Dość tego, nie moge patrzeć... To już za mną, nie ma tego!

Zwaliłem lustro ze ściany, siadając na łóżku. Wziąłem głęboki wdech i postanowiłem popłynąć chociaż do miasta po coś do jedzenia.

Wyszedłem na zewnątrz i poszedłem do ogrodu, aby poinformować ogrodnika, że płynę do miasta po kolacje.

- Halo, jest tu Pan?! - krzyknąłem, rozglądając się za ogrodnikiem.

- Jaki pan? Mów mi Ronald.

- Dobrze, jadę po coś do jedzienia do miasta. Chcesz coś? - spytałem, bo przecież on też może być głodny.

- Nie... Albo kup mi paczkę papierosów i środek owadobójczy, bo się już kończy - powiedział, podlewając grządkę pomidorów.

- Palenie zabija... - powiedziałem, patrząc na mężczyznę.

- Hej syku, nie zapędziłeś się? Dobra, leć bo sklepy zamkną - ciemnowłosy odłożył konewkę i poszedł do swojej szopy.

- Ok... - wsiadłem na moją łajbę i popłynąłem w stronę miasta.

W połowie drogi oczywiście silnik mi zgasł.
Kurde, mogłem kupić nowy...

Podszedłem do urządzenia i uderzyłem je z trzy razy. Znowu spróbowałem odpalić, ale na marne.

- Ruszaj ty stary złomie! - wkurzyłem się i to mocno. Byłem na morzu, a do tego robiło się ciemno.

- I CO JESZCZE?! - krzyknąłem, kopiąc silnik.

Nagle moje marudzenie i przekleństwa przerwał plusk wody.

Boze, jeszcze mi tu rekina, albo walenia było brak...

Podszedłem do lewej burty statku. Nic nie zauważyłem, dziwne...

Przyjrzałem się tafli wody i dostrzegłem jakby coś podobnego do ludzkiej sylwetki.

Co do cholery...

Spojrzałem jeszcze raz w wodę, ale nagle poczułem jak by coś popchnęło moją łódź.
Bałem się wstać, bo nie wiedziałem co mogło pchać tą starą kupę desek.

To 'coś' pchało mnie do samego portu. Uznałem, że to czysty przypadek i poszedłem do sklepu.

Wszedłem do marketu, wziąłem co było mi potrzebne i podszedłem do lady.

- 12,50... - usłyszałem znudzony głos kasjerki.

Wydała mi sie dziwnie znajoma. Te brązowe, krótkie włosy i pucowata buzia...

-Uraraka? To ty?! - spytałem zdziwiony, patrząc na kobietę, a właściwie dawną przyjaciółkę z czasów studii.

- Todoroki? Kope lat, co u ciebie? Słyszałam od Momo, że z ną zerwałeś... - spytała podejrzliwie. Była chyba największą plotkarą w całej szkole, wszystko wiedziała pierwsza...

- No, tak wyszło... - nie chciałem dłużej drążyć tego niewygodnego tematu - Czekaj, bo zapomnę. Skasuj mi jeszcze papierosy - powiedziałem, odchodząc od tematu.

- Zacząłeś palić?! Płuca sobie zniszczysz! - odpowiedziała brunetka, podając mi paczkę fajek.

- To nie dla mnie, tylko dla mojego ogrodnika - odpowiedziałem, dając jej pieniądze.

- Och, czyli to prawda, że twój ojciec kupił Ci wyspę?

Ona zawsze wszystko wiedziała. Czasami bałem się, że jest jakimś stalkerem...

- Tak, właśnie się wprowadziłem... A mi obiło się o uszy, że zaręczyłaś sie z Iidą - powiedziałem, opierając sie o blat.

- Ach... jakoś tak wyszło - uśmiechając się, pokazała mi dłoń ze srebrnym pierścionkiem.

Co znaczy Kochać? |TODODEKUDonde viven las historias. Descúbrelo ahora