(Moje zdj ze szpitala)
OD POCZĄTKU
Odrazu po pierwszym wejściu na oddział zostałam zaproszona do salki gdzie siedzieli pacjenci ostrego nie którzy mi się przedstawiali niektórzy stali w miejscu i się na mnie patrzyli. Wszyscy wyglądali dość zwyczajnie ale jedna osoba przykuła moją uwagę najbardziej. Był to Maciek jego styl ubierania się czyli czarne spodnie ,czarne skarpetki ( bo chodził boso) , czarna bluza gdzie kaptur miał założony na głowę i był jakby pod nim schowany . Spod kaptura wystawała jasno brązowa grzywka która przykrywała dość okrągłe okulary na cienkich czarnych oprawkach. Patrzył się na mnie a ja na niego. Zaczęliśmy rozmowę która potem poniosła nas do jego pokoju gdzie rozmawialiśmy we 3 ja Maciek i Kacper. Odrazu zauważyłam jak dobrze dogaduje się z Maćkiem, wiele tematów do rozmowy, podobne zainteresowania. Podczas rozmowy z Maćkiem przypomniałam sobie o braku moich tuneli w uszach. Wiedziałam ze jeżeli nie będę czegoś miała w uchu to zmniejszą mi się dziurki. Ponieważ mialam na tyle duże tunele wzielam ołówek przełamałam go na pół i wsadzilam sobie do uszy w tajemnicy przed personelem bo gdyby to zobaczyli to kazali by mi je wyjąć. Po sytuacji z ołówkiem wróciłam do Maćka i rozmawialiśmy jak tam trafiliśmy. Okazało się ze trafił do psychiatryka po próbie samobójczej która polegała na przedawkowaniu benzodiazepin ( np. Xanax) i narkotyków. Po zażyciu tego trafił do szpitala gdzie miał oczyszczanie organizmu z toksyn ale przez działanie narkotyków wyrwał sobie wenflon i włączył alarm pożarowy i przyjechała straż pożarna i przytrzymywało go 5 strażaków podczas ataku agresji. Wracając do mojej sytuacji w szpitalu gdy rozmawiałam z Maćkiem przyjechali moi rodzice by przywieść mi rzeczy typu piżamę kosmetyki ubrania itp. Gdy już miałam powrotnie wejść na oddział moja mama zauważyła w moim uchu ołówek i zgłosiła to dyżurce . Najbardziej nielubiany przez chorych mężczyzna z dyżurki kazał mi wyjąc ołówki z uszu. Po kłótni z nim ostatecznie wyjęłam prowizoryczne tunele rzuciłam je na ziemie i uciekłam rozpłakana gdyż bardzo zależało mi na wyglądzie zewnętrznym. Pan z personelu zaniósł moje zeczy do mojego pokoju a ja zostałam na korytarzu. Gdy płakałam podszedł do mnie Maciek i mnie przytulił jako jedyny i pocieszał mnie tamtą sytuacją bardzo mi zaimponował. Następnie była kolacja a po niej wszyscy w małych grupkach rozeszli się do pokoi. Szłam korytarzem i do głowy mi wpadła myśl żeby wejść do mojej ulubionej osoby z oddziału. Chłopak siedział sam po ciemku przeglądając jakiś magazyn.
-Hej samotny wilku. Dlaczego siedzisz tu bez ludzi?- spytałam sie wchodząc przez próg pokoju Maćka.
- Po prostu chce siedzieć sam- powiedział oponował mi obraz takiego smutnego chłopaka.
- Przeszkadzam ? - spytałam.
- No tak jakby nie.
- Tak jakby ?- usiadłam na jego łóżku
-No bo pewnie już zauważyłaś ze się dobrze dogadujemy i pewnie tez zauważyłaś ze mi się podobasz.
- Nooo tak zauważyłam.
- Boje się znow zakochać szczegulnie ze takie oczy jak ty masz miała moja pierwsza i ostatnia miłość.
- Wiesz ty tez mi się podobasz cieszę się ze ja tobie tez- nie chciałam ukrywać swoich uczuć.
- Ona mnie bardzo zranila- posmutniał.
- Słuchaj nie mozesz się bać miłości, to jest cos niesamowitego jedynego w swoim rodzaju nie mozesz się poddać lękowi.
Rozmawialiśmy jeszcze jakieś 15 min a on się zapierał i stał na swoim ze on się boi i nie chce miłości.
-No dobra jak chcesz- powiedziałam.
- No to cześć- pomachał mi ręka a ja wyszłam z jego pokoju.
Przeszłam do pokoju obok gdzie była reszta pacjentów. Podeszłam do wiktori i powiedziałam o sytuacji z Maćkiem. Byłam rozczarowana ze chłopak w którym byłam zauroczona woli pozostać sam. Po 15 min chodzenia nerwowo i uderzania pięścią w ścianę za co dostałam ostrzeżenie od personelu postanowiłam że tak być nie może i wróciłam zdeterminowana do chłopaka.
Rozmowa przebiegła dość pomyślnie bo chłopak zgodził się na próbę głębszej relacji. Byłam dzieki temu faktu szczęśliwa co pozwalało mi zapomnieć o przykrościach.
O godzinie około 19 zostałam zaproszona do gry w oddziałową butelkę czyli największą atrakcje tego miejsca.
Gdy wszyscy siedzieli w moim pokoju grając do sali wszedł Marcin podszedł do Kacpra i uderzył go z głowy w jego głowę. Było jedno wytłumaczenie na to zachowanie Marcina, mianowicie Kacper chwalił się na całym oddziale że zgwałcił dziewczynę na tzw. śpiocha a Marcin przez swoje agresywne zachowania próbował go za to ukarać.
Bylam przestraszona tym ze takie sytuacje dzieją się w szpitalu. Dla bezpieczeństwa wyszłam z tego pokoju a po mnie wszyscy się rozeszli . Około godziny później Ola dostała ataku i chodziła nucąc sobie coś pod nosem i patrząc się w jeden punkt.
TOWAR NA MIARĘ ZŁOTA
Kiedy późnym wieczorem zaczęłam się rozpakowywać. Pomagała mi w tym Nina która w mojej książce którą przywieźli mi rodzice była żyletka ( w domu chowałam w tej książce żyletkę i nie wiem jakim cudem przy przeszukiwaniu jej nie znaleźli). Kiedy informacja o żyletce rozeszła się po oddziale większość ludzi chciało ją ode mnie porzyczac i się ciąć bo żyletka na oddziale ostrym to rzadkość. Na większość próśb się nie zgadzałam ale jedna osoba mnie wybłagała. Była to Ola której owe ostrze pożyczyłam a ona się pocięła w łazience gdzie nie było kamer a następnie oddała mi je po jakiejś godzinie.
Następnie nadeszła cisza nocna a wszyscy poszli spać. Tak zakończył się dzień pierwszy.
***
Takie sytuacje przydarzyły mi się pierwszego dnia pobytu mam nadzieje ze wam się spodobał ten rozdział.
Trzymajcie się smutne duszyczki 🖤
YOU ARE READING
SZPITAL PSYCHIATRYCZNY - moja historia
Non-FictionMoja historia pobytu w szpitalu psychiatrycznym w Józefowie. W książce znajdziesz zasady szpitala, opis wyglądu oddziału i szczegółowo zapisaną historie z niego. "Oparłam się na barierce patrząc w dół. „Po co mam żyć. Nie ma sensu żyć bez niego. Zb...