5. - 'Zgaduję, że spieprzyłem.'

2.2K 179 274
                                    

I znów pokłócił się z Eleanor.

Nie chciał tego, ale miał wrażenie, że z każdym kolejnym dniem oddalali się od siebie coraz bardziej i doskonale zdawał sobie sprawę, że to była tylko i wyłącznie jego wina przez co czuł się paskudnie. Tyle razy ją przepraszał i obiecywał, że tym razem postara się bardziej i faktycznie starał się. Przez tydzień, może dwa za nim znów zaczynał ją zaniedbywać. Czasem atmosfera w mieszkaniu stawała się tak ciężka do wytrzymania, że specjalnie wolał zostawać w pracy po godzinach.

Sam nie wiedział co się z nim dzieje. Nie rozumiał dlaczego za każdym razem zawalał. Dlaczego nie mógł być dla niej dobry. Dlaczego nie mógł jej nie krzywdzić. Czuł się fatalnie gdy widział, że przez niego płacze. Zawsze w takich chwilach jego serce rozpadało się na małe kawałeczki, a on starał się opanować ten potok łez spływający po jej policzkach. Zwykle z marnym skutkiem.

I naprawdę przestraszył się kiedy któregoś razu gdy wrócił z pracy zobaczył, że pakuje swoją walizkę. Stanął wtedy jak wryty wpatrując się w nią z szeroko otwartymi oczami.

- Co robisz? - wydusił.

Brunetka jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę z jego obecności. Zerknęła na niego z mocno podpuchniętymi oczami, a on wiedział, że znów płakała. Przez niego.

- Myślę, że powinniśmy dać sobie trochę czasu. - odparła spokojnie, choć w rzeczywistości była na granicy płaczu. - Przeniosę się na jakiś czas do rodziców.

- El.. - jęknął podchodząc bliżej. 

Chciał ująć jej dłonie, ale dziewczyna cofnęła się w tył lekko kręcąc przy tym głową za nim złapała swoją walizkę i tak po prostu wyszła z mieszkania.

Nie zrobił nic by jej zatrzymać i przez to czuł się jeszcze gorzej.

Od tamtej sytuacji minął tydzień, a Eleanor wciąż do niego nie wróciła. Co prawda nie próbował nawet się z nią skontaktować. Za każdym razem gdy sięgał po swój telefon, odkładał go nie mając pojęcia co mógłby jej powiedzieć. Znowu przeprosić? Ile razy już to robił, a potem zachowywał się tak samo? Jak największy na świecie dupek?

Wracanie do pustego mieszkania również nie było przyjemne, choć mógł robić co tylko zapragnął. Mógł w środku tygodnia wyjść na imprezę nie martwiąc się, że Eleanor mogłoby się to nie spodobać. Mógł trzymać nogi na stoliku, mógł nie zjeść śniadania co tak naprawdę nie było pozytywną rzeczą. Mógł nawet spędzić cały dzień w łóżku, ale z drugiej strony brakowało mu opiekuńczości dziewczyny. Brakowało mu ich rozmów, śmiechów i przekomarzań. Brakowało mu drugiej osoby w łóżku, które teraz wydawało się być zdecydowanie zbyt duże.

Tylko co z tego skoro nie potrafił nawet do niej zadzwonić. Zdawał sobie sprawę, że to powinno być dla niego jak kubeł lodowatej wody wylany prosto na głowę. Powinien dostać olśnienia i zorientować, że naprawdę może ją stracić. I jeśli faktycznie w końcu zdał sobie z tego sprawę to wciąż nie wykonał żadnego ruchu by temu zapobiec co z kolei dało mu do myślenia czy to ma jeszcze jakikolwiek sens.

Eleanor nie była z nim szczęśliwa. Zasługiwała na kogoś lepszego. Kogoś, kto będzie doceniał ją na każdym kroku. Kogoś kto zamiast łez będzie wywoływał uśmiech. Kogoś, kto będzie kochał ją do szaleństwa. I mimo, że był jej wdzięczny za to wszystko co dla niego zrobiła nie potrafił dać jej tego, na co zasługiwała. Nieważne jak dobre miał zamiary w końcu i tak wszystko psuł, ale z drugiej strony wiedział, że dziewczyna go kocha. Nie chciał złamać jej serca, ale czy nie robił tego każdego dnia zachowując się jak kompletny dupek?

Miał szczerze dość tych wszystkich myśli, które przez cały czas zaprzątały jego głowę, więc w piątek po pracy zajechał do supermarketu zapełniając koszyk kilkunastoma butelkami piwa mimo, że i tak nie będzie ich w stanie wypić. Wolał jednak mieć zapas. W razie gdyby jednak był w stanie.

Fallen Too FarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz