Light green.

1.1K 120 52
                                    

Jimin, Yoongi, Hoseok i Namjoon weszli właśnie do szkoły próbując ograć jakoś swoje zmarznięte ciała. Dziś było bardzo zimno.

Dziewczyny z klasy Yoongiego od razu spojrzały w ich stronę i każda z nich uśmiechnęła się tajemniczo pod nosem. Odczekały stosowną chwilę kiedy i kiedy tylko chłopcy usiedli na jednej z ławek zaatakowały.

-Hejka. - Podeszły całą grupą i kiedy tylko Jimin zorientował się co się dzieje podkurczył nogi i przybliżył się do Yoongiego by choć trochę poczuć się komfortowo. Pożałował tego praktycznie od razu, ponieważ jedna z nich skorzystała z okazji i usiadła obok niego miło się uśmiechając.

Nie to, żeby Jimin nie lubił tych dziewczyn, chodzi raczej o to, że od pierwszego dnia w szkole one się do niego przylepiły i nie chcą go opuszczać, a on nikogo nie potrzebuje, chce być sam.

-Yoongi mam dwa bilety do kina dzisiaj, miałam iść z Rose, ale chyba już ma inne plany. - Pokazała na Namjoona i wspomnianą dziewczynę, który już się do siebie ślinili. Yoongi przewrócił oczami.

-Pewnie, akurat dzisiaj nie mam co robić. - Odpowiedział Lisie i uśmiechnął się do niej miło. Kiedy odbierał od niej bilet złapał ją nawet za rękę.

Na szkolnym korytarzu było bardzo dużo ludzi. Wszyscy się śmiali i głośno rozmawiali. Nikt nie usłyszał głośnego łamania się serca.

Tak, serce Jimina pękło.

Przecież Yoongi miał swoje życie, przecież to było wiadome, że Yoongi nie czuje do Jimina tego samego co on do niego. Nie... to nie było możliwe.

Jimin zignorował to co mówiła do niego dziewczyna siedząca obok jego boku. Zerwał się na równe nogi mówiąc tylko ciche przepraszam i pobiegł w stronę ubikacji by nikt nie zauważył, jak bardzo go coś zraniło.

XxXxXxXxXxX

Po lekcjach Jimin jak zwykle udał się do składziku obok sali gimnastycznej w szkole. Usiadł na podłodze, a jego serce znów boleśnie zabolało, kiedy zauważył puste miejsce naprzeciwko siebie.

Ma dzisiaj randkę, więc dlaczego Jimin się nie cieszy. Są przecież przyjaciółmi, powinni się wspierać w takich sytuacjach.

Jimin złapał za suwak w swoim plecaku i zaczął przerzucać książki w poszukiwaniu jednej jedynej rzeczy której teraz tak bardzo potrzebował. Chciał się rozluźnić, chciał zapomnieć, chciał się jakoś uspokoić, a to była najszybsza rzecz.

Był tak bardzo zły, tak okropnie że rzucił plecakiem o ścianę i zakrył swoją twarz dłońmi szlochając jak małe dziecko. Nie mógł tego znaleźć. Nie mógł znaleźć głupiej metalowej rzeczy, która była przecież nieodłącznym elementem jego życia.

Jak mógł być tak głupi i myśleć, że w jego życiu nagle się wszystko poukłada i nie będzie mu to potrzebne.

"Jesteś skończonym idiotą Park Jimin. Nie umiesz nic robić, tylko przynosisz same kłopoty, jesteś problemem. Gdyby tego było mało, zauroczyłeś się w swoim przyjacielu, a przecież tak nie wolno. To zakazane uczucie. Chłopak nie może mieć takich uczuć do drugiego chłopaka. Powinieneś zniknąć Park Jimin."

Jego twarz była już cała spuchnięta, ciężko było mu złapać oddech. Chciał bić głową w mur byleby tylko pozbyć się tego okropnego uczucia z jego serca. Nie mógł opanować swoich trzęsących się dłoni. Modlił się, by ta tortura szybko się skończyła i żeby nikt go nie przyłapał w takim stanie, jeszcze w szkole. Nie chciał by ktokolwiek widział jego słabą stronę.

-Jiminie?

XxXxXxXxXxXxX

Yoongi nucił pod nosem jakąś piosenkę i zapisywał do niej słowa w swoim zeszycie. Spojrzał na zegar, który wisiał na ścianie. Miał jeszcze pół godziny do wyjścia z Lisą więc nie śpieszył się tylko starannie zamknął zeszyt uprzednio rysując serduszko obok imienia pewnej osoby, która była dla niego bardzo ważna.

No właśnie... martwił się o Jimina, ponieważ od samego rana nie widział go już w szkole, nawet nie widział jak z niej wychodził. Spojrzał na swoje łóżko, gdzie leżał podkoszulek Jimina, którego pewnie zapomniał kiedy pakował się by wrócić do swojego domu.

Tak, jego mama w końcu wyszła ze szpitala i Jimin wrócił już do siebie. Yoongi, bardzo go brakowało, dlatego cieszył się, że ma jego podkoszulek który pachnie Jiminem.

Wstał z krzesła i łapiąc za kurtkę wyszedł z domu. Na dworze wiał silny wiatr i padał śnieg. Owinął się bardziej kurtką i nałożył na głowę kaptur przyśpieszając kroku. 

Kiedy tylko wszedł do kina Lisa czekała już na niego siedząc na jednej z kanap. Uśmiechnęła się na jego widok i pomachała w jego stronę. Zaczęli miłą rozmowę i poszli kupić sobie jakieś przekąski, do rozpoczęcia filmu zostało jeszcze 15 minut więc zajęli swoje miejsca a Lisa zaczęła opowiadać o fabule filmu.

-Film jest o jakieś dziewczynie, która ma problemy w domu i w szkole, o tym jak sobie z nimi radzi i że później poznaje jakiegoś chłopaka który ją ratuje przed samobójstwem.

Yoongi uśmiechnął się. Światła zgasły a on nagle zrozumiał. Jimin. Miał jakieś złe przeczucia, musiał się upewnić, że wszystko z nim w porządku.

-Zaczekaj chwilę, muszę skoczyć do ubikacji. - Powiedział cicho do Lisy.

-Ale zaraz się zacznie, nie wytrzymasz?

-Napoje gazowane źle na mnie działają, nie martw się szybko wrócę.

-Ok... - Powiedziała a on odwrócił się i zbiegł po schodach wyciągając telefon i wybierając numer do Jimina.

Po trzynastym nieodebranym połączeniu wiedział, że coś się dzieje. Zbyt dobrze znał Jimina. Po szkole zawsze razem spędzali czas.

Yoongi zaklął pod nosem. Puścił się pędem w stronę szkoły, jeśli w tym momencie chłopak coś sobie robi to Yoongi obiecał, że zabije go gołymi rękami.

Dlaczego to zrobił? Dlaczego tak mu zależało? Przecież nie miał pewności, że Jimin jest w szkole, że siedzi w schowku na piłki, tam gdzie zawsze siedzieli.

Jednak kiedy cały zdyszany wbiegł do szkoły, przebiegł ją całą tylko by dostać się do jedynego miejsca w którym zawsze razem przebywali jego wątpliwości zniknęły.

Zniknęły wyrzuty co do Lisy, że zostawił ją samą, zniknęły obietnice co do tego, że Yoongi chciał zabić Jimina jeśli ten coś sobie robi.

Chłopiec siedział skulony w jednym z kątów. Płakał, bardzo mocno płakał, zaciskał swoje dłonie w pięści i pocierał oczy które pewnie szczypały go od łez. Tym razem, to serce Yoongiego się złamało. Zrozumiał, że już nigdy w życiu nie pozwoli na to, by chłopiec płakał. Będzie go chronił za wszelką cenę.

Park Jimin stał się dla niego bardzo ważny.

-Jimin? - Załamał mu się głos. 

Nie potrzebowali słów. Potrzebowali czynów. Więc Yoongi podszedł do niego obejmując go i głaskając go po plecach, wplatjąc dłonie w jego miękkie włosy, wycierając mokre policzki i patrząc w jego oczy.

Ich twarze były niebezpiecznie blisko, Jimin już nie płakał, patrzyli sobie w oczy.

Yoongi dotknął włosów Jimina odgarniając je z jego czoła. Jimin bał się tego co może się stać. Zamknął więc swoje oczka. yoongi kiedy zobaczył co robi młodszy od niego uśmiechnął się pod nosem. Był taki słodki.

-Jestem tutaj Jiminie. - Powiedział cicho i pocałował jego czoło zatrzymując swoje usta trochę dłużej na jego skórze.

Był cholernie zauroczony w tym chłopaku. Cholernie.

A/n: Jeszcze jakieś 8 rozdziałów i koniec :D Ten jest jeszcze głupi ale kolejny fajniejszy mi się wydaje.

(Sorki za błędy) :)

Colorful. (YOONMIN)Where stories live. Discover now