Rozdział 9

12.3K 507 132
                                    

  „Większość uczciwych kobiet to ukryte skarby, które są bezpieczne jedynie dlatego, że ich nikt nie szuka."  

~ François de La Rochefoucauld





— Co ty, kurwa, robisz? — zapytał mnie Jules, kiedy nakrył mnie na bawieniu się pierścionkiem.

— Miałem to zrobić w Toskanii. — wyjaśniłem, wzdychając.

— Chyba cię coś postraszyło. Wiesz co? To znak. Dobrze, że zostałeś i nie popełniłeś tego życiowego błędu. — burknął, obierając banana ze skórki.

— O co chodzi?! — zaciekawił się George.

— Nate chciał się oświadczyć Elise! — odpowiedział za mnie mój przyjaciel

— CO?! — rudzielec aż przybiegł do kuchni. — Nie zrobisz tego, prawda?

— Z każdym dniem mam coraz większe wątpliwości. — wyznałem, a wtedy mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałem go jak oparzony, rzucając chłopakom spojrzenie pełne nadziei.

— Nie myśl sobie, że chcę z tobą rozmawiać. Grace chce, ale zgubiła telefon. — usłyszałem głos Elise. Był oschły.

— Cześć!

— Cześć... — odparłem zawiedziony i włączyłem głośnomówiący.

— Ej! Mi też miło cię słyszeć.

— Ma doła. — wyjaśnił za mnie George.

— Ugh. Jak wrócimy, wszystko wróci do normy. — stwierdziła.

— Śmiem wątpić. — zaczął Jules. — Mamy bardzo korzystne okoliczności, aby nie wróciło wszystko do normy.

— Możesz jaśniej? — jęknęła zirytowana.

— Ta dziewczyna, Holly, jest tutaj. — powiedziałem, nieświadomie się uśmiechając.

— Serio?! O Boże! — brzmiała na zadowoloną. — A... czemu?

I kolejne wyjaśnianie.

— Ekstra! — naprawdę brzmiała na podekscytowaną.

— No, nie jest taka wkurzająca jak Elise. —stwierdził Dean.

— Coś mi się zdaje, że ją polubię. Muszę kończyć, Andre na nas czeka. Pa! — rozłączyła się.

— Jaki Andre? — zapytałem, sam nie wiem kogo.

— To logiczne, że kogoś poznały. — powiedział Jules tak, jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.

— Tak, faktycznie. To takie oczywiste. — sarknąłem.

— Nie spinaj się. — George wywrócił oczami. — Mówię tylko jak jest. Słuchaj, Elise nigdy nie była święta. Nie możesz być pewien, czy nie zrobiła jakiegoś skoku w bok.

— Słuchaj, zajmij się swoją siostrą. Jeszcze niedawno szukała bolca. — syknąłem, a potem zapadła niezręczna cisza.

— Hej, chciałam... Jezu. Ktoś umarł? — zapytała Holly, widząc zapewne moją minę. Uśmiechnąłem się, pokręciłem głową i powiedziałem:

— Nie.

— Umarł mózg Nathana. — stwierdził rudzielec.

— Czy ty masz jakiś problem? — zdenerwował się Jules.

— Nie miał prawa tak mówić o Grace.

— Ty też nie miałeś prawa mówić tak o Elise. Obaj powiedzieliście prawdę. — odparł spokojnie mój przyjaciel.

Blue EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz