- Wychodzę!- krzyknął Stiles.
Mój młodszy brat coraz częściej znikał wieczorami. Zawsze zastanawiało mnie, co robi.
Kiedy zamknął za sobą drzwi, odczekałam kilka chwil i wyszłam za nim. Ciekawość wzięła górę. Na szczęście szedł, a nie jechał samochodem. Zatrzymał się przed trochę zniszczonym i wydawałoby się, opuszczonym budynkiem. Jednak ze środka wydobywała się głośna muzyka.
Weszłam do środka, gdzie był tłum ludzi i wszyscy byli wymalowani farbami fluorescencyjnymi. Ktoś podszedł do mnie i zapytał się czy też chcę być pomalowana. Zgodziłam się. Postanowiłam, że poszukam brata, ale nigdzie go nie było. Wtopiłam się w tłum i zaczęłam tańczyć.
Nagle ktoś pociągnął mnie za rękę i wyprowadził na taras.
- Puść mnie!- krzyknęłam.
- Cicho bądź, bo jeśli on cię tutaj znajdzie to będziesz miała przerąbane.- szepnął i wtedy zobaczyłam jego twarz.
Był przystojny, naprawdę przystojny. Z moim wzrostem metr sześćdziesiąt osiem sięgałam mu do ramienia. Staliśmy przez chwilę w milczeniu. W końcu odezwałam się jako pierwsza.
- O kim mówisz? Kto mnie tu nie chce? Kim jesteś?- pytania wylewały mi się strumieniem z ust.
- Spokojnie, nie wszystko na raz.- zaśmiał się- Jestem Peter Hale, a Derek to... można powiedzieć moja rodzina.- ponownie się zaśmiał.- To jest jego impreza i jego kwatera i takich osób jak ty nie miało tutaj być.- westchnął i przeczesał włosy palcami- Wszystko zepsujesz.
Byłam mocno zdziwiona. Takich osób jak ja? O co mu chodziło?To wszystko zorganizował Derek? Przecież on jest zwykłym uczniem szkoły Beacon Hills, do której chodzę też ja i jest kapitanem drużyny koszykówki. Na co by mu było takie miejsce? Do tego najwyraźniej organizuje jakiś plan. Nie zdążyłam jednak zadać więcej pytań, bo usłyszałam wielki ryk ze środka.
- Już się zaczęło.- Peter wahał się przez chwilę- Muszę cię stąd wyprowadzić.
Chciał ponownie złapać mnie za ramię, ale odsunęłam się od niego. Zdziwił się.
- Sama pójdę. Nie potrzebuję pomocy.- ominęłam go i zeszłam schodami pożarowymi.
Zapomniałam jak bardzo jest już ciemno i że nie mam samochodu. Do tego słyszałam jakieś dziwne odgłosy wokół mnie i strasznie się bałam. Nagle obok pojawił się Peter. Spojrzałam na niego, prychnęłam i ruszyłam, udając pewną siebie. On zaśmiał się, westchnął i szedł kilka kroków za mną. Kiedy przystanęłam, on również to zrobił.
- Mówiłam, że nie potrzebuję twojej pomocy.- burknęłam.
Hale podszedł do mnie bardzo blisko i zakręcił sobie brązowy kosmyk moich włosów wokół swojego palca. Mimowolnie serce zaczęło mi szybciej bić. Nie wiedziałam czy ze strachu, czy z jakiegoś innego powodu.
- Twój szybki oddech i trzęsące się dłonie wskazują na coś innego.- powiedział.
- Dobra. Nie będę nalegać. Jak chcesz... możesz za mną iść. Ale daj mi wolną przestrzeń.- powiedziałam stanowczo.
- Przestrzeń osobista, ha?- odsunął się dwa kroki do tyłu- Tyle wystarczy?
Droczył się ze mną, ale podobało mi się to. Kiwnęłam głową.
Całą drogę szliśmy w milczeniu. Słyszałam tylko nasze oddechy i kroki, które z czasem zrównały się.
Już miałam wejść do domu, gdy zatrzymało mnie jego wołanie.
YOU ARE READING
Teen Wolf - preferencje, imaginy, imagify
RandomDwie idiotki próbują pisać o chłopakach, których kochają i po prostu... sprawdźcie, może im to wyjdzie :) #44 w wolf