Rozdział 7

1.5K 65 3
                                    

- Hermiona Meredith Dołohow- zaśmiał się czarnoskóry chłopak, siedząc w fotelu w pokoju wspólnym Ślizgonów. Światło rzucane przez płomienie w kominku tańczyło na jego twarzy, sprawiając że wyglądał na o wiele starszego.- Jak ona się z tym czuje?

- Nienajlepiej- mruknął Draco i upił łyk bursztynowego płynu.- Płacze po nocach, myśląc że jej nie słyszę. Czasem budzi się z krzykiem i prosi, żebym z nią spał.

   Blaise zagwizdał, poruszając sugestywnie brwiami.

- I chcąc ją pocieszyć, rzucasz się na nią jak wygłodniałe zwierzę?- zaśmiał się Zabini, biorąc łyk Ognistej Whisky.

- To nie tak- westchnął zrezygnowany Malfoy. On i Blaise byli najlepszymi przyjaciółmi od czasów trzeciego roku. Mówili sobie o wszystkim i obaj szpiegowali dla Zakonu. Oczywiście Blaise nie należał jeszcze do kręgu Śmierciożerców, ale jego matka tak. Pani Zabini była nawet wysoko postawiona wśród popleczników Czarnego Pana.

- A jak?- zapytał Blaise, pochylając się lekko do przodu. Draco myślał przez chwilę i w końcu westchnął zrezygnowany.

- Nie wiem, Blaise. Po prostu jak jest blisko to nie mogę się przed tym powstrzymać.

- Ha! Ktoś tu się zakochał!- Draco prychnął zdenerwowany przez spostrzeżenie przyjaciela i już miał zaprzeczać, gdy stwierdził, że nie miałoby to żadnego sensu. Gdy Zabini coś sobie ubzdura to już nic nie jest w stanie mu tego wybić z głowy. Nawet butelka Ognistej.- Ale muszę przyznać, dziewczyna wyrobiła się przez ostatnie miesiące. Może trochę schudła, ale tyłek ma boski. Cycki w sumie też niczego sobie, a na dodatek...

- Zabini...- warknął ostrzegawczo blondyn, zaciskając dłonie w pięści. Blaise za to uśmiechnął się zadowolony, jakby właśnie ktoś powiedział mu, że wygrał dożywotni zapas alkoholu.

- Widzisz, Smoczku, miałem rację. Coś jednak czujesz do naszej małej Dołohow- zaśmiał się czarnoskóry i dopijając znajdujący się w jego szklance trunek, udał się do swojego dormitorium.- Twoje serce nie jest jednak jedną, wielką bryłą lodu.

   Draco patrzył otępiałym wzrokiem na fotel, w którym jeszcze chwilę temu siedział Blaise. Myślał nad sensem jego słów i nad tym, czy mogą one być prawdziwe. Fakt, trochę się zdenerwował przez to całe gadanie Zabiniego o figurze Hermiony, ale to nie znaczy, że od razu się w niej zakochał. A co jeśli Zabini ma rację i rzeczywiście czuje coś do kuzynki samego Czarnego Pana? Przecież to niemożliwe, żeby mogli być razem. Owszem, jego ojciec byłby wniebowzięty wizją posiadania rodziny jego Lorda jako synowej, ale wątpił, że takim samym zadowoleniem wykaże się sam Czarny Pan. Już dawno stracił zaufanie do Lucjusza.

   Draco westchnął ciężko i udał się powolnym krokiem do swojego dormitorium, w którym spodziewał się zastać śpiącą dziewczynę. Jakie było jego zdziwienie, gdy zobaczył Hermionę w samych koronkowych majtkach, mocującą się z białą koszulą nocną, którą nieudolnie próbowała na siebie założyć. Stała plecami do niego, przez co nie zauważyła jego obecności. Blondyn poczuł ogarniające go podniecenie na widok jędrnych pośladków szatynki. Podszedł do niej wolnym krokiem, nie panując nad swoimi ruchami i delikatnie położył dłonie na jej biodrach.

- Malfoy!- pisnęła przerażona Hermiona, odwracając się twarzą do chłopaka i zasłaniając nagie piersi cienkim materiałem koszuli nocnej. Jej twarz momentalnie przybrała kolor dojrzałych pomidorów, a oczy ciskały błyskawice.

- Dołohow...- mruknął, ignorując oburzenie dziewczyny. Chwycił kosmyk jej włosów w dłoń i owinął go sobie wokół palca.- Czym sobie zasłużyłem na tak piękne widoki?

- Malfoy, odsuń się. Nie będę z tobą rozmawiać, gdy jesteś pijany- warknęła dziewczyna, kładąc dłoń na torsie chłopaka, wyznaczając mu tym samym nieprzekraczalną granicę. Drugą dłonią starała się zakrywać nagie ciało trzymanym przez siebie materiałem.

- Nie jestem pijany- wyszeptał jej prosto do ucha, wolną dłoń kładąc na jej nagiej talii. Pod wpływem chłodnego dotyku chłopaka na jej rozgrzanej skórze, Hermiona wzdrygnęła się i westchnęła delikatnie, co Draco odebrał jako zachętę i złożył na jej szyi delikatny pocałunek.- Poza tym, na trzeźwo też cię pragnę.

   Hermiona jęknęła cicho, gdy usta chłopaka zetknęły się z jej skórą. Odchyliła lekko głowę, dając mu lepszy dostęp do dalszych pieszczot. Dłoń, która do tej pory znajdowała się na klatce piersiowej blondyna, znalazła się nagle w jego włosach, przyciągając go bliżej.

- Draco- wyszeptała szatynka, mrużąc oczy. Chłopak zesztywniał nagle i odsunął się od niej tak, żeby spojrzeć jej w oczy.

- Powtórz to- powiedział, łapiąc jej twarz w dłonie.- Powtórz moje imię, Hermiono.

- Draco- jej niepewny głos przedarł się przez chwilową ciszę, wywołując na twarzy chłopaka uśmiech. Blondyn oparł swoje czoło o czubek jej głowy i objął szczelnie, nie zwracając uwagi na cichy protest dziewczyny, wywołany zsuwającą się powoli koszulą nocną.

- Potrzebuję cię, Hermiono. Potrzebuję jak nikogo innego, bo przy tobie zapominam o tym, jakim skurwielem jestem. Potrzebuję cię, bo wiem, że nie będziesz jak inne, które spotkałem do tej pory.

- Draco- przerwała mu dziewczyna pewnym głosem.- Jeśli jutro, powiesz mi to samo na trzeźwo to będę skłonna w to uwierzy.

   Malfoy zaśmiał się szczerze i odsunął od dziewczyny. Ta szybko odwróciła się do niego plecami i płynnym ruchem założyła na siebie ubranie. Chłopak jęknął z niezadowoleniem, ale jedno karcące spojrzenie Hermiony sprawiło, że umilkł.

- Dobranoc, Malfoy- powiedziała chłodno, kładąc się w swoim łóżku.

   Draco stał w miejscu, myśląc nad tym, co przed chwilą miało miejsce w pokoju. Nie rozumiał, co pchnęło go do takiego zachowania. W swoim życiu widział już wiele nagich kobiet, które lądowały w jego łóżku, ale jeszcze żadna nie sprawiła, że stracił nad sobą panowanie.

- Dobranoc, Dołohow.

~*~

- Jak to jest w Hogwracie?- zapytał zdenerwowany Harry.- Ostatnio dostaliśmy przecież wiadomość, że będzie cały czas blisko samego Riddle'a.

- Harry, spokojnie. Jest w Hogwarcie pod opieką Malfoy'a. Nic jej nie będzie- łagodny głos Lupina był niezwykłym kontrastem przy ostrym głosie Pottera.

- Nie ufam mu! Co jeśli nas zdradzi? Życie Hermiony jest w rękach Śmierciożercy. Jeden głupi błąd z jego strony i oboje zginą.

- On nie zabije własnej kuzynki, Harry. Jest dziedziczką Slytherina w prostej linii, tak samo jak on. Za bardzo szanuje swój ród, żeby teraz pozbyć się kogoś, kto do niego należy.

- Może masz rację- westchnął Potter, chowając twarz w dłoniach i wzdychając ciężko.- Martwię się o nią.

- Wiem, nie tylko ty się martwisz. Spójrz na Rona. Dobrze wiesz, że coś do niej czuje. Najpierw dowiedział się o jej pochodzeniu, a teraz o tym, że Hermiona trafiła do Hogwartu prawdopodobnie jako szpieg. Nie możemy jednak wkroczyć do szkoły i tak po prostu ją zabrać, nie zwracając przy tym na siebie uwagi Śmierciożerców. Pozostaje nam tylko czekać do bitwy z Sam-Wiesz-Kim. Wtedy będziemy mogli jej jakoś pomóc.

Potrzebuję Cię, Granger || Dramione ✔️Where stories live. Discover now