🌸Seis

54 3 0
                                    

Matteo poszedł a ja pełna strachu zostałam sama w pokoju mając wrażenie, że zaraz coś się wydarzy, coś czego się bałam, coś czego nie chciałam... W myślach miałam tylko to, żeby mój ukochany Król Paw już wrócił, nie liczyło się już nic innego, czy to moje życie czy nie, po prostu NIECH ON JUŻ WRÓCI... 
Minęło z jakieś 5 minut a może 10 a może ja już wariuje..? Właśnie usłyszałam kroki na schodach, ale nie odetchnę dopóki nie zobaczę, że to On. Zbliża się coraz bardziej, a ja wstrzymuje oddech, mam ochotę zemdleć i nie uczestniczyć w tym zdarzeniu, po prostu zrobić to co w problemach jest najwygodniejsze - uciec.  Patrzę w stronę drzwi, które się uchylają a moje serce właśnie się zatrzymuje... Jest "no wreszcie" pomyślałam, przez drzwi wchodzi Matteo a ja już pełna radości mam ochotę rzucić mu się na szyję i bezpiecznie wtulić w jego silne ramiona ale coś jest nie tak, nie tak jak powinno.. 

- Matteo co się stało, że masz taką minę? - spytałam, chociaż wcale nie miałam dużego pragnienia na nowe "super" wieści

Cisza i pusty wzrok w podłogę

- Matteo?! - krzyknęłam

Cisza

- Matteo! Proszę Cię odezwij się do mnie! Co się stało!? - łzy cisnęły się do oczu, serce przyspieszało i stawało na zmianę a On nadal milczał

- Proszę Cię odezwij się... Nie rób mi tego... - przestałam krzyczeć po prostu cicho łkałam i prosiłam o litość

- Matteo... Proszę... - miałam ochotę w tym momencie... no właśnie... na co miałam ochotę? Wrócić do swojego życia? To nie w moim stylu się tak poddawać i myślę, że też nie w stylu Luny

- Nic się nie stało... Chodźmy spać... - wydukał po cichu 

- Jak to nic..? 

- Nic Luna, nie męcz mnie już, chodźmy spać.. - pocałował mnie w czoło i zaczął kierować się w stronę łóżka 

- Nie! - krzyknęłam resztkami sił, ale jego to zbytnio nie ruszyło 

- Luna proszę Cię daj już spokój, dobrze wiesz, że czasami tak mam, przecież już dawno to zrozumiałaś.. Obiecałaś wspierać a nie dokładać...

Co? Ale o co chodzi? Teraz się już całkiem zgubiłam i no właśnie wychodzą teraz te różnice czy ja jestem Luna czy nie.

- Ja...ja...przepraszam... - opuściłam głowę

W tej samej chwili podeszłam po woli do niego, żeby złożyć delikatny pocałunek na jego ustach na co on nie protestował. Tylko ja nadal się zastanawiam o co chodzi....

***
Wiem, że bardzo dawno mnie nie było i za to przepraszam ale i teraz nie obiecuję, że wróciłam :( Po prostu miałam ochotę napisać kolejny rozdział i tak oto powstał <3 I nie wiem czy nadal potrafię pisać, bo dawno tego tutaj nie robiłam :/ 
Jak myślicie co z Matteo? Macie jakieś pomysły? :D

W obcym ciele - spełnienie marzeń - Soy lunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz