Am I special to you?

793 64 17
                                    

Rozdział 46.



- Patrz.

Derek odwrócił się by podążyć za spojrzeniem Stilesa, który teraz uśmiechał się cwanie.

Okazało się, że powodem jego rozbawienia było nieprzyzwoicie grube dziecko z zabawkowym Mikiem Wazowskim w tłustych łapkach. Stało ono przy kasach, zapewne czekając na swoją mamę — nie mniej otyłą babkę o tym samym kolorze włosów.

To nie było zabawne. Derek przybrał na twarz minę pełną dezaprobaty i wrócił przodem do Stilesa, który uśmiechał się szeroko i z dyskrecją.

I, dobry boże, robiąc to wyglądał tak cholernie dobrze.

- Jesteś durny - stwierdził Derek, kręcąc głową z delikatnym uśmiechem.

- No przestań. Spójrz na to. On ma chyba więcej masy tłuszczowej w swoim palcu niż ja w całym ciele.

- A to całkiem możliwe - odpowiedział Derek z przyganą w głosie. - Wiesz, że nie mam w pamięci ciebie jedzącego cokolwiek?

- A jakiego mnie masz w pamięci? - zapytał z zaczepnym flirtem.

- Stiles.

- Boże, napatrz się teraz to będziesz miał - odpowiedział mało bystrze, wrzucając frytkę do ust.

Ta francuska frytka była ostatnim środkiem pożywania na tym stole. Stilesowi zajęło niecałe dziesięć minut by wszystko pochłonąć. A teraz Derek rozglądał się po jego tacy pełen zdumienia. Stiles uśmiechnął się do niego, a wówczas on spoważniał.

- Mówię poważnie.

- Ale nie rozumiem dlaczego. O co ci chodzi teraz?

Derek zamrugał, wahając się nad czymś w myślach, po czym zadecydował wreszcie i pochylił się nieco nad stołem. Stiles machinalnie zrobił to samo. Wcale nie dlatego, że trochę przestał już dawać radę znosić dystans między nimi.

- Scott kiedyś powiedział - zaczął powoli Hale - że będzie dobrze, jak Stiles w końcu zacznie normalnie jeść.

- I co? - parsknął Stiles ze śmiechem. - Pomyślałeś, że mam anoreksję czy coś takiego?

Derek patrzył na niego przez kilka sekund, dając tym wiele do zrozumienia.

- No co ty - jęknął Stiles. - Nie mam zaburzeń odżywiania. Ale pewnie Scottowi chodziło o to, że nieregularnie jem, bo... wiesz, jest dużo stresu, znaczy było, teraz jest spokojniej, na szczęście, ale... - urwał na moment. - Cholera, zaczynam mówić o czymś, o czym nigdy z tobą nie rozmawiałem i to jest...

- To dobra rzecz, jak przyszło ci to naturalnie.

- Tak myślisz?

- Tak, tak myślę, Stiles - powiedział i westchnął.

*

Opuścili KFC, wsiedli oboje do auta i wyjechali z parkingu. Tym razem auto i wygodny fotel nie znużyły Stilesa do snu. Jechali dalej, by o czymś rozmawiać i świadomość tego była bardziej ekscytująca niż pierwsza wycieczka klasowa z nocowaniem.

- Wiesz, gdzie jedziesz? - zapytał Stiles, zauważając to po kilku minutach jazdy.

- Jest takie miejsce w Beacon Hills - zaczął nieco melancholijnie - gdzie kiedyś stała szkoła podstawowa. Nie wiem, czy o niej słyszałej, zamknęli ją po katastrofie w pracowni chemicznej.

YOUTHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz