"– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)
– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus."
~ Michaił Bułhakow
*Perspektywa Narcissy*
Nigdy nikogo nie uderzyłam, lecz w tamtej chwili mało brakowało, abym przywaliła Aurelienowi. Cholernie miałam na to ochotę - nawet bardziej, aniżeli w momentach, w których musiałam znieść konfrontację z Dianą.Nie chciałam tam tak po prostu stać. Uznałam, że aktualnie, w sumie nigdy, nie byłam nikomu z tamtych potrzebna, więc pobiegłam za Miriam. Przypuszczałam, że mogę się w jakiś sposób przydać.
Picie alkoholu, to był pierwszy pomysł, który przyszedł mi do głowy. Pierwszy i sprawdzony. Gdy mieszkałam we Francji, dosyć często, z którymś z moich tamtejszych znajomych, zrywał chłopak lub zrywała dziewczyna.
Właściwie, dzięki takowym sytuacjom, nauczyłam się pić alkohol. Oraz, że czasami lepiej znieczulić swe rozżalenie, ból i smutek.
- Chodź - powiedziałam, gdy już zaopatrzyłyśmy się w trzy butelki jakiegoś niezbyt drogiego wina. Schowałam je do swojej torby, po czym pociągnęłam Miriam za rękę ku drodze, prowadzącej do mnie do domu.
- I gdzie zamierzasz to wypić? - Spytała sceptycznie.
- U mnie w domu - odparłam spokojnie.
- A twój ojciec?
- Pracuje do późna - uśmiechnęłam się lekko. - Czekoladę, lody i jakieś ciastka mam - dopowiedziałam jeszcze, w myślach robiąc rekonesans swoich zapasów słodyczy. Miałam nadzieję, że tato nie zdążył ich znaleźć i zjeść.
Doprawdy, każde słodkości, które miałam, zawsze musiałam dobrze skryć, ażeby ich nie znalazł. I w sumie, on również musiał robić to samo, tyle, że przede mną. Tak już jakoś wyszło, że oboje byliśmy okropnie łasi na różne pyszności.
- Zamierzasz mnie upić i utuczyć? - Zadrwiła. Mimo, że próbowała grać twardą i niewzruszoną, widziałam, jak strasznie było jej smutno. Na sam widok tych ślicznych, zaszklonych oczu, bolało mnie serce.
Nie zasłużyła na takie traktowanie ze strony Aureliena. Ja wszystko rozumiem - nerwy, gniew, wcześniejsza kłótnia, lecz zdecydowanie przesadził. I jeszcze te kłamstwa! Tak się nie robi. Nie, i tyle.
- Nie udawaj, Miriam - mruknęłam, ściskając mocniej jej dłoń. - Przy mnie nie musisz - dopowiedziałam, posyłając jej smutny, a zarazem łagodny uśmiech. Pragnęłam, ażeby widziała we mnie oparcie i kogoś, przy kim może swobodnie być sobą.
- Po co to robisz? - Spytała. Wyczułam w jej głosie nutę załamania. Zerknęłam na nią, nie rozumiejąc o co, właściwie, mnie pyta. - No... to wszystko - wskazała na moją torbę.
- Ponieważ ty mi też pomogłaś, chociaż wcale nie musiałaś - odparłam. - Poza tym, tak chyba robią przyjaciele, prawda? - Uśmiechnęłam się.
Nie odpowiedziała. W milczeniu dotarłyśmy do mnie. Otworzyłam drzwi, przepuszczając Miriam przodem, po czym ponownie je zakluczyłam. Tak na wszelki wypadek.
- Chodź - pociągnęłam ją za sobą, po schodach, na piętro.
- Tak... artystycznie tutaj - mruknęła, gdy wpuściłam ją do swojego pokoju.
- Ojciec kończył historię sztuki - wzruszyłam ramionami, zsuwając z jednego torbę. - Rozgość się - dorzuciłam jeszcze, wyciągając z niej butelki trunku. Następnie podeszłam do szafy, otwierając ją na oścież. Zaczęłam przesuwać swoje ubrania, poszukując konkretnego kartonu po butach z słodkościami. Byłam coraz bardziej wnerwiona, nie mogąc go odnaleźć. - Mam! - Zawołałam radośnie, gdy moje palce musnęły gładką powierzchnię poszukiwanej przeze mnie rzeczy.
YOU ARE READING
Serca biją w jednym rytmie
Teen Fiction" - Czym jest dla Ciebie muzyka Narcissio? - spytałam. - Jeżeli mam być szczera, nie mam pojęcia... Ciężko odpowiedzieć. - westchnęła. Spoglądała na mnie z zaciekawieniem. - A dla Ciebie? - Szczerze? Wszystkim, absolutnie i niezaprzeczalnie wszystki...