Leżałem na łóżku i zastanawiałem się co zrobić. Przed chwilą się obudziłem. Zabrałem telefon, słuchawki, ubrałem buty i bluzę po czym wyszedłem z domu dziecka. Szedłem powolnym krokiem i patrzyłem sobie pod nogi. Gdy uniosłem głowę zobaczyłem, że jestem w jakiejś uliczce. Było ciemno, ale wydawała się spokojna. Znalazłem jakąś ławkę i usiadłem na niej. Cały czas myślałem o rozprawie w sądzie. W końcu jest jutro. Jeśli ojciec dostanie krótko i wyrok to mnie zabije po wyjściu... Zrobiło się dość chłodno, a ja nie do końca wiedziałem gdzie jestem. Odwróciłem się w stronę z której przyszedłem i zacząłem się wracać. Wróciłem do ośrodka i usiadłem na swoim łóżku.
-Gdzie byłeś? - usłyszałem głos jednego z chłopaków, więc zapaliłem lampkę, aby wiedzieć kto mówi
-Przejść się. Jak wam mija dzień? -spytałem
-Jakoś leci. W szkole nie jest zbyt nudno więc luzino... Słyszałem, że byłeś w szpitalu prawda? Co znów zrobiłeś?
-Ja nic po prostu będę czasem tam jeździł. W końcu jestem chory... Ej czy coś się stanie jeśli jutro nie przyjdę tu na noc? - spytałem Jamesa
-W sumie to chyba nic... Żaden z osób tu nie miał dokąd iść, więc ci nie odpowiem. - stwierdził
-Okej dzięki. Ja idę spać dobranoc
-Dobranoc
-----------------------------------------------------------
Obudziłem się i od razu skierowałem się do łazienki przy okazji zabierając ubrania. Wszedłem pod prysznic i od razu zrobiło mi się przyjemniej. Później umyłem zęby i przebrałem się. Zjadłem śniadanie i pobiegłem do pokoju. Szybko chwyciłem czapkę i plecak po czym wyszedłem z ośrodka. Szedłem sam do zakrętu, gdzie czekał na mnie Thommy, Brad i Minho, Jared, Liam i Brett oraz bliźniacy ze Scottem. Przywitałem się z moim chłopakiem soczystym pocaunkiem, po czym przybyłem piątkę z resztą.
-To gdzie idziemy? - spytał mój chłopak
-Na miasto? - usłyszałem głos Minho
-Jestem za - wtrącił Brad przytulając się bardziej do Azjaty
-Ej dziś o 17.30 mam rozprawę w sprawie taty... - powiedziałem smutny
-Będziemy z Tobą. Ja będę zeznawać przeciwko niemu
-Ja też przyjdę. Obiecuje - wtrącił Scott
-Dzięki... Chodźmy bo tracimy czas - powiedziałem w końcu
Szliśmy w kierunku miasta. Poszliśmy na sok bo musieliśmy być trzeźwi na rozprawie. Bawiliśmy się w najlepsze, w pewnej chwili zakreciło mi się w głowie, więc poprosiłem chłopaków żebyśmy poszli gdzieś usiąść. Padło na mostek nad rzeką. Usiadłem i spojrzałem na Thommy'ego.
-A co jeśli umrę? - spytałem
-Nie ma takiej możliwości rozumiesz? Musisz wybrać z chorobą. Dla mnie, dla przyjaciół... Musisz
-A w razie gdybym przegrał... Wybaczysz mi? - spytałem
-Nie bo takiej potrzeby nie będzie, ponieważ nie przegrasz.
-Aaaa nie proszę Brett!!! - usłyszałem krzyk Liama
Poszliśmy w ich stronę i zobaczyliśmy jak Brett trzyma w talii Liama i próbuje to wepchnąć do wody. W pewnej chwili stało się coś czego nikt nie przewidział. Brett pocałował się z Liamem.
-O kurczę - wydusił Jared
-Zgadzam się... O kurczę - wydusiłem
-Gratulacje!!! - wykrzyczał Aiden
-Dzięki - spojrzał na niego Brett przytulając do siebie Liama
Uwielbiam to towarzystwo. Zrobiliśmy sobie wagary, a ja będę miał przerąbane.
-Zapraszam wszystkich po rozprawie do mnie na małą domówkę - powiedział i zaśmiał się mój chłopak
- No spoko przyjedziemy - zadecydował za wszystkich oczywiście Brad. On tak zawsze.
*Od autora*
Hejka kochani. Mam nadzieję, że nowy rozdział się podoba. Jeśli tak to proszę o zostawienie gwiazdki lub komentarza, ponieważ to bardzo motywuje. Przepraszam też za brak rozdziałów, niestety nie bardzo miałam kiedy pisać i najzwyczajniej w świecie nie miałam weny... Piszę to dla przyjemności, więc gdy wena mnie nie opuści to rozdziały będą. Miłego dnia/wieczoru
YOU ARE READING
Oprawca, Czy Ukochany? ~ Newtmas
FanfictionThomas to pewny siebie chłopak, nie nawiedzi on homoseksualistów. Znęcanie się nad każdym kto jest słabszy, bo sprawia mu to przyjemność. Pewnego dnia pojawia się ktoś, kto wywróci jego życie o 180°.