą dręczyły mnie koszmary, przeplatane rozmowami z rodzicami z lat młodości. Pierwszy raz od wielu lat słyszałam w głowie ich głosy, a niekiedy śmiech.


Zabawne jak szczęście otoczyło moją młodą duszę i chociaż ten stan nie trwał długo, ponieważ koleiny raz umarli w moim umyśle, to z lżejszą myślą otrząsnęłam się z amoku koszmarów i widm.


Widok taty w szczególności przywołał najszczęśliwsze wspomnienia. W połączeniu z wczorajszym wieczorem z Julianem i nutką alkoholu, budzę się z uśmiechem.


Z trudem wstaję z twardego łoża i odczekuję chwilę, żeby wyzbyć się wirowania w głowie. Potrzebuję kolejnej chwili, żeby odgonić ból głowy i żeby uspokoić szalejące nerwy.

Wolnym krokiem podchodzę do wielkiego okna i opieram dłonie na chłodnym parapecie, spoglądając w miasto zza oknem. A widok, który rozpościera się przed moimi oczyma zapiera mi dech w piersiach.

Z nieba leje się czysty żar, a pod jego wpływem ziemia faluje. Arendelle jest miastem, które posiada cztery pory roku, ale lato jest raczej czystą formalnością niźli gorącą pogodą.

W tym miejscu nigdy nie było na tyle ciepło, aby móc opalać się w samej bieliźnie na słońcu. A dzisiaj... dzisiaj można niemalże spłonąć.

Szybkim krokiem opuszczam swoją komnatę i zmierzam do drzwi wyjściowych z zamiarem przekonania się o własnej racji, ale zanim docieram do końca korytarza, jeden ze straży zagradza mi drogę.

- Królowo. - Z naciskiem zmusza mnie do zatrzymania się.

- Przepuść mnie, proszę - mówię, w końcu porzucając próby ominięcia barczystego mężczyzny.

- Lepiej nie wychodzić dzisiaj na zewnątrz. Na dworze... - Głową wskazuje na duże okna. - ...dzisiaj jest za gorąco żeby tam przebywać. Spaliłaby królowa sobie skórę.

- Co to znaczy, że za gorąco? - żacham się, podpierając dłonie na biodrach. - Czy któryś z panów czuł żar na własnej skórze?

- My nie, królowo - dołącza się do rozmowy drugi ze strażników, stojący przy drzwiach wyjściowych. - Ale jedna ze służących poszła z rana po chleb i wróciła z poparzeniami na skórze.

- I to nie były obrażenia od ognia - potwierdza strażnik, zanim z moim otwartych ust wypadają jakieś artykułowane słowa. - W Arendelle gasimy pochodnie wraz ze wschodem słońca...

- Wiem - ucinam szybko. - Znam swoje królestwo.

- Więc musi królowa zrozumieć, że bezpieczniej jest zostać dzisiaj w zamku...

- A mieszkańcy? Przecież oni muszą pracować na mieście! - Wypuszczam powietrze z płuc, próbując zejść z tonu. Krzyk nie przystoi królowej. - Proszę, aby wydano oficjalnie rozporządzenie. Dzisiaj wszyscy mieszkańcy mają pozostać w domach, a za wszelkie niedogodności i straty zapłacę ze skarbu państwowego.

- Do usług, królowo. - Strażnik delikatnie kłania się przede mną i szybkim krokiem kieruje się w jeden z wielu korytarzy. Obserwuję jego znikające plecy, rozważając co powinnam teraz począć.

W zamku goszczę kilkadziesiąt gości, którym powinno się dzisiaj wyprawić ucztę. Ale jak mam wyprawić ucztę, skoro nie mogę wysłać służbę po odpowiednie składniki i potrawy?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 26, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Czerwień lodu. |Elsa.Where stories live. Discover now