Chwila siódma.

1.3K 142 21
                                    

Dzisiejszego dnia brunet wyjął list ze skrzynki, idąc po raz kolejny do parku. Polubił to miejsce. Uspokajało go i pozwalało spokojnie pomyśleć. Czego nie powienien robić, ale miał taką potrzebę. Musiał sobie w końcu wszystko poukładać. Lubił patrzeć, jak bawią się dzieci, albo przyglądać się spadającym liściom. Kilka razy przyłapał się na tym, że obserwował zakochane pary i podobnie, jak May, zazdrościł im, mimo, że wcale nie powinien. W domu czeka na niego narzeczona, która go kocha, a on narzeka na brak miłości.

Dzisiaj nie zmrużył oka. Nie mógł zasnąć przez dręczące go myśli. Szczerze mówiąc już go to denerwowało. Dlaczego po prostu nie może się cieszyć z tego ślubu? Wysypiać się i następnego dnia uśmiechać się szczerze? Nie chciał udawać, że wszystko jest w porządku. Chciał, żeby faktycznie było. Tak, jak kiedyś. Kiedy nie kwestionował swojej miłości względem Emily. Wiedział, co do niej czuje.

Siedząc na jednej z ławek pod dużym drzewem z rozłożystymi gałęziami, które obecnie były pozbawione liści, wyjął kopertę, którą otrzymał dzisiajszego ranka. Wczorajszego wieczora po powrocie do domu, przeczytał wszystkie listy od nowa i jeszcze kilka razy. Analizował wszystko. Każde wspomnienie odtwarzał w głowie po raz kolejny. Gdzieś w podświadomości miał głupią nadzieję, że jak przeczyta to kilkanaście razy, to te wspomnienia nie będą wywoływać u niego tak silnych i pozytywnych emocji. Ale nie działało.

Kochany Harry!

Chyba znowu nie jestem oryginalna, bo zaczynam tak samo, ale serio uwielbiam ten zwrot. Wiesz, że dopiero teraz zorientowałam się, że jestem niewychowana, bo ani razu nie rozpoczęłam listu od przywitania? Zauważyłeś to wcześniej? Ja zdałam sobie z tego sprawę dopiero dzisiaj. To zapewne przez to, że nie pamiętam, kiedy ostatnio pisałam list. Wspominałam o tym wczoraj. Wyjdę na głupią, jeśli znowu powtórzę, że tęsknię? Myślę, że oglądanie filmu romantycznego wczorajszego wieczoru, nie było najlepszym pomysłem. Jednak mojej starszej siostrze, która mieszka w Stanach Zjednoczonych, ale przyjechała mnie odwiedzić, nie da się odmówić. Ten gatunek filmowy od zawsze był jej ulubionym. Wszystkie emocje spotęgowało to, że przyjechała ze swoim chłopakiem. I przez to automatycznie dołączyła do mojej listy osób, którym zazdroszczę. Nie mogłam patrzeć na to, jak leży w objęciach blondyna, oglądając film. Przypominają nas, ale bez przesady, bo nie ma żadnej pary, która byłaby taka sama, jak my. Wszystkie wspomnienia z wieczoru filmowego, który z resztą, był przeze mnie opisywany, powróciły ze zdwojoną, albo nawet ze strojoną siłą i mimowolnie się uśmiechnęłam mając obraz nas dwoje razem, ale zaraz potem wróciłam na ziemię i musiałam iść do łazienki, bo zeszkliły mi się oczy. Przeklinam to, że jestem taka emocjonalna i to, że zachowuję się, jakbym śniła na jawie. Ostatniej nocy nie spałam za dobrze. Jeśli kiedyś uwierzyłeś w to, że kubełek lodów i smutne piosenki pomagają w trudnych chwilach, to jesteś w błędzie. I ja też byłam. Wypróbowałam to i muszę przyznać, że po tym jest jeszcze gorzej. W końcu siedząc i jedząc, do tego słuchając muzyki, rozmyślasz, tak? A właśnie tego trzeba unikać, jeśli chce się być w dobrym humorze. Kiedy zasypiałam, przekręcałam się z jednego boku na drugi, ale i tak nie mogłam znaleźć wygodnej pozycji. Żadna nie była odpowiednia. Bo wiesz, nie było Cię obok. Po prostu nie miałam się, do kogo przytulić, a nie pomagała nawet maskotka. Za to denerwujące pikanie zegarka, które oznajmiało, że minęła pełna godzina, zdenerwowało mnie do tego stopnia, że wyniosłam urządzenie do kuchni. Nie pamiętam, kiedy usnęłam, ale na pewno nie spałam długo. I teraz jestem bardzo zmęczona. 

Cóż, dzisiaj mija równy tydzień od pierwszego listu i trzeba również dodać, że powoli zbliżamy się ku końcowi. Ale zdążyłam się już nauczyć, że wszystko się kiedyś kończy. Nie jestem do końca pewna, co będę robić wieczorami, po wysłaniu koperty numer dziesięć. Pisanie do Ciebie stało się już moją codziennością i muszę przyznać, że czuję się znacznie lepiej, niż za pierwszym razem. "Porozmawianie" z kimś, na serio pomaga. To coś, jakbym zrzuciła z siebie, przynajmniej kawałek tego ciężaru i dręczących myśli. Niestety, działa to tylko jakiś czas.

10 chwilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz