10

515 12 0
                                    

Pół roku później.

Matteo

Dziś z Luną i drużyną Rollera idziemy na wywiad do popularnej gazety

,, Wrotki to moja wielka pasja". A i wesele Niny i Gastona przesunęło się o pół roku właśnie w następnym tygodniu będzie zabawa. Nina z Gastonem mają syna Luiza. Życzenie przyjaciela się spełniło.

L: Matteo rusz się po się spóźnimy !

M: Już schodzie .

L: Ale żeś się wystroił.

M: Ale i tak ty lepiej wyglądasz.

L: Dobra to tylko sukienka.

M: A ja mam tylko koszule i spodnie.

L: Dobra chodźmy bo się spóźnimy.

M: Wzięłaś wszystko ?

L: Tak.

M: No to chodzimy.

L: Jak my się długo nie widzieliśmy z zespołem.

M: Tak to prawda nawet z Niną i Gastonem.

L: Z tego co wiem Yam, Yim, Nina mają już dzieci. A Ambar z Simonem spodziewają się dziecka.

M: Tak jak my.

Na miejscu

N: Luna jak ja cię długo nie widziałam?

L: To chyba ze dwa miesiące.

Yim i Yam: Hejka dziewczyny .

L i N: Hejka kochane.

Yam: Luna ty jesteś w ciąży.

Yim: Czego nic nie mówiłaś?

L: Tak jestem nic nie mówiłam bo nie chciałam się chwalić.

R: No to wszyscy będą rodzicami w tym samym roku.

G: Tak.

N: No Matteo tylko ty i Simon zostaniecie dopiero.

R: Powiem wam,że najgorsze są dwa ostatnie miesiące.

G: Ramiro nie strasz chłopaków bo tak źle wcale nie było.

N: Zależy u kogo.

M: Dobra chodzimy na ten wywiad bo się zaraz zacznie.

R: Matteo zmienia temat.

M: Nie zmieniam tylko dziewczyny już poszły.
L:Długo mamy na was czekać?
Yam: Ramiro rusz się!
R: Już idę.
S: Po mnie jeszcze nie przyszła.
M: Nie bym był taki pewny. Dobra ja to idę.
S: Wywołałem wilka z lasu.Dobra chodźmy.
N: Okey.
Reportaż(Rep): Już wszyscy są.
N: Tak.
Rep:To zaczynajmy. Pierwsze pytanie do Yim i Yam.
Yim: Tak.
Rep: Czy wasza przyjaźń przetrwała zloty i upadki?
Yam: Tak nie raz się kłóciliśmy a potem godziliśmy.
Rep: To teraz do Ambar i Simona. Kiedy zostaliście oficjalnie parą.
A: Chyba jakiś rok po przyjeździe Simona go kraju.
Rep: A Luna z Matteo gdzie się poznaliście?
L: W Cankun w Meksyku.
M: Tak to prawda Luna na mnie wpadła jak jechała na wrotkach.
L: Dobra niech ci będzie.
Rep: A wy Nina i Gastonie.
G:  A my tradycyjny sposób w szkole.
L: Przepraszam muszę odebrać.
Rep: To  10 mni przerwy.
L:Halo.
Mama(Ma): Hej kochanie.
L: Cześć mamo coś się stało dziwny masz głos.
Ma: Możesz przyjechać do rezydencji.
L: Nie za bardzo bo mamy wywiad. Ale powiedz mi przez komórkę.
Ma: Luna ty jesteś Sol Benson siostrzenicą pani Banson. Halo Luna odezwij się.
M: Luna wszystko w porządku?
L: Nie kręci mi się w głowie i słabo mi jest.
M: Nina mogła byś przynieść szklankę wody.
N: Tak już idę.
G: Matteo ona zaraz straci przytomność.
N: Już mam. Masz Luna napij się.
L: Dzięki.
M: Nina chyba trzeba zadzwonić po karetkę. Bo zaraz nam odleci.
N: Już dziwonie.
M: Jeszcze ktoś dzwoni super!!
Halo
Ma: Co jest z Luną?
M: Źle się poczuła. Podam pani Gastona on wszystko wytłumaczy.
Ma: Dobrze.
M: Gaston masz bo nie mogę trzymać Luny pół przytomnej i rozmawiać.
G:Okey.
Ma: Gaston jak to Luna jest pół przytomna.
G: Po rozmowie przez telefon słabo jej się zrobiło i zaczęło jej się kręcić w głowie.
Ma: Po co ja jej to mówiła przecież jest w ciąży.
G: Przepraszam właśnie karetka przyjechała i zabierają ją do szpitala.
Ma: A do którego?
G: Sztormowa 124a.
Ma: To zaraz będziemy.
N: Jedz  z Luną karetką a my będziemy jechać za wami.
M: Dobra.
W szpitalu
Tata( Ta): Nina gdzie oni są?
N: Nie wiem dopiero co przyjechaliśmy.
Ma: A Matteo gdzie.
Leon(Le): Jaki Matteo?
Ma: Mąż Luny a Matteo Balsamo.
Le: Co syn mojego przyjaciela.
Te: Tak a coś nie tak.
Le: Wiedziałem, że on się ożenił ale nie sądziłem że z Sol.
G: O widzie Matteo chodźmy tam.
N: I co z Luną?
M: Źle jak w ciągu paru minut się nie obudzi będą musieli robić cesarskie cięcie.
N: Przecież do porodu jeszcze cztery miesiące.
M: Wiem właśnie boje się o nią i o dziecko.
Ma: To wszystko nasza wina.
Dok: Szukam pan Balsamo.
M: Tak to ja.
Dok: Proszę pana na chwilę.
M: Dobrze.
Dok: Przykro mi ale musimy doprowadzić do porodu.
M: Dobrze ale przeżyje Luna i dziecko.
Dok: Pana żona na pewno przeżyje ale dziecko nie wiem bo jeszcze w tym miesiącu płuca sie nie wykształciły.
M: To kiedy będzie operacja
Dok: Właśnie idę się przygotować.
M: Dobrze.
N: Matteo i co z nią.
M:Będzie operowana.
Ta: Ale przeżyją?
M: Ona tak.
Ma: Czyli, że dziecko może nie przeżyć.
M: Przepraszam ale muszę się pójść przewietrzyć.
G : Stary zaczekaj pójdę z tobą.
M:Nie zaraz wrzucę.
N: Daj mu trochę czasu.
Ma:To wszystko moja wina.
Ta:Nie mów tak. Nie mogłaś tego przewidzieć.
A: Matteo co się stało?
M: Po prostu wszystko mnie to przerasta.
S: Choć do środka z nami.
M: Dobra.
A: Dobra poczekajcie do bufetu znajdę.
S: Okey. Dobra Matteo o co tu we wszystkim chodzi?
M: Sam do końca nie wiem.
S: Ale z Luną wszystko okey?
M: Nie.
S: Co jej?
M: Simon zrozum ona jest nie przytomna.
S: A dziecko?
M: Nie wiem czy przeżyje. Jeszcze telefon dzwoni.
Halo
Le: Cześć.
M: Cześć.
Le: Przyjeżdżacie do Włoch?
M: Nie.
G: Matteo doktor cię szuka.
M: Już idę.
Le: Co się tam stało?
M: Leon Luna jest w szpitalu.Ale muszę kończyć po lekarz mnie woła.
Le: Okey i dzwoń stary jak będzie coś wiadomo.
M: Okey. Simon dacie sobie rade i znajdziecie sale.
S: Jasne.
Dok: Jest już Pan Balsamo.
N: Już idzie.
Dok: Na reszczie niech Pan wejdzie ze mną.
M: Dobrze.
Dok: Jest taka sprawa, że pańska żona chce panu coś powiedzieć.
M: Luna skarbie.
L: Matteo bo ja muszę ci coś powiedzieć.
M: Co się stało.
L: No bo nasze dziecko będzie się nazywać Klara.
M: Jak ja się cieszę, że będę miał was oby dwie. Ale czy nie miała się nazywać. Klaudia.
L: Matteo nie to imię jest  za trudne do wymówienia.
M: To może Patrycja.
L: Już lepiej.
M: Czyli, że Patrycja.
L: Tak. Ale pod jednym warunkiem.
M: Jakim kelnereczko.
L: Dobra pod dwoma.
M: Dobra.
L: To po pierwsze nie będziesz na mnie mówił kelnereczka a po drugie idź po dziewczyny.
M: Tak szybko mnie wyganiasz?
L: Tak bo muszę się coś ich zapytać.
N: I co z Luną?
M: Woła was do sirotka.
G: Super to idziemy.
M: Gaston tylko dziewczyny.
G: Ale czego?
M: Nie wiem.
N: Przykro mi kochanie musisz zostać.
M: Gaston idziesz ze mną.
G: A gdzie ?
M: W świat.
G: A będą tam dziewczyny?
M:Idziesz czy nie.
G: Ide. A tak naprawdę gdzie idziemy ?
M: To dziecka.
G: To jednak przeżyło?
M: Tak.
G: Super będę wujkiem!!!
M: Gaston czy jak się dowiedziałeś, że jesteś ojcem też tak się darłeś.
G: Tak ale jeszcze głośniej. Nawet Nina w porodówce słyszała jak się na korytarzu darłem.
M: Współczuje Ninie.
G: Stary które to twoje?
M: Nie wiem zaraz położna przyjdzie i pokaże.
Poł: Pan Balsamo.
M: Tak.
Poł: Jakie imię dziecka?
M: Patrycja.
G: Stary skont wytrzasnąłeś to imię?
M: Z Polski.
G: Język można sobie połamać.
M: Luna chciała Kinga.
G: Jeszcze lepsze.
Poł: To jest Pana dziecko. To ja zostawię was samych.
G: Matteo ona całkiem jest podobna do ciebie. 100% Włoszka.
M: Dobra Włoszka i Meksykanka 50 na 50%. Zrobię zdjęcie i idziemy.
G: Okey.
M: Chodźmy .
G: Mówię ci, że ona jest podobna tylko do ciebie.
M: Gaston do Luny  też  jest podobna.
G: Nie wydaje mi się.
S: Pokaż zdjęcie no pokaż.
M: Okey.
S: 100%  procentowa Włoszka.
M: Ja nie mogę następny.
G: Jak nie możesz to przez nogę.
A: Idą chłopaki jacy zadowoleni.
N: Zawołam ich tu.
A: Ja pójdę.
N: Okey.
A: Chłopaki co wy tacy szczęśliwi?
S: Ja widziałam małą.
A: Super dziewczynko.
S: O co ci chodzi.
A: Powiedziałeś widziałam.To pokażcie.
Całkiem podobna do Matteo.
G: Widzisz dobrze mówiliśmy.
A: Dobra idziemy do Luny.
M: Dobra ja zaraz dojdę.
A: Okey.
M: Przepraszam ale chcę wam kogoś pokazać.
Ma:Dobrze.
M: To chodźcie.
Ta: Matteo powiesz nam gdzie idziemy.
M: Nie mogę to ma być niespodzianka.
Ma: Matteo bo się zaczynam bać.
M: Chyba niema czego.
Ta: Ale z dzieckiem wszystko w pożytku?
M: Tak jest wszystko okey.
Ma: Prowadzisz nas do dziecka prawda?
M: Tak chciałem żebyście zobaczyli małą.
Ma: Czyli, że to dziewczynka?
M: Tak czyli Luna nic wam nie powiedziała.
Ta: Nie bo to miała być niespodzianka.
Ma: To która to mała Balsamo.
M: O ten maluszek.
Te: Matteo przecież ona jest całkiem podobna do ciebie.
Ma: Do Luny też jest podobna. A ile będzie leżeć w inkubatorze?
M: Jak jej się płuca dobrze rozwiną.
Ta: Dobra chodźmy do Luny.
M: A pytanie co tam robi Pan Leon.
Ta: Z kąt go znasz?
M: Z ojcem robił jakieś interesy.
Ma: Szwagier Pani Benson.
*****
L:Gaston gdzie jest Matteo?
G:Poszedł gdzieś ze twoimi rodzicami.
A:Już wracają.
L: A ten facet co tam stoi to kto to?
N: Nie wiem przyjechał z twoimi rodzicami.
M: Już jestem.
L: Gdzieś ty był.
M: Pokazywałem twoim rodzicom małą.
L:Masz zdjęcie.
M:Tak już ci pokazuje.

N: Jaka ono piękna! Cała Luna

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

N: Jaka ono piękna! Cała Luna.
G: Do Mattea też jest podobna i to bardzo.
L: Do nas oby dwojga jest podobna.
M: Tak to prawda.
L: Może ty wiesz co to za facet tam stoi.
M: Szwagier Pani Benson.
L: Pierwszy raz go widzie a tam mieszkałam parę lat.
N: Dobra kochana my będziemy się zbierać.
L: Dobrze do zobaczenia.
N: Pa.
L: To zawieziesz mnie do małej.
M: Dobra to chodźmy.
L: Tylko pomału.
Ma: Gdzie się wybieracie?
L: Jadę zobaczyć moje maleństwo.
Ta: Możemy iść z wami.
L: Oczywiście.
Ma: Powiedz  jak się czujesz.
L: Nawet dobrze.
M: A wy co tu robicie?
Ru: Zadzwonił do nas Leon.
M: Który?
Ru: Szwagier Pani Benson.
L: Dobra czy ja dojade do wyznaczonego miejsca.
M: Tak już. Idziecie z nami?
Ka:  Tak a gdzie.
M: Zobaczycie.
Ru: Czyli, że nam nie powiesz tak czy tak.
Ma: Nam też nie chciał powiedzueć gdzie idziemy.
L: Matteo a skąt twoi rodzice znają tego faceta.
M: Przez dłuszy czas mój tata pracował z nim.
L: Wiesz co on wydaję mi się znajomy. Jak bym go z przeszłości znała.
M: A nie przyjeżdżał do Cancun jak tam mieszkałaś.
L: Nie wiem nie pamiętam. Nie ważne.
M: Zaraz będziemy u naszego skarba.
L: Szczerze Patrycia jest strasznie podobna do ciebie.
M: Kochanie do ciebie też jest podobna.
L: Pewnie charakter będzie mój.
M: Poczekaj pujdę po nią.
L: Dobrze.
Ka: Jaka ona piękna.
L: Na, żywo jeszcze ładniejsza.
Poł: Przepraszam państwa ale muszę podłączyć wszystkim dzieciakom kroplówki.
L: Dobrze. Dobra odwieziesz mnie na sale?
M: Oczywiście.
Ka: My to już będziemy lecieć. Papa.
L: Dowidzienia.
M:Papa.
Ma: Luna curciu kochanie my też jusz uciekamy. Jutro przyjdziemy.
L: Cześć.
M: Dowidzienia.
L: No więc Matteo odwozisz mnie na sale i sam się zbierasz do domu aby odpocząć.
M: Przecież wiesz skarbie, że bez ciebie nie zasne.
L: A ja bez ciebie.Dobra dziękuje za odwiezienie a teraz do domu spać.
M: Tak jest szefowo a i jutro bedę tak koło 9.
L: Dobrze. Do zobaczenia kochanie.
M: Do zobaczenia będę tęsknić.
L: Ja bardziej.A jeszcze buziak.
M: Dobrze.
L: No to teraz możesz iść.
M: Do jutra.

Przepraszam za błędy i za spuźniony roździał. Wiem, że miał być 6 stycznia ale wypadły mi imieniny babci.

Czy wy też chcecie aby Soy Luna live przyjechała do Polski ?

Piszcie w komentażach.
Jeszcze ras przepraszam za błędy😘😘😘😘😘😘

lutteo -dalsze ŻycieWhere stories live. Discover now