Obudziły mnie straszne krzyki, więc bez zastanowienia ruszyłem ich kierunku. W kuchni zastałem awanturujących się chłopaków.
-O co chodzi? - spytałem lekko zachrypniętym głosem
-Brad i Minho chcą się... ZAMKNIJ SIĘ! - Thommy'emu przerwał Brad, który cały czerwony wybiegł z pokoju i zamknął się w łazience. Posłałem swojemu chłopakowi mordercze spojrzenie i poszedłem do mojego przyjaciela
-Brad otwórz to ja Newt - chłopak bez zastanowienia otworzył drzwi i wciągnął mnie do łazienki.
-Twój chłopak to debil... - powiedział wściekły
-Spokojnie. Na pewno nie chciał zrobić ci przykrości...
-No ale ughhh. Idę do domu... - stwierdził i wyszedł z łazienki po czym skierował się do przedsionka ubrać buty. Założył kurtkę i wyszedł. Ruszyłem w kierunku kuchni i pożegnałem się ze wszystkimi. Również ubrałem swoje buty i wyszedłem. Chciałem chwilę pobyć sam, a niedługo muszę iść do domu dziecka. Wsiadłem do autobusu i usiadłem na samym tyle. Po ok godzinie jazdy wysiadłem na przypadkowym przystanku i poszedłem w kierunku mostu. Ulica na moście była pusta, więc spokojnie mogłem wejść na niego. Nie miałem nic do stracenia. Wiedziałem, że i tak mogę umrzeć, więc nie bardzo przeszkadzała mi wysokość. Ustałem na murku i zacząłem iść na drugi koniec. Spojrzałem w dół i zobaczyłem pojedyńcze samochody. Zastanawiałem się czy jest sens żebym wracał do domu dziecka i szkoły. Może opłaca mi się uciec... Z drugiej strony mam najwspanialszego chłopaka pod słońcem oraz wspaniałych przyjaciół. Od razu pomysł z ucieczką schował się gdzieś z tylu głowy gdy zakreciło mi się w niej. Lekko zachwiałem się, więc zszedłem na dół. Odparłem się o murek i poczekałem aż mi przejdzie. Wyciągnąłem telefon i sprawdziłem godzinę. Okazało się, że mam półtorej godziny na dojazd do ośrodka. Wstałem i poszedłem na przystanek. Do ośrodka dotarłem chwilę przed czasem, ponieważ autobus był wcześniej. Poszedłem do pokoju i zobaczyłem, że nikogo nie ma. Zszedłem na stołówkę i zastałem wszystkich na posiłku.
-Newt! - usłyszałem głos Jamesa, który ruchem ręki pokazał mi, że mam się dosiąść
-Gdzie byłeś? - spytał Jasper
-Na imprezie ze znajomymi. A co robiliście wy? - spytałem
-A co możemy robić? Siedzieliśmy tu sobie...
-No dobra, ale nie wychodzicie ze znajomymi?
-Owszem, ale nie tym razem - wtrącił Ben
-Widziałem twoje rysunki... Są super - nagle usłyszałem głos Allana
-Grzebaliście w moich rzeczach? - spytałem zły
-My tylko - zaczął James, ale mu przerwałem
-Co? Co tylko? Nawet nie możecie uszanować prywatności? - byłem coraz bardziej zły. Wstałem od stołu i wyszedłem z jadalni pomimo zakazu... Zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem z budynku. Udałem się na ławkę kawałek za ośrodkiem. Wyciągnąłem paczkę papierosów i włożyłem jednego do ust. Szukałem zapalniczki gdy ktoś wyciągnął mi z ust papierosa.
-Co ty robisz? - spytałem Teresę
-Jesteś chory... Nie wolno ci - powiedziała zabierając mi paczkę i zapalniczkę
-I tak nie wyzdrowieję
-Skąd taka pewność? - nie dała za wygraną
-Po moim stanie to widać... Codziennie muszę zażywać leki. Nie chce tak żyć... To... - przerwała mi przywierając swoimi ustami do tych moich. Lekko odepchnąłem dziewczynę.
-Co ty robisz?! - spytałem, a nim się obejrzałem widziałem odbiegającego Thomasa. Skąd się tu wziął?
*Od autora*
Witajcie. Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Jeśli tak możesz zostawić po sobie ślad w postaci gwiazdki i komentarza, będzie mi bardzo miło. Mała drama musi być... Do następnego
YOU ARE READING
Oprawca, Czy Ukochany? ~ Newtmas
FanfictionThomas to pewny siebie chłopak, nie nawiedzi on homoseksualistów. Znęcanie się nad każdym kto jest słabszy, bo sprawia mu to przyjemność. Pewnego dnia pojawia się ktoś, kto wywróci jego życie o 180°.