Witajcie, kochani! Wstawiam taki krótki rozdział, chcąc sprawdzić czy ktoś wciąż chciałby czytać kontynuację tego opowiadania... Także, hej ho!, jeśli to czytasz, to daj znać w komentarzu!
Pozdrawiam i życzę miłego wieczorku!
Budzę się z bólem głowy, bólem brzucha i bólem słów. Nocą dręczyły mnie koszmary, przeplatane rozmowami z rodzicami z lat młodości. Pierwszy raz od wielu lat słyszałam w głowie ich głosy, a niekiedy śmiech.
Zabawne jak szczęście otoczyło moją młodą duszę i chociaż ten stan nie trwał długo, ponieważ koleiny raz umarli w moim umyśle, to z lżejszą myślą otrząsnęłam się z amoku koszmarów i widm.
Widok taty w szczególności przywołał najszczęśliwsze wspomnienia. W połączeniu z wczorajszym wieczorem z Julianem i nutką alkoholu, budzę się z uśmiechem.
Z trudem wstaję z twardego łoża i odczekuję chwilę, żeby wyzbyć się wirowania w głowie. Potrzebuję kolejnej chwili, żeby odgonić ból głowy i żeby uspokoić szalejące nerwy.Wolnym krokiem podchodzę do wielkiego okna i opieram dłonie na chłodnym parapecie, spoglądając w miasto zza oknem. A widok, który rozpościera się przed moimi oczyma zapiera mi dech w piersiach.
Z nieba leje się czysty żar, a pod jego wpływem ziemia faluje. Arendelle jest miastem, które posiada cztery pory roku, ale lato jest raczej czystą formalnością niźli gorącą pogodą.
W tym miejscu nigdy nie było na tyle ciepło, aby móc opalać się w samej bieliźnie na słońcu. A dzisiaj... dzisiaj można niemalże spłonąć.
Szybkim krokiem opuszczam swoją komnatę i zmierzam do drzwi wyjściowych z zamiarem przekonania się o własnej racji, ale zanim docieram do końca korytarza, jeden ze straży zagradza mi drogę.
- Królowo. - Z naciskiem zmusza mnie do zatrzymania się.
- Przepuść mnie, proszę - mówię, w końcu porzucając próby ominięcia barczystego mężczyzny.
- Lepiej nie wychodzić dzisiaj na zewnątrz. Na dworze... - Głową wskazuje na duże okna. - ...dzisiaj jest za gorąco żeby tam przebywać. Spaliłaby królowa sobie skórę.
- Co to znaczy, że za gorąco? - żacham się, podpierając dłonie na biodrach. - Czy któryś z panów czuł żar na własnej skórze?
- My nie, królowo - dołącza się do rozmowy drugi ze strażników, stojący przy drzwiach wyjściowych. - Ale jedna ze służących poszła z rana po chleb i wróciła z poparzeniami na skórze.
- I to nie były obrażenia od ognia - potwierdza strażnik, zanim z moim otwartych ust wypadają jakieś artykułowane słowa. - W Arendelle gasimy pochodnie wraz ze wschodem słońca...
- Wiem - ucinam szybko. - Znam swoje królestwo.
- Więc musi królowa zrozumieć, że bezpieczniej jest zostać dzisiaj w zamku...
- A mieszkańcy? Przecież oni muszą pracować na mieście! - Wypuszczam powietrze z płuc, próbując zejść z tonu. Krzyk nie przystoi królowej. - Proszę, aby wydano oficjalnie rozporządzenie. Dzisiaj wszyscy mieszkańcy mają pozostać w domach, a za wszelkie niedogodności i straty zapłacę ze skarbu państwowego.
- Do usług, królowo. - Strażnik delikatnie kłania się przede mną i szybkim krokiem kieruje się w jeden z wielu korytarzy. Obserwuję jego znikające plecy, rozważając co powinnam teraz począć.
W zamku goszczę kilkadziesiąt gości, którym powinno się dzisiaj wyprawić ucztę. Ale jak mam wyprawić ucztę, skoro nie mogę wysłać służbę po odpowiednie składniki i potrawy?
YOU ARE READING
Czerwień lodu. |Elsa.
FanfictionW Arendelle zapanował spokój. Elsa nie ukrywa już swojej mocy przed ludźmi, a Anna szykuje się do ślubu z Kristoff'em. I wszystko byłoby dobrze, gdyby w mieście nie pojawił się niespodziewanie młodzieniec, który skrywa się pod maską tejemniczości i...