Rozdział II

494 12 1
                                    

Jeszcze chwile postaliśmy na parkingu, bo czekaliśmy na osoby które np. jeszcze się żegnają albo poszli na szybko coś kupić itd.
Jakoś o 9:10 ruszyliśmy!
Nasz następny przystanek to była Warszawa gdzie miało pewnie dojść dużo osób bo wkońcu stolica i wogóle...
Tak na marginesie to dziwne że ten autobus nie zatrzymywał się w innych miejscach takich jak np. Toruń albo Bydgoszcz ale dobra mniejsza z tym.
Może się wydawać że nie ma nic gorszego jak długa podróż, ale nie było tak źle.
Przez pierwsze 2 godz gadałam sobie z Jagodą, wspominałyśmy sobie czasy kiedy  byłyśmy małe, bo znamy się tak naprawdę od dziecka. Nasze mamy zaprzyjaźniły na porodówce więc tak naprawdę mamy urodziny w ten sam dzień (21.03) tylko z tego co wiem ja urodziłam się rano ok. godz. 8, a Jagoda popołudniu ok. 16, więc wsumie ciężko było by mi wyobrazić życie bez Jagody, ale dobra odbiegam od tematu. Więc najpierw gadałyśmy sobie a potem Jagoda założyła słuchawki i zaczęła słuchać muzyki, a ja zaczęłam poprostu przeglądać madia.
Dobra wkońcu przyjechaliśmy do tej Warszawy.
Wsumie czytałam sobie książkę, a kiedy czytam to totalnie się wyłączam i zapominam o otaczającym mnie świecie. Ale jednak postanowiłam oderwać się na chwile od książki i zobaczyć co się dzieje.
Nic się nie działo, zupełnie nic. Jeszcze nikt nie przyjechał, No nie ma co się dziwić przyjechaliśmy 45min przed zaplanowanym przyjazdem.
Postanowiłam, że skoro i tak mamy ty siędziec przez najbliższą godzinę to może pójdę do sklepu.
- Ej, chcesz iść do sklepu? - zapytałam.
- Nie, wole zostać tu.
- No dobra kupić ci coś?
- No... kup mi jakieś dobre picie i może jakieś żelki czy coś.- odpowiedziała Jagoda po krótkim namyśle
- Okej
Wyjęłam z mojego plecaka 20zł i poszłam w kierunku wyjścia. Powiedziałam tylko opiekunce wyjazdu że idę do sklepy i wyszłam.
Sklep nie był daleko jakieś 20 metrów od autokaru, więc żaden opiekun nie miał z tym problemu bo było mnie widać przez szyby. Wyszłam do sklepu wzięłam szybko 2 liptony ice tea, żelki i jakieś chrupki, zapłaciłam i wyszłam.
Potem kiedy chciałam spokojnie wrócić do czytania okazało się że wypadła mi zakładka... ygh. I teraz weź szukaj tej strony, najgorsze jest to że ja w ogóle nie miałam pojęcia na jakiej stronie mogłam skończyć.
Dobra wkońcu znalazłam tą stronę wróciłam do czytania. Na chwile się oderwałam żeby sprawdzić do się dzieje. Znowu nic się nie działo... nie wiem o co chodzi czemu nikogo jeszcze nie ma... ale dobra.
Wróciłam do czytania, historia tej książki potoczyła się w taki sposób że nie dało się od niej oderwać choć na chwile. Po chwili usłyszałam że ktoś chyba już przyjechał, bo usłyszałam jakiś chłopaków, dźwięk otwierającego się bagażnika. Opiekunowie z kimś tam gadali chyba z rodzicami tych osób które przyjechały, ale ja byłam za bardzo wciągnięta w fabułe książki więc nie zwracałam na to uwagi. Ktoś zaczął wchodzić do autokaru ja oczywiście nie zwróciłam na to uwagi. Potem ktoś zajął miejsca obok mnie i zaczął się "rozpakowywać" w sensie że dawać rzeczy do takiej szafeczki nad siedzeniami tak jak jest w samolotach. Oczywiście ja byłam w innym świecie i nie zwracałam na nic uwagi, ale coś mnie tknęło żeby sprawdzić co się tam takiego dzieje i kto usiadł obok mnie.
Kiedy to zobaczyłam to przeszedł mnie taki dreszczyk, ciary nie wiem jak to nazwać to takie uczucie jakby przez całe twoje ciało od stóp do opuszków palców przeszła taka dziwna energia taki prąd? Poprostu nie mogłam w to uwierzyć...

4Dreamers - marzenia się spełniająWhere stories live. Discover now