Po piętnastu minutach znalazła karton z napisem „Pamiątki rodzinne". Było ono na samej górze drewnianej szafy. Wzięła pobliskie krzesełko, stojące obok niej, po czym stanęła na nim, aby znieść pudełko. Krzesło kiwało się na wszystkie strony, ale dziewczyna próbowała dosięgnąć palcami brzeg kartonu. Nagle jednak straciła równowagę, a jej noga ześlizgnęła się. Z impetem upadła na ziemię, a niektóre z bibelotów wyślizgnęły się z pudełka i wylądowały na ziemi. Emilia jęknęła i powoli podniosła się, masując głowę i plecy. Pozbierała resztki z pudełka i włożyła je z powrotem do kartonu. Przynajmniej zdjęłam ciebie, pomyślała, uśmiechając się pod nosem.

- Hej! Coś się stało ?- zabrzmiał głos mamy z salonu.

- Wszystko w porządku! - odkrzyknęła w odpowiedzi. Gdy już miała podnieść pudełko, dostrzegła coś pod szafą. Zajrzała pod nią i zauważyła świecący na zielony kolor naszyjnik. Dosięgnęła go ręką, po czym wyjęła go spod szafy. Cała zadrżała. Przyjrzała mu się i im bardziej wytężała wzrok zauważyła podobieństwo, które było wręcz identyczne. Naszyjnik wyglądał tak jak ten z jej snu. Nie mogła w to uwierzyć, ale schowała wisiorek do kieszeni, by później mu się bliżej przyjrzeć. Ruszyła w kierunku schodów, a po drodze zaczęła rozmyślać. Czy był to zbieg okoliczności? Czy może po prostu już kiedyś widziała go? Zeszła z ostatniego schodka i weszła do salonu, gdzie mama siedziała na kanapie i rozmawiała z kimś przez telefon.  Nie chcąc przeszkadzać, Emilia postawiła pudełko na stołku.

 — Dzięki ci — spojrzała kątem oka na córkę. — Już, już jestem— odpowiedziała komuś, a jej wzrok powędrował w kierunku dokumentów rozłożonych na stoliku. - Dzwonię w sprawie prądu...

Emilia doskonale wiedziała, że jak jej mama z kimkolwiek zacznie rozmowę przez telefon to może potrwać wieki zanim skończy. Popatrzyła więc w stronę, uchylonych drzwi, które odsłaniały wysokie regały, pełne starych książek. Skoro naszyjnik znalazłam, być może książka też tu jest?, pomyślała i korzystając z okazji ruszyła do biblioteki. 

Otworzyła szerzej drzwi i weszła do środka. W pomieszczeniu unosił się zapach kartek, które przeżyły już swoje lata, a także bzu, który rósł przed domem i jego woń wdzierała się przez otwarte okno. Kurz tańczył w promykach światła, a Emilia zaczęła wędrować pomiędzy regałami, przypatrując się książkom. Jej ekscytacja mieszała się razem ze zdenerwowaniem. Bo jeśli i ksiązka istnieje, to co to właściwie oznacza? Co w niej jest? Czy to naprawdę tylko sny? Wszystkie te pytania, kołotowały się w jej głowe i na żadne z nich nie miala odpowiedzi. Nie mogła jednak ich uciszyć, z każdym momentem stawały się one głośniejsze i wierciły jej dziurę w mózgu. Przez chwilę przymknęła oczy i próbowała sobie przypomnieć nazwę owej księgi. Nie umiała jednak konkretnie określić jak się nazywała, więc zdała się na intuicję. Dotykała palcami brzegów okładek i po niektóre wyjmowała z myślą, że to ta. Niestety na próżno, bo nawet bo dziesięciu minutach jej poszukiwań nie było po niej śladu. Poniekąd poczuła ulgę, ale z drugiej strony i rozczarowanie. W głębi duszy, wierzyła że ją tu znajdzie. Nie wiedziała z jakiego konkretnego powodu, ale naprawdę w to wierzyła. 

- Gdzie jesteś? -   zadała sobie pytanie w duchu, po czym westchnęła zrezygnowana i oparła się o jeden z regałów. Wtedy wydarzyło się coś, czego nie oczekiwała. Dziewczyna upadła do tyłu, gdy to regał jak drzwi, otworzyły się. Obróciła się, a przed sobą zobaczyła  na drewnianym oparciu książkę. Serce zaczęło jej podskakiwać do gardła, bo to była ona. To była księga z jej snu. Czy babcia miała tajne przejścia? Czy tata o tym wiedział? 

Zakłopotana, a zarazem zaskoczona podeszła bliżej. Wzięła do rąk księgę, obróciła ją w dłoniach przypatrując się jej bliżej, by dowiedzieć się czy to na pewno ona. Nie miała jednak wątpliwości. To była ona. Brzuch rozbolał ją od zdenerwowania. Nie wiedziała czemu to wszystko tak się łączyło, ale coraz bardziej ją to przerażało. Nie chciała być w tym miejscu, głównie z powodu tego, że nie wiedziała czy jej mama skończyła rozmowę i za niedługo tu nie wparuje. Nie wiedziałaby jak wytłumaczyć jej, że znalazła tajne przejście w regale.  Skierowała się do wyjścia, które od razu się  za nią zamknęło. Emi  położyła książkę na biurku i zdmuchując kurz, rozczytała tytuł: ,,Tajemnice trzech żywiołów''. Zaczęła  delikatnie przekartkowywać strony, które były tak cienkie, że bala się, że zaraz którąś z nich rozerwie. Jeden mocniejszy ruch, a kartka by się cała podarła. Widziała tam, różne rysunki, napisy do nich i fragmenty jakby opowiadań, aż zatrzymała się na jednej z nich, gdzie natknęła się na zdjęcie znanego jej już amuletu. Otworzyła szeroko oczy z niedowierzenia i  wyjęła z kieszeni wisiorek i porównała go. Były takie same. Teraz wiedziała, że to wszystko co się właśnie działo to nie jest sen, to jest realne i dzieje się naprawdę.  Wzdrygnęła się, słysząc skrzypienie desek w stronę biblioteki, szybko schowała księgę za siebie, a amulet wrzuciła z powrotem do kieszeni. Słyszała jak jej serce łomotało pod klatką piersiową, chcąc dosłownie z niej wyskoczyć.

Za progiem rzeczywistości (W Trakcie Korekty)Where stories live. Discover now