|Rozdział 6|

36 6 2
                                    

Zadzwoniłam do niego, ale... W czym niby ma mi teraz pomóc Seunghyun? Przecież on mieszka parę tysięcy kilometrów stąd. Nie ma szans, żeby nagle wszystko rzucił i tutaj przyleciał, aby tylko mnie pocieszyć.

- Diana, jesteś tam? - głos chłopaka wyrwał mnie z zamyśleń.

- Tak. Przepraszam, że do ciebie zadzwoniłam - chciałam się już rozłączyć, jednak Tabi mi na to nie pozwolił.

- Dzwoniłaś do rodziców? Ktoś po ciebie przyjedzie? - słychać było, że się martwi. A jeśli w czymś mu przeszkodziłam? Albo nadal jest w pracy? Chociaż... Nie słyszę żadnych dziecięcych krzyków, więc to raczej mogę wykluczyć.

- Zaraz przyjedzie taksówka i nie, nie dzwoniłam do rodziców. 

- Dlaczego?

- Nie chcę, aby o tym wiedzieli... - podniosłam wzrok i zobaczyłam przed sobą stojący samochód. Podniosłam się i podeszłam do niej. - Będę kończyć. Napiszę do ciebie jak będę już w domu. - kliknęłam szybko czerwoną słuchawkę i wsiadłam do pojazdu. Podałam swój adres zamieszkania i poprawiłam się na siedzeniu. 

Tabi: Taksówka już przyjechała?

Ja: Tak

Tabi: To dobrze 

Z jednej strony to było urocze, że się martwi, ale z drugiej chyba nie powinien sobie aż tak zaprzątać tym głowy. Ugh! Po cholerę ja do niego zadzwoniłam? Mogłam to wszystko zachować dla siebie albo poinformować mamę. Chociaż ona pewnie by gorzej zareagowała i kazałaby mi wezwać policję. Naprawdę, powinnam to przemyśleć. Nim się obejrzałam, znalazłam się pod domem. Podziękowałam kierowcy i zapłaciłam za podwózkę po czym wysiadłam i ruszyłam do drzwi. Weszłam do mieszkania i od razu pobiegłam do swojego pokoju. Zdjęłam sukienkę i położyłam się na łóżku. Nim zdążyłam wydać z siebie jakikolwiek nędzny jęk i pociągnąć nosem, po moim policzkach już spływały łzy. Musiałam wyrzucić z siebie wszystkie emocje, które towarzyszyły mi chwilę temu: Strach, przerażenie, złość oraz smutek. Sięgnęłam do torebki, którą wcześniej zawiesiłam na ramię łoża i wzięłam do ręki telefon. Wybrałam numer Danna.

Ja: Dziękuję za to CUDOWNE wyjście. Nigdy nie spodziewałam się po tobie czegoś takiego. Czy danie ci kosza nie podziałało? Musisz być taki natrętny, prawda? Nie odzywaj się do mnie, ani nie zbliżaj. Nie chcę cię znać.

Wysłałam mu to i zaraz potem zablokowałam jego numer telefonu. Odłożyłam urządzenie i przykryłam się kołdrą. Chwila... Diana, musisz zmyć makijaż. Niechętnie się podniosłam i poszłam do łazienki. Że też matka jeszcze nie zauważyła, że wróciłam. Spojrzałam w lustro i ujrzałam w nim pandę. Dosłownie. Zaśmiałam się cicho. Zaczęłam zmywać z twarzy warstwę kosmetyków, a kiedy skończyłam, wskoczyłam pod prysznic i szybko się umyłam. Nic tak nie poprawia humoru, jak ciepła kąpiel. Mogłabym postać w kabinie dłużej, ale godzinia i zmęczenie mi na to nie pozwalały. Wróciłam do pokoju owinięta ręcznikiem i ubrałam piżamę. Ponownie położyłam się, poprawiłam poduszkę i przykryłam się cieplutkim puchem. Wzięłam telefon.

Ja: Jestem już w domu

Tabi: Powiedziałaś mamie?

Ja: Nie, nie chcę, aby się martwiła

Tabi: Powinnaś to zrobić

Ja: SeungHyun.

Tabi: Czemu tak oficjalnie?

Ja: Wkurzasz mnie, uch. Powiem jej jutro, dobra?

Tabi: Mhm... Dobrze

Tabi: Kiedy przyjeżdżasz?

Ja: Tydzień? Jakoś tak

Tabi: Okej~

Ja: Wyglądasz jakbyś umierał

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Ja: Wyglądasz jakbyś umierał

Tabi: Bo tak jest. Małe dzieci potrafią dać wycisk

Ja: Ach, no tak

Tabi: A co z tobą?

Ja: Ze mną?

Tabi: Jak się czujesz?

Ja: A... Lepiej

Tabi: Cieszę się~

Ja: ^-^ Uciekam spać, Oppa

Tabi: Aigoo, w porządku. Dobranoc ♡

Uśmiechnęłam się, widząc na końcu to serduszko.

Ja: Dobranoc ♡

----------------
O mój Boże, to żyje. Naprawdę przepraszam za tak długą przerwę i za krótki rozdział! Postaram się teraz naprawdę dodawać kolejne części, ale nie obiecuję, że będą one często

Przez szybę || Choi SeungHyunWhere stories live. Discover now