Rozdział 7. Elsa.

292 19 5
                                    




                  

-Co powiesz na zmianę aranżacji? Ty będziesz panną młodą dzisiaj... -Anna wplata mi we włosy mały biały kwiat. Uśmiecha się.

-Nie mam wybranka. –Śmieję się, chowając włosy za ucho. Mój głos rozchodzi się echem po ciemnym korytarzu.

-Zaraz Ci kogoś wybierzemy. –Uśmiecha się łobuzersko siostra i już ciągnie mnie w głąb zamku. Ledwo widzę podłogę pod swoimi stopami, lecz pozwalam się prowadzić.

Nasze śmiechy są zbyt głośne, co można wyczuć w naszych oddechach. Otóż czuć wino.

Dobiegamy do salonu, gdzie nie gościmy gości. Bardzo rzadko tutaj ktokolwiek przebywa, więc kurz drapie mi nozdrza. Skaczę na kanapę, a Anna podchodzi do wielkiej szafy.

-Wiesz co tutaj jest? –Zanim skończy wypowiadać słowo, szafa staje otworem. W ciemnościach nie dostrzegam jej zawartości, ale szelest ubrań naprowadza mnie na właściwy trop.

Siostra rzuca we mnie jakąś sukienką.

-Zakładaj! –krzyczy.

W dobrym humorze ubranie pojawia się na moich ramionach i od razu wyczuwam, że sukienka jest za długa. W powietrzu unosi się kurz, a materiał jest zbyt szorstki.

Nagle Anna wskakuje na mnie i obie przewracamy się na kanapę, z której unoszą się pyły.

-Chodź! –Tym razem to ja ciągnę siostrę za sobą, nawet nie fatygując się, by uprzedzić ją przed przeszkodami. Biegniemy jak wariatki, trzymając się za dłonie i wykrzykując jakąś pieśń. Zdajemy sobie sprawę, że nikogo nie obudzimy –bo nikt w tej części nie mieszka.

Zbiegamy po krętych schodach i prawie wywracam się na samym ich końcu.

-Gdzie idziemy? –szepcze Anna i zapada cisza.

Odwracam się w jej stronę i karzę jej być cicho.

-Jeszcze kogoś obudzisz... -odpowiadam szeptem.

Kiedy korytarz rozwidla się na tyle, że cały ginie w mroku, puszczam dłoń siostry i najciszej jak mogę staję pod ścianę, świadoma, że ona mnie już nie widzi.

-Przecież nikt tutaj nie śpi. –mówi z dziwną nutką Anna.

-Nie boisz się, Anno? –szepczę, przemieszczając się w głąb. –Coś Ci pokażę.

Zaczynam się śmiać, kierując się w stronę zamku, gdzie przebywają goście. Obecnie tylko Julek.

-Elsa! –krzyczy za mną siostra. –Ta sukienka jest niewygodna!

-Wiem! –odkrzykuję, ale nie zwalniam, choć tak naprawdę nic nie widzę. Ale nutka alkoholu w moich żyłach mnie pobudza. –Nie zwalniaj, siostro!

Po paru minutach dobiegam do miejsca, w których chciałam się znaleźć. Sala balowa jest ciemna i taka pusta, że potrzebuję jednak chwili by się przyzwyczaić.

Anna wpada mi na plecy, śmieje się dysząc.

-Dlaczego tutaj przyszłyśmy? –pyta, wchodząc w głąb.

-Za miesiąc będziesz tutaj tańczyć. –szepczę. Podchodzę do siostry i ujmuję jej dłonie. –Moja mała siostra za miesiąc będzie mężatką.

Nastaje cisza. Widzę, że Ania się uśmiecha. Szybkim ruchem zmuszam ją do tańca. Zaczynamy się śmiać.

-To już decyzja na całe życie... -podśpiewuję do jakiegoś rytmu. –Jesteś tego pewna?

Czerwień lodu. |Elsa.Where stories live. Discover now