Rozdział Trzeci: Mocne słowa

17 4 0
                                    


"Ach, muzyka.
To magia większa od wszystkiego, co my tu robimy!" 

~ J. K. Rowling 

*Perspektywa Narcissy* 

Od razu polubiłam Miriam. Była bardzo miła, dużo mówiła, co właściwie mi odpowiadało, bo wciąż czułam się nieco nerwowo i nie bardzo wiedziałam, co mogłabym powiedzieć. 

Gdy opowiadała o swoich przyjaciołach, widziałam, jak jej oczy rozbłyskają, a na usta samoistnie wkrada się uśmiech. Musieli być bardzo zżyci ze sobą. Oraz długo się znać. Niby obiecała, że mnie z nimi pozna, aczkolwiek nie byłam przekonana co do tego, czy rzeczywiście mnie polubią, tak jak twierdziła. 

Chociaż, może się zdziwię. Ugh. Potrząsnęłam głową. Za dużo myślę, a potem popadam w paranoję. 

- Więc... teraz wracamy do pani Frenom? - Zagadnęłam, spoglądając na swą towarzyszkę. Roześmiała się. Zmarszczyłam brwi. - Co? Powiedziałam coś nie tak? - Spytałam, obciągając rękawy nieco zakłopotana. 

- Pani Freron, Narcissa - uśmiechnęła się szeroko, zaś w jej policzkach pojawiły się urocze dołeczki. Machnęłam ręką, śmiejąc się cicho. - I tak, wracamy z powrotem na próbę. A potem idziemy na lekcje - dopowiedziała. 

- No dobrze - zgodziłam się, jednak myślami powędrowałam do wyglądu mojej uroczej kompanki. Nie dość, że ciekawie i oryginalnie się ubierała, to jeszcze była bardzo ładna. Na pewno z tłumu, pomijając odzienie, wyróżniały ją te długie, rude włosy. Do tego, intensywnie zielone oczy, spoglądały na świat życzliwie i wesoło. Była bardzo niska, co również uznałam za słodkie. 

Nie sposób było jej nie polubić. Przypuszczałam, że w tej szkole nie było ani jednej osoby, która żywiłaby do Miriam jakąkolwiek niechęć. No, po prostu się nie dało. Nie i tyle. 

- Długo już śpiewasz? - Spytałam ciekawie, gdy skręciłyśmy za kolejny róg. 

- Odkąd tylko pamiętam - roześmiała się. - Muzyka jest dla mnie wszystkim. Nie wyobrażam sobie życia bez niej - wyjaśniła, zaś jej oczy rozbłysły. 

- Masz naprawdę duży talent - powiedziałam, wciąż pełna podziwu. - Moja przyjaciółka z poprzedniej szkoły też śpiewała, ale... ty brzmisz, jak anioł - dopowiedziałam. 

Zachichotała, rumieniąc się. 

- Mocne słowa - uśmiechnęła się. Odwzajemniłam miły gest. - Myślę jednak, że jeszcze wiele muszę się nauczyć. I dużo ćwiczyć. 

- Mój tato mówi, że nie liczy się sam talent, a ciężka praca, trud oraz miłość, które wkładamy w naszą pasję - odparłam. 

- Kocham śpiewać - zapewniła stanowczym głosem. 

- To widać - zaśmiałam się. 

- A ty? - Odbiła piłeczkę w moją stronę. - Długo tańczysz? 

- Odkąd tylko pamiętam - posłużyłam się jej wcześniejszymi słowami. Uśmiechnęła się lekko. W tej samej chwili dotarłyśmy do sali, z której niedawno wyszłyśmy. Miriam otworzyła drzwi i weszłyśmy z powrotem do środka. 

A tam, oprócz pani Freron, siedziało jeszcze dwoje chłopaków. Oboje, sądząc po posturze, musieli być wysocy.

Jeden z nich miał przydługie, białe włosy z rudym kosmykiem, które najwyraźniej nie widziały dzisiaj grzebienia. Gdy zwrócił się w naszą stronę, dostrzegłam zielone oczy, z czego jedno wyróżniało się bowiem brązową plamką. Miał miłą twarz, na którą przyjemnie się spoglądało. 

Natomiast ten drugi... ten drugi miał długie, czarne włosy, związane w luźnego koczka. Kilka niesfornych kosmyków opadało na jego twarz. W jego przegrodzie nosowej widniał kolczyk. Kolor tęczówek nieznajomego bardzo mi się spodobał, był niemal hipnotyzujący - bursztynowe oczy, z złotymi refleksami spoglądały na mnie uważnie. 

Serca biją w jednym rytmieWhere stories live. Discover now