Rozdział #25

215 8 2
                                    

Dziś krótszy, ale mam do was pytanie:

Podoba wam się w ogóle ta książka? Bo nie wiem czy ją dalej kontynuować...

tydzień później...

-Jak ty chcesz kupić śpioszki nie wiedząc czy to chłopczyk czy dziewczynka...- Zaczęłam śmiać się z Michała. Poszliśmy na zakupy a ten stwierdził w połowie drogi, że idziemy jednak do dziecięcego. Co ja z nim mam...

-Wyczuwam to... Ja wiem, że to będzie chłopiec. Mój synek.

-Ej! Nawet jak to będzie chłopiec to nie tylko twój.

-Dobra, dobra. Będzie mój i jakiejś tam czarownicy.- Wypiął mi język i zaczął uciekać z ubraniem dla dziecka. Oczywiście co ja mogłam zrobić? Biegłam za nim. Po długiej gonitwie, zatrzymaliśmy się. Wyszliśmy ze sklepu z "zakupami" Michała. Nie dałabym rady przemówić mu do rozsądku, że to za wcześnie... Jest zbyt uparty.

Poszliśmy do mieszkania bruneta i zaprosiliśmy przyjaciół. Całą naszą czwórką usiedliśmy przy stole. Remek, jak to on, przyniósł wódkę i postawił ją na stole. Po chwili Julka przyniosła cztery szklanki i cole. 

-Ja nie piję.- Od razu poinformowałam.

-Czemu? Abstynentka?- Zażartował Remek.

-Nie. Po prostu...

-Będę ojcem.- Dokończył zachwycony Michał.

Julka i Remek patrzyli na nas ze zdziwieniem.

-Jak to? Planowaliście to i nawet nie zechcieliście nam powiedzieć?- Zbulwersowała się blondynka.

-Nie... To była wpadka...- Wydukałam.

-Ale chcecie mieć to dziecko, prawda?- Uśmiechnął się Remek, patrząc to na mnie, to na Michała.

-Jasne, że tak.- Odpowiedział Michał.

-To gratuluję.- powiedzieli jednocześnie.

~~*~~

Impreza się już rozkręciła... Cała trójka jest nieźle wstawiona. Jakieś dwie godziny temu, włączyli muzykę. Sąsiedzi nas zabiją. Znaczy Michała, to jego mieszkanie. Nie raz próbowałam to przyciszyć, ale z marnym skutkiem. Julka z Remkiem co jakiś czas tańczyli, a ja sprzątałam po ich "wypadkach". Zdążyli już zbić dwie szklanki, zwalić kwiatka z parapetu i przewrócić talerz z jedzeniem... Co ja z nimi mam? Ale ktoś musi ich pilnować. Szkoda tylko, że tą osobą muszę być ja... Kiedy poczułam zmęczenie, postanowiłam się położyć. Sądzę, że nie zrobią sobie krzywdy. Chociaż mogę się mylić.

-Ja idę się już położyć.

-Zostań z nami.- powiedziała błagalnie Julka.

-Naprawdę jestem zmęczona. Nie wiem czy dobra dla dziecka będzie bezsenność.

-Misiek no, jeszcze chwile.- Wtrącił się Michał.

-Chwila. Później kończycie tą balangę.

-Dobrze mamo.- Zażartował Remek. 

Zaśmialiśmy się na jego słowa. Tańczyliśmy i śmialiśmy się jeszcze przez chwilę po czym towarzystwo zebrało się do domu. Mam nadzieję, że jakoś się doturlają... Zostałam sama z Michałem. Stwierdziłam, że dziś śpię u niego. Brunet zaczął sprzątać pozostałości po ich jakże dzikiej imprezie. Postanowiłam mu przerwać. Kazałam mu się iść przebrać a mi zostawić ten syf. Nie chciałam, żeby coś zepsuł. Był w nie lepszym stanie niż pozostała dwójka, czyli ledwe stanie na nogach. Ach... Czemu to ja jestem odpowiedzialna za nich wszystkich. 

Wszystkie naczynia włożyłam do zlewu. Zaczęłam robić Michałowi coś do jedzenia. Ta... No kto by pomyślał, że o 2 w nocy będę robić kanapki... Jestem ewidentnie za dobra. Pora chyba na zmianę.

-Z czego się śmiejesz.

-Nie ważne. Zrobiłam ci kanapki. Masz zjeść.

-Tak jest, szefowo.

Zaśmiałam się na jego słowa. Szefowo... To tak pięknie brzmi. Brunet usiadł przy stole i zaczął zajadać. Skierowałam się do łazienki i przebrałam w piżamę. Wychodząc poszłam do pokoju i rozłożyłam łóżko. Pomyślałam, że Michał sobie świetnie radzi jedząc więc ja położyłam się pod kołdrę. Po około 10 minutach, przyszedł niebieskooki. 

-Śpisz? - zapytał kładąc się obok. 

-Jeszcze nie ale mam zamiar.- Powiedziałam zaspana.

-Sylw...

-Słucham.

-Mogę cię przytulić?

-Jasne.- Po tych słowach, brunet zrobił o co pytał.

-A mogę cię pocałować?

-Tak.- Znów wykonał wcześniej wspomniany gest.

-A mogę z tobą spać?

-Jesteś głupi. Ale też jesteś mój.

Odwróciłam się w jego stronę i ujrzałam piękny blask w oczach okrytych ciemnością. Wtuliłam się w ciało chłopaka i pocałowałam. Po krótkiej chwili poczułam równy oddech bruneta. Spał. Okryłam nas kołdrą i odpłynęłam do krainy snów...

Wciąż cię kocham.../Multi i LavmoonyHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin