*dazai pov*

Patrząc jak Atsushi spał nie mogłem go obudzić a dokąd ja tu byłem kontener był bezpieczni a jakby ktoś na nas napadł bym Atsushiego obudził a narazie niech odpocznie. Przecież agencja i tak ostatnimi czasami zbyt bardzo go wykorzystuje.- Atsushi? - próbowałem go delikatnie obudzić.

-spadaj- jęknął pod nosem I próbował obrócić się na drugi bok, co zaskutkowało że przewrócił się i głową huknął o cement.

- żyjesz? - Zapytałem gdy usłyszałem huk. Jak już usiadł to zaczęłem mówić dlaczego go obudziłem. - a więc mamy kolejnego szifta na patrolu bo nikt z agencji nie mógł nas zastąpić. - oznajmiłem nie zadowolony.-auć- powiedział dotykając miejsca na głowie na którym wylądował, I po chwili jak dotarło do niego co mówiłem westchnęł zawiedziony - serio?-

- ehh no tak - upewniłem go. Była około 1 w nocy a my znowu mieliśmy kolejne 7 godzin. Na szczęście mi czas szybko minął ale teraz to ja byłem zmęczony.

-teraz ja po patroluję - zaproponował Sushi. Szczerze nie wiedziałem że aż tak źle wyglądałem -idź się zdrzemnij - 

- dziękuję- powiedziałem i oparłem się o drzwi konteneru, który mieliśmy pilnować i zasnąłem prawie od razu. Wiedziałem że Atsushi jest już na tyle zdolny by dopilnował tego czegoś tak dobrze jak ja, a nawet lepiej dzięki słuchu i wizji tygrysa.

*Atsushi pov*


Siedząc koło śpiącego Dazaia, porostu nie mogłem się oprzeć pokusie by pobawić się kosmykami jego brązowych włosów albo chociaż wpleść swoją rękę w jego... Dlatego wstałem i postanowiłem się skupić na pracy, chociaż wiedziałem jak bardzo brunet będzie mnie rozpraszał, nawet nie będąc o tym świadomym. Chodziłem w tą i we wte rozglądając się za czymś podejrzanym. Nic wszystko spokojnie. Cisza... cisza którą jedynie przerwał mój krzyk gdy potknąłem się o rozłożone nogi Osamu. 

Wstając na nogi w jednej sekundzie, otrzepał płaszcz i podał mi rękę, dopiero po chwili uświadomiłem sobie co zrobiłem, byłem przerażony. Ale on jedynie zaśmiał się. Miałem wrażenie że nie z mojej niezdarności tylko... sam nie wiem czemu. To była dosyć nie zręczna sytuacja. A mu chyba się odechciało spać.

-przepraszam- powiedziałem cicho, lekko się rumieniąc i przyjmując pomóc Osamu. -dziękuję-

- ehh nic się nie stało - powiedział i jak już oboje wstaliśmy znowu spojrzał na zegarek. Była 2:44 am. Więc zapytał - jak do tej pory zeszła noc i czy chcesz się już zmienić? -

-nie trzeba, spałem wystarczająco na pierwszym shifcie.- powiedziałem zgodnie z prawdą. -a co ty już nie zaśniesz?-

- no nie wiem wydaję mi się że też wystarczająco długo spałem. A więc jeśli chcesz spać to idź, na pewno bardziej ci się to przyda. - odpowiedział i wydawało mi się że to była szczera odpowiedź.

-jakoś nie jestem senny. - westchnąłem i oparłem się o kontener naprzeciwko magazynu.

- chcesz kawę lub jakiś lunch ? Bo oprócz słodyczy nie jedliśmy od 11 godzin. - zapytałem gdy ogarnąłem jaki jestem głodny.

-bardzo chętnie- zgodził się. A ja wiedząc że jeśli oboje nie będziemy spać to będę mógł spędzić więcej czasu z brunetem się uśmiechnąłem. - a skoczyć czy zostać na patrolu? -

-chyba lepiej będzie jak ją zostanę- powiedziałem nie pewnie i dodałem - słodzę 1 łyżeczkę -

- ok, a co do jedzenia? - zapytał i wstał z pozycji siedzącej oraz przyszykował się do wyjścia. A jak już dostał moje zamówienie, wyruszył w drogę po 2 kawy i kilka kanapek (ale wrócił z kilkunastoma albo nawet kilkudziesięcioma).

Gdy Dazai już poszedł poczułem się trochę samotny. I dość niespokojny. Nawet trochę się bałem... Na szczęście niedługo po odejściu Osamu wrócił z najlepszą kawą jaką piłem od dawna. Albo może nie była najlepsza tylko tak mi się wydawało bo w potrzebie wszystko smakuje lepiej.

- mam nadzieję że smakowała - powiedział patrząc jak w pędzie ją wypiłem.

-była pyszna- przyznałem i otarłem okolice ust gdyby coś się wylało lub zostało. -dziękuję-

- nie ma za co - powiedział i na mój gust zanurzył myśli w rozkoszowaniu się swoją kawą.

niedługo po wypiciu kawy, do rąk wziąłem kanapkę i pomiędzy tym a kolejnym gryzem wymamrotałem -hmm... kanapki też przepyszne-

Dazai nie pił kawy w pośpiechu tylko się nią delektował a w miedzy czasie także zagryzał kanapki z sałatą pomidorem i wszystkim co w kanapce dało się znaleść.

Po zjedzeniu większości z kanapek byłem już pełny. I chociaż słońce jeszcze nawet nie weszło, co dla niektórych by dopiero oznaczało początek dnia, ja byłem już wypełni na nogach, z uśmiechem gotowy by zacząć ten dzień, który miałem nadzieję że później będę miał wolny.

Jedliśmy w ciszy. To była dosyć niezręczna cisza moim zdaniem. Chciałem coś powiedzieć lub zrobić ale to był jeden z tych momentów w których nie wiedziałem co było odpowiednie. Po chwili gdy Dazai też zjadł wszystkie kanapki, wyjął z kieszonki płaszcza zegarek i sprawdził godzinę. Gdy spojrzałem wskazówki pokazywały 3:32. Więc włącznie z transportem, na przerwie byliśmy już od 48 minut a w sumie zostało nam na patrolu 5 godzin i 28 minut.

 - masz jakieś pomysły jak podzielimy się zmianami lub co będziemy robić przez następne 5 godzin do końca sziftu? - zapytał w końcu by przerwać ciszę.

«bsd»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz