45

928 73 1
                                    

Leżałem na łóżku i zastanawiałem się co zrobić. Przed chwilą się obudziłem. Zabrałem telefon, słuchawki, ubrałem buty i bluzę po czym wyszedłem z domu dziecka. Szedłem powolnym krokiem i patrzyłem sobie pod nogi. Gdy uniosłem głowę zobaczyłem, że jestem w jakiejś uliczce. Było ciemno, ale wydawała się spokojna. Znalazłem jakąś ławkę i usiadłem na niej. Cały czas myślałem o rozprawie w sądzie. W końcu jest jutro. Jeśli ojciec dostanie krótko i wyrok to mnie zabije po wyjściu... Zrobiło się dość chłodno, a ja nie do końca wiedziałem gdzie jestem. Odwróciłem się w stronę z której przyszedłem i zacząłem się wracać. Wróciłem do ośrodka i usiadłem na swoim łóżku.

-Gdzie byłeś? - usłyszałem głos jednego z chłopaków, więc zapaliłem lampkę, aby wiedzieć kto mówi

-Przejść się. Jak wam mija dzień? -spytałem

-Jakoś leci. W szkole nie jest zbyt nudno więc luzino... Słyszałem, że byłeś w szpitalu prawda? Co znów zrobiłeś?

-Ja nic po prostu będę czasem tam jeździł. W końcu jestem chory... Ej czy coś się stanie jeśli jutro nie przyjdę tu na noc? - spytałem Jamesa

-W sumie to chyba nic... Żaden z osób tu nie miał dokąd iść, więc ci nie odpowiem. - stwierdził

-Okej dzięki. Ja idę spać dobranoc

-Dobranoc

-----------------------------------------------------------

Obudziłem się i od razu skierowałem się do łazienki przy okazji zabierając ubrania. Wszedłem pod prysznic i od razu zrobiło mi się przyjemniej. Później umyłem zęby i przebrałem się. Zjadłem śniadanie i pobiegłem do pokoju. Szybko chwyciłem czapkę i plecak po czym wyszedłem z ośrodka. Szedłem sam do zakrętu, gdzie czekał na mnie Thommy, Brad i Minho, Jared, Liam i Brett oraz bliźniacy ze Scottem. Przywitałem się z moim chłopakiem soczystym pocaunkiem, po czym przybyłem piątkę z resztą.

-To gdzie idziemy? - spytał mój chłopak

-Na miasto? - usłyszałem głos Minho

-Jestem za - wtrącił Brad przytulając się bardziej do Azjaty

-Ej dziś o 17.30 mam rozprawę w sprawie taty... - powiedziałem smutny

-Będziemy z Tobą. Ja będę zeznawać przeciwko niemu

-Ja też przyjdę. Obiecuje - wtrącił Scott

-Dzięki... Chodźmy bo tracimy czas - powiedziałem w końcu

Szliśmy w kierunku miasta. Poszliśmy na sok bo musieliśmy być trzeźwi na rozprawie. Bawiliśmy się w najlepsze, w pewnej chwili zakreciło mi się w głowie, więc poprosiłem chłopaków żebyśmy poszli gdzieś usiąść. Padło na  mostek nad rzeką. Usiadłem i spojrzałem na Thommy'ego.

-A co jeśli umrę? - spytałem

-Nie ma takiej możliwości rozumiesz? Musisz wybrać z chorobą. Dla mnie, dla przyjaciół... Musisz

-A w razie gdybym przegrał... Wybaczysz mi? - spytałem

-Nie bo takiej potrzeby nie będzie, ponieważ nie przegrasz.

-Aaaa nie proszę Brett!!! - usłyszałem krzyk Liama

Poszliśmy w ich stronę i zobaczyliśmy jak Brett trzyma w talii Liama i próbuje to wepchnąć do wody. W pewnej chwili stało się coś czego nikt nie przewidział. Brett pocałował się z Liamem.

-O kurczę - wydusił Jared

-Zgadzam się... O kurczę - wydusiłem

-Gratulacje!!! - wykrzyczał Aiden

-Dzięki - spojrzał na niego Brett przytulając do siebie Liama

Uwielbiam to towarzystwo. Zrobiliśmy sobie wagary, a ja będę miał przerąbane.

-Zapraszam wszystkich po rozprawie do mnie na małą domówkę - powiedział i zaśmiał się mój chłopak

- No spoko przyjedziemy - zadecydował za wszystkich oczywiście Brad. On tak zawsze.

*Od autora*

Hejka kochani. Mam nadzieję, że nowy rozdział się podoba. Jeśli tak to proszę o zostawienie gwiazdki lub komentarza, ponieważ to bardzo motywuje. Przepraszam też za brak rozdziałów, niestety nie bardzo miałam kiedy pisać i najzwyczajniej w świecie nie miałam weny... Piszę to dla przyjemności, więc gdy wena mnie nie opuści to rozdziały będą. Miłego dnia/wieczoru

Oprawca, Czy Ukochany? ~ NewtmasWhere stories live. Discover now