Prolog

125 13 5
                                    

Maleńkie dłonie dziewczynki ściskały mocno dół popielatego płaszcza przepięknej kobiety stojącej tuż obok. Ta głaskała jej ciemną grzywkę wolną dłonią, drugą żwawo gestykulując przy rozmowie ze starszawą nauczycielką swojej podopiecznej. Chciała, aby mała czuła się z nią bezpiecznie. Była w końcu jeszcze dzieckiem, które nie zasłużyło na żadne zło tego świata. Los wystarczająco pokarał ją odbierając jej rodziców, których nawet nie zdążyła poznać. Wiele razy powtarzała swojej przybranej matce, że nie tęskni za czymś czego nie mogła doświadczyć sama i byłaby głupia gdyby odczuwała z tego powodu żal. Nie oznacza to, że nie pytała. Była ciekawa swoich prawdziwych rodziców, choć nie mogła powiedzieć, aby odczuwała ich brak. Postawa ta zdumiewała całe przedszkole, w tym przedszkolankę, która wezwała jej opiekunkę na bardzo poważną rozmowę na temat nietypowych zachowań pięciolatki. Dobrze się złożyło, gdyż młoda matka miała tego dnia poważne plany dotyczące przedszkola swojej podopiecznej.

Rozbiegany wzrok kobiety wędrował w poszukiwaniu jakiegoś punktu zaczepienia, którego nie znajdowała ani na jasnych ścianach, które świeciły pustkami z racji ledwo zaczynającego się roku szkolnego, ani na półkach ze starannie ułożonymi nań książeczkami dla najmłodszych. Szukała pośród witraży, wzorów na dywanie i pudeł z zabawkami, ale ostatecznie i tak zawieszała wzrok na groźnym spojrzeniu nauczycielki.

- Niech mnie pani posłucha raz jeszcze. - warknęła, sprawiając, ze nie tylko kobieta skuliła się sama w sobie, ale i dziecko stojące obok schowało twarzyczkę w jej płaszczu. - Ona jest inna! Dziwna!

- Nie jest dziwna! - starała się bronić swojej podopiecznej za wszelką cenę. Widząc jej strach, przyciągnęła ją do siebie, zamykając w szczelnym uścisku i starając się zakryć, choćby delikatnie, jej uszy.

- Jest! Nie łapie kontaktu z rówieśnikami, nie chce się bawić, wciąż się wymądrza! - uniesiony głos zamienił się w krzyk. Wściekłość kipiała od przedszkolanki do tego stopnia, że wychodziło to na jej twarzy w postaci mocnych rumieńców. - Jeżeli nie jest to dla pani dziwne...

- Nie jest. Oczywiście, że nie jest. - odpowiedziała z pewną dozą oburzenia, mając już dosyć gorzkich słów kierowanych w stronę jej największego skarbu. Bała się, że zasłyszana rozmowa bardzo źle może wpłynąć na dziewczynkę, dlatego chciała ją jak najszybciej zakończyć. - Introwertyzm nie jest oznaką inności czy dziwności tylko potrzeby odizolowania się od zadufanych w sobie ludzi. Nie wiem co pani tu robi, skoro nie rozumie pani tak prostej rzeczy.

- Wypraszam sobie. - fuknęła, wyraźnie poruszona obrazą skierowaną w jej stronę. Wyciągnęła palec wskazujący, grożąc nim kobiecie niczym małemu dziecku, które coś nabroiło. - Wychowuję maluchy od ponad czterdziestu lat, więc nie życzę sobie aby jakaś matka od siedmiu boleści uczyła mnie czegokolwiek o dzieciach, a już na pewno nie chcę aby ktokolwiek podważał mój autorytet! Zwłaszcza pani.

- Oczywiście. - odpowiedź wprawiła w osłupienie starszą kobiecinę, która zapewne spodziewała się dalszej kłótni. Satysfakcja, jaką w tamtym momencie poczuła matka, była nie do opisania. - Nie zajmuję już pani czasu, jak widać nic tu po nas. Do widzenia.

Kobieta, nie czekając na odpowiedź, odwróciła się na pięcie, biorąc swoją podopieczną na ręce i wyszła z małej salki, wchodząc do równie niewielkiego korytarza. Spojrzała z obrzydzeniem na to miejsce. Nie mogła pojąć jak ktokolwiek miałby czuć się tu dobrze, zwłaszcza dzieciaki. Farba odlepiała się gdzieniegdzie, podłoga okryta najtańszym dywanem skrzypiała, a od samego przebywania tam można było nabawić się klaustrofobii.

Przemierzyła trzy kroki w stronę kolejnych, tak samo starych jak wszystkie, drzwi i zapukała trzykrotnie. Mimo braku jakiegokolwiek oznakowania, pamiętała, że był to gabinet przesympatycznego dyrektora placówki, który również nie był z niej zadowolony.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 29, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Lyoko Child || Code LyokoWhere stories live. Discover now