13

371 13 1
                                    


Dzisiaj miała być próba do zatańczenia coveru piosenki z Jacksonem i JB (piosenka u góry wyobraźcie sobie że zamiast tej dziewczyny tańczy nasza bohaterka Solji) Poszłam do studia i chciałam jak najszybciej znaleźć Tae żeby mu o tym powiedzieć. Przebiegłam wszystkie sale treningowe, zostało mi tylko studio nagrań, kiedy miałam zamiar wejść usłyszałam na korytarzu głos Tae, ale nie tylko rozmawiał a raczej żartował z Hyuną wszystko byłoby ok gdyby nie fakt że siedzieli na kanapie przytuleni, nie wytrzymałam nie chciałam tego tak odpuścić, a nie chciałam żeby myślał że o tym nie wiem postanowiłam przejść tym korytarzem dokładnie przed nimi. Gdy wyszłam i byłam już praktycznie obok V on zeskoczył jak poparzony z kanapy i chciał do mnie podejść, ale ja zgrabnie go wyminęłam

Hyuna ta niżej

-Hej skarbie co ci?- zapytał V którego ominęłam nie odpowiedziałam mu więc ruszył za mną i złapał mnie za nadgarstek- Solji

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Hej skarbie co ci?- zapytał V którego ominęłam nie odpowiedziałam mu więc ruszył za mną i złapał mnie za nadgarstek- Solji

-O mnie pytasz? Myślałam że o tamtego skarb pytasz. Mi nic sorry śpieszę się mam próbę z JB i Jacksonem- wyminęłam go a on tylko stał jak słup

-To nie tak to moja przyjaciółka, czemu się odgryzasz?!- krzyknął i podbiegł do mnie

-Ja się odgryzam? Chyba ci się coś stało oni też są moimi przyjaciółmi i mam z nimi cover zaśpiewać muszę iść- weszłam do sali a tam byli już chłopcy

-To jak możemy ćwiczyć?- zapytałam z uśmiechem na co obaj się do mnie uśmiechnęli i kiwnęli głowami na tak. Ćwiczyliśmy do wieczora byłam strasznie zmęczona, wychodziliśmy razem z budynku

-To pa do jutra!- krzyknęłam i szłam w moją stronę

-Pa- odkrzyknęli, pomachali i poszli

Szłam do domu na nogach bo chciałam pospacerować, a miałam wejść jeszcze do sklepu po lody żeby poprawić sobie humor. Weszłam w uliczkę aż nagle ktoś szarpnął mnie za ramie przez co upadłam. Moim oczom ukazał się umięśniony mężczyzna w kapturze

-Jesteś jeszcze śliczniejsza w rzeczywistości- powiedział i zbliżył się do mnie

-Kim...kim... pan jest?- byłam tak przerażona że nie potrafiłam nic powiedzieć

-Twoim marzeniem skarbie

-Chyba koszmarem- próbowałam się wyrwać ale na marne

-O nie tak się bawić nie będziemy!- uderzył mnie prosto w łuk brwiowy a potem kopnął parę razy w brzuch

-Zostaw ją!!!- nagle usłyszałam krzyk, a mój oprawca uciekł wcześniej mówiąc że to nie koniec. Po chwili przed moją twarzą pojawił się chłopak, podał mi rękę żebym mogła wstać

-Nic ci nie jest?- zapytał, a potem spostrzegł krwawiący łuk brwiowy i napuchnięte oko- Przepraszam głupie pytanie, jak się nazywasz?

-Solji a ty?- próbowałam się uśmiechnąć choć ból mi to uniemożliwiał- Dziękuje za ratunek

-Wow nie wierzę to serio ty? Jestem twoim fanem, ślicznie śpiewasz. Ja jestem Kay- chłopak był w takim zachwycie że zaczął się jąkać

-Dziękuje, co mogę zrobić w podziękowaniu?

-Wiesz co pracuje w tym sklepie może wejdziesz i opatrzę ci rany, albo ty sama jak wolisz?- chłopak strasznie się rumienił mówiąc to, wyglądał przeuroczo

-Oczywiście skorzystam z pomocy, ile masz lat?- spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam

-20, chodź nie mamy klientów, więc nikt cię nie pozna, a ja nie powiem nikomu co się stało w sensie mediom... no chyba że będziesz tego potrzebowała i chciała

-Jasne, dziękuje

Weszliśmy do sklepu, kupiłam plastry, wodę utlenioną i waciki. Skierowałam się na zaplecze do lustra, kiedy spojrzałam w swoje odbicie byłam przerażona cała we krwi, oko pobite, warga krwawi, łuk rozcięty, cała rozmazana. Szybko się ogarnęłam poprawiłam makijaż i napisałam do menadżera

Ja: Przepraszam że tak późno, ale musisz załatwić mi parę dni wolnego i przesunąć występ. Zostałam napadnięta jestem pobita, mam rozcięty łuk brwiowy, pełno siniaków.

Menadżer: Boże kiedy to się stało? Gdzie jesteś? Powiedzieć V czy nie?

Ja: Powiedz i przekaż że niech się nie martwi i posiedzi z nowym skarbem

Menadżer: Jasne

Wyszłam z zaplecza a chłopak rozkładał towar

-Bardzo dziękuje za pomoc, będę lecieć

-Nie ma za co, mam nadzieje że do zobaczenia- powiedział i pomachał mi a ja się uśmiechnęłam i wyszłam tym razem dotarłam do domu

Jak ja Cię nienawidzę!Where stories live. Discover now