24

249 16 7
                                    

Matteo

Wstałem dziś pierwszy dziwne było,że moje dziewczyny nadal spały zawsze one pierwsze stawały. Szybko się wyszykowałem i poszedłem zrobić bić pyszne śniadanie. Dziś postawiłem na klasyczne naleśniki z czekoladą. Mam nadzieje,że im posmakuje. Luna teraz coraz bardziej ma zachcianki. Ale wiem,że to minie za parę miesięcy. Boje się,że znów coś się stanie i znów stracimy dziecko. Może nam jest pisane tylko jedno dziecko. Dobra nie chce zapeszać. A właśnie Gaston cieszy się,że będzie miał następnego syna. Nina jest negatywnie nastawiona do nowej sytuacji. Dobra naleśniki gotowe. Wyglądają tak

Dobra za dużo czekolady to nie ma ale jest

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Dobra za dużo czekolady to nie ma ale jest. Właśnie nie mogę się zdecydować czy wyjechać w trasę. Nie chce zostawiać Luny tak same z Patrycją i kolejnym dzieckiem w drodze.
L: Widzę,że śniadanko nam zrobiłeś.
M: Tak dla moich kochanych dziewczyn.
L: Chciałeś powiedzieć kobiet.
M: Tak. Naleśniki z truskawkami i czekoladą.
Pat: Ta.
M: Tak księżniczko.
L: Dziś idziesz do studio?
M: Nie chce ten dzień spędzić z wami.
L: Kochany jesteś. To idziemy na spacer a potem do Rollera?
M: Jasne trzeba odwiedzić go przed wyjazdem.
L: Jak ja będę tęsknić za tym miejscem.
M: Tu wszystko się wydarzyło. W tym mieście rozkwitła nasza miłość i trwa nadal będzie trwała na zawsze.
L: Tak nasze uczucie jakim się darzymy wszystko przetrwa nawet te najgorsze chwilę.
M: KOCHAM CIĘ!!!!
L: J LOVE YOU!!!!!
Pa: Ta mama i tata.
L: Kocie jak ty się ubrudziłaś!
Pat: Nie tata.
L: Tata się ubrudził?
Pat: Ta.
L: A gdzie?
M: Wiesz ty jesteś brudna ale na ustach.- Zbliżyłem się i podarowałem mojej żonie pocałunek delikatny ale przekazałem jej wszystkie moje uczucia.
Luna
Pogłębiłam pocałunek ale to było przyjemne. Jak on to robi,że za każdym razem nogi robią mi się ja z waty. Kiedy się od siebie oderwaliśmy. To zobaczyliśmy iż Patrycja się śmieję i wymachuje rękami. Mamy małe sparcie w naszej małej kruszynce. Widzie ten błysk w oku jej i Matteo. Szczęścia rozpiera ich od sirotka. Kocham ich z całego serca.
L: Jak wy jesteście do siebie podobni!
M: Może trochę jesteśmy.
L: Nie trochę tylko bardzo przecież ciebie szczęście rozpiera i ją.
M: To jesteśmy do siebie podobni.
L:To co idziemy na spacer?
Pat:Nie baja!
L: A co powiesz, że pójdziemy potem do kina na jakąś super bajkę.
Pat: Ta.
M: Udało ci się ją przekupić!
L: W końcu pochodzie od Valente!
M:Coś w tym jest.
L: Najpierw do parku a potem do J&R.
M: Tak ale zajedziemy jeszcze do butli z lodami.
L: To jest dobry pomysł.
Pat: Ta.
Dwie godziny później
Tam:Cześć wam.
MiL: Cześć Tamaro.
Tam:Jaka Patrycja jest już duża. Tak dawno jej nie widziałam.
L: Rok temu byliśmy. Przyszliśmy się pożegnać.
Tam: Jak to?
M: Wracamy do Meksyku.
Tam: A na długo?
L: Ja na miesiąc.
Tam: A Matteo?
M: A ja też na miesiąc ale jeszcze trzy miesiące w trasie.
Tam: A co na to ty Luna?
L:Muszę to przetrwać.
M:A masz jakieś inne wyjście?
L: Właśnie,że nie ma żadnego!
Pat: Śok.
L: To tak dla mnie koktajl wielo owocowy. A dla Patrycji sok ale nie wiem jaki.
M:Do kogo to mówiłaś?
L:Mówiłam do takiego króla pawia może znasz.
M: Wiesz kojarzę.
Yam:Cześć jak długo się nie widzieliśmy.
L: Ostatnio na konkursie.
Yam: Patrycja też przez dwa tygodnie urosła.
L: Tak a gdzie macie bliźniaków?
Yam: U rodziców moich.
L: To macie spokój na parę godzin.
Ra:Tak a potem.
Yam: Ramiro daj spokój.
M: Proszę koktajl i sok. O cześć wam!
Ra: Cześć.
M: Proszę Yam koktajl.
Yam: Ale przecież ty nie będziesz miał.
M:Dobra pójdę sobie po drugi. A ty chcesz Ramiro?
Ra: Tak.
M: Jakiego?
Ra:Multi.
M:Dobra.
Pat:Ja.
M:Kocie ty masz soczek.
Pat:Nie.
L: Najpierw wypij ten a potem zobaczymy.
Yam: To co wtorki?
Ra: Jasne.
Yam: A wy?
L: Ja odpadam.
Yam: A czego?
L:Po....
M: Lenia ma.
L:Dzięki.
M:Nie ma za co.
Yam:A tak na prawdę.
L:Yam ty powinnaś wiedzieć najlepiej.
Yam:Kobiece sprawy.
L:Nie do końca ale trochę tak.
Jazmin: Słuchajcie ludzie!!
M:Co się stało?
Jazmin: Jestem w ciąży!!!
Yam: Na prawdę?
Jazmin:Tak a co was tak zamurowało!?
M: Jesteśmy w szoku.
Jazmin: Sama byłam w lekkim szoku ale przeszło po paru minutach.
L:U mnie szok trwał parę dni.
Yam: Na serio?
L:Tak ostatnio męczył mnie tydzień.
Jazmin: Ja to ostatnio chyba prawie dwa lata temu.
L:Tak.
Ra: Matteo mogę cię na chwilę?
M:Dobra. Zaraz wracamy.
L:Okey.
Pat:Tata!!
Yam: Zaraz tata wróci poszedł coś dobrego kupić tobie.
Pat:Ta?
Yam:Tak. Jaka ty jesteś super dziewczynką.
Pat: Ta!!!
Jazmin: Już nie mogę się doczekać kiedy dowiem się czy to dziewczynka czy chłopiec. Wolałam bym dziewczynkę ale jak będzie chłopiec to też dobrze
L:Np. Nina będzie mieć następnego chłopaka.
Jazmin: Ja bym nie wytrzymała z samymi facetami.
Yam:Ale zobacz ile ma adoratorów.
Jazmin: Wiem! Też bym chciała tyle mieć!
L: A mi wystarczy jeden.
Yam: Mi też!! Napiszę SMS do Ramiro,że jak będą wracać to by kupiły małej jakieś ciastko.
L: Dobra tylko nie za dużo kolacji nie zje.
Yam: Tak jest szefowo.
Jazmin:Dobra lecę bo się umówiłam z Delfi i Ambar.
L:Okey miło było cię spotkać.
Jazmin: Do jutra!
L:Do zobaczenia kiedyś tam.
Yam: Cześć.
Ra: Proszę wujek Ramiro kupił małej aktorce babeczkę.
L: Co się mówi.
Pat: Da.
L:Patrycja. Dzię...
Pat: Kuje.
Ra: Nie ma za co!
M: A czego aktorka?
Ra: Uroda aktorki I dar przekonywania.
L: Możliwe zobaczymy za parę lat kim będzie.
M:Tak sama wybierze sobie przyszłość.
Pat: Mama domiu.
L: To trzeba się wracać.
M: A która godzina.
Ra:17:30
M: Tak idziemy jeszcze trzeba się spakować na jutro.
Yam: A to gdzie wyjeżdżacie.
L: Meksyk.
Yam: A nie wróciliście na stałe?
L: Nie Matteo ma tam prace i tak jeszcze wyjeżdża w trasę koncertową na trzy miesiące.
Ra: Nie chwaliłeś się?
M: A kiedy miałem ci powiedzieć.
Ra: No tak nie widzieliśmy się tak długo całe dwa miesiące i żyjemy w średniowieczu list jeszcze nie doszedł od ciebie.
M: Widzisz. Dobra my to już będziemy lecieć .
Yam: Widać,że mała robi się marudna.
L: Tak jest marudna bo po południu nie spała wo gule.
Yam: To jej czas.
Matteo
Wyszliśmy z Rollera i kierowaliśmy się w stronę domu.  Jeszce zahaczyliśmy  budkę z  lodami więc kupiliśmy sobie dobrze,że Patrycja spała i nie widziała. Kiedy zjedliśmy lody poruszyłem temat trochę wrażliwy dla Luny czyli dziecko. Przegadaliśmy całą drogę na osiedlu o tym. Później cicho bo gumowe uszy na osiedlu grasują.
Luna
Stwierdziliśmy z Matteo,że dobrym pomysłem będzie gdy się do nas  przeprowadzi  moja mama. Kiedy on będzie w trasie. Ja się zgodziła oczywiście, iż będę potrzebować pomocy. Kiedy Patrycja się przebudziła wzięliśmy z Matteo ją wykąpaliśmy. Ja ją nakarmiłam. A Matteo położył ją spać. Chyba z godzinę się z nią męczył. A ja w tym casie umyłam się ubrałam w piżamę bo była godzina 19:30. Same dotarcie do domu zajęło nam godzinę.   Wracając do spania usnęła  usnęła to jest dobrze.
M: Więc tak Luna już jesteśmy spakowani.
L: Tak spakowałam nas. Teraz możesz iść się szykować i spać.
M:A o której wylatujemy.
L: O 4:30 więc trzeba wstać o 2:15.
Matteo
Poszedłem się szybko wyszykować ,czyli podstawowe rzeczy. Potem poszedłem do sypialni zobaczyłem,że moja kelnereczka śpi. Położyłem się koło niej również ją przytulając i usnąłem.
***********************************************

Hej

Sorki,że tak długo mnie nie było ale nie miałam weny twórczej. Tak z dnia na dzień mi uciekła ale już wraca. Więc to dobrze. Dajcie znać czy ten rozdział się spodobał.

BARDZO SERDECZNIE POZDRAWIAM MOICH DROGICH CZYTELNIKÓW !!!!!

lutteo -dalsze ŻycieWhere stories live. Discover now