Chwila ósma.

1.3K 151 24
                                    

Zostały dwa dni. Harry miał coraz mniej czasu na podjęcie decyzji, a nadal nie był niczego pewien. Powoli zaczął tracić nadzieję, że w końcu coś zdecyduje. Wolałby żeby zrobił to ktoś inny. Na przykład Emily, gdyby zrezygnowała z tego pomysłu. Nie przejąłby się jakby się okazało, że woli być żoną kogoś innego. Przeciwnie, wtedy wszystko byłoby prościej. 

Chłopak siedział przy kuchennym stole i jak zwykle pił poranną kawę. Przyglądał się kropelkom wody, które zjeżdżały po woli po szybie, goniąc się nawzajem. Dzisiejsza pogoda zatrzymywała go w domu. Padał deszcz, ale w końcu jest jesień. Czego się spodziewać? Było bardzo wcześniej rano, jednak brunet nie spał już od dawna. Odkąd wstał z łóżka zrobił wszystko, co tylko mógł, aby mieć jakieś zajęcie. Pozmywał naczynia, poukładał porozrzucane płyty, poprawił poduszki na kanapie. Nie lubił wykonywać prac domowych, ale nie chciał kolejny raz siedzieć i myśleć. Kiedy dochodziła godzina dziesiąta, wiedział, że za chwilę powinna się obudzić Emily i jego siostra, dlatego zabrał się za robienie śniadania. Kiedy czekał aż jajka przestaną się gotować, usłyszał dzwonek do drzwi. W tym samym momencie po schodach zeszła jego narzeczona. 

"Ja otworzę" - wymamrotała i poszła w stronę drzwi, za którymi stał listonosz. Listonosz z listem do Harry'ego. Listem od May. 

"Nie!" -  chłopak prawie krzyknął, ponieważ trochę za późno dotarła do niego informacja, co zaraz odbierze Emily. Dziewczyna zmarszczyła brwi, słysząc ton głosu chłopaka. 

"Jesteś w piżamie. Przeziębisz się, skarbie." - wymyślił pierwszą lepszą wymówkę i wymusił uśmiech wypowiadając ostatnie słowa. Była zaintrygowana, dlaczego ma ich nie otwierać, ale uległa myśląc, że faktycznie chłopak nie chce żeby się rozchorowała. Zdziwił się, że dziewczyna uwierzyła. Znała go tyle lat, powinna wiedzieć, że coś się dzieję. No nic, wzruszył ramionami i sam poszedł powitać listonosza.  

Tak jak myślał. Otrzymał kolejną kopertę, wypisaną tym samym charakterem pisma co zawsze. Od razu schował ją do tylnej kieszeni swoich czarnych spodni i wrócił do kuchni. Po zjedzonym śniadaniu poszedł do garażu, aby spokojnie przeczytać zawartość dzisiejszego listu. 

Kochany Harry! 

Dzisiaj zacznę tak, jak powinnam - Cześć. Jak tam? Wiesz, już nawet przyzwyczaiłam się, że teoretycznie rozmawiam sama ze sobą. Dzisiaj pod prysznicem, faktycznie zaczęłam coś mówić, a potem sama sobie odpowiadać. Moja siostra uznała, że jestem dziwna, ale myślę, że to efekt pisania tych listów. Zadaję pytania, a potem, leżąc w łóżku, sama wybieram najbardziej prawdopodobną odpowiedź. Doszłam do wniosku, że pewnie będziesz miał czarny garnitur. Zapewne teraz wszystko rozważasz, prawda? Nie rób tego, bo to Cię zgubi. Jestem pewna, że w ostatecznym momencie będziesz wiedział, co powinieneś zrobić. Nie martw się niczym i żyj z dnia na dzień. Wtedy jest najlepiej, nie? Tak mi się przynajmniej wydaje.

Dzisiaj znowu nie miałam, co robić. Rebecca i jej chłopak pojechali do miasta, a ja siedziałam w domu i z nudów przeczytałam, jakąś książkę. I ostatecznie się na niej popłakałam. Dlaczego autorka uśmierciła główną bohaterkę? Do tego była zaręczoną kobietą w ciąży. Nie rozumiem, jak ona mogła. Ja nie miałabym serca tego zrobić. Do tego Nie czuję się najlepiej. Wydaję mi się, że jestem trochę przeziębiona. To pewnie przez klimatyzację w samochodzie, a do tego ten deszcz. Jest jeszcze bardziej przygnębiający. U Ciebie też pada? W sumie nie wiem, czemu to teraz piszę... Ale dobra, mogę napisać wszystko, co tylko chcę.

Cóż dzisiaj w radiu leciała pewna piosenka. Nasza piosenka. Z trudem powstrzymywałam łzy, które tak bardzo chciały się wydostać na zewnątrz, ale byłam silna. Jechałam autem z tatą. W końcu nie każdy płacze słysząc w radiu jakiś utwór, prawda? Mógłby zadawać niepotrzebne pytania, a mi wcale nie ułatwiłoby to życia. W każdym razie wtedy już wiedziałam, co powinno znaleźć się w mojej dzisiejszej opowieści.

10 chwilWhere stories live. Discover now