Obiekt.

26 3 0
                                    

W pokoju panował mrok, ale ani Logan, ani Nathan nie spał. Zresztą nie sen był im w głowie, tylko wzajemna obecność, która w ostatnim czasie jest coraz rzadsza. Przecież przed ludźmi byli wrogami, bo paczka Nathan'a z  dotychczas niewyjaśnionych powód nienawidziła bruneta całym sercem. To, że potajemnie są razem nie przyszłoby nikomu do głowy. I o to chodzi. W końcu Logan miał dziewczynę, a Nath reputację. Oczywiście zielonooki też ją miał, ale nie obchodziła go tak bardzo, jak blondyna. Właściwie, nie obchodziła go wcale. Logan nigdy nie przejmował się zdaniem innych, ale szczerze mówiąc, prędzej skoczyłby z najwyższego budynku w mieście, niż wyjawił swoją orientację.

Orientację. Orientację, której żaden nie był pewien. Oboje notorycznie wmawiali sobie, że interesują ich tylko dziewczyny, ale ich wzajemne relacje kategorycznie skreślały takową opcję. Było im dobrze w takim chorym układzie, w jakim żyją. Przy ludziach wrogowie, przesiąknięci nienawiścią do szpiku kości, ale gdy byli sami. Wtedy wszystko się zaczynało. Wtedy byli dla siebie kochankami. 

Chłopcy nie mieli wątpliwości, że to nie jest miłość, bo raczej nazwanie tego tak byłoby trudne, pomimo już rocznego "związku". Chyba rocznego. Nie pamiętają, kiedy to się dokładnie zaczęło i nigdy nie świętowali też rocznicy. Tak, miłością to ewidentnie nie było, jednak jest coś, czego nie potrafili ukryć. Przed samymi sobą oczywiście, bo chociaż spędzili ze sobą już dużo czasu i potrafili rozmawiać na każdy temat, to temat ich relacji zawsze zostawał pominięty.

Nie rozmawiali. Nie okazywali sobie żadnych czułości. Po prostu leżeli wtuleni na łóżku Logana. W ciszy. To nie był rodzaj niezręczniej ciszy, wręcz przeciwnie. Ta cisza pomagała im zebrać myśli, które zaczynały szaleć za każdym razem, gdy zostawali sami.

Spokój jednak nie mógł trwać wiecznie. I Nath o tym wiedział, za to Logan zdawał się zapomnieć, co było rzadkością bo to raczej blondyn bardziej angażował się w te relację. Może dlatego, że on był wolny, a Logan miał Chloe. Dziewczynę pustą i plastikową niczym lalka Barbie i choć niebieskooki nie czuł się zazdrosny, gdy widział ich razem, to pałał nienawiścią do tej dziewczyny.

Gdy tylko Nathan usłyszał odgłos trzaskania drzwiami wydostał się z objęć nastolatka, po czym zarzucił na ramię swój plecak, dotychczas rzucony w kąt pomieszczenia i bez słowa opuścił jego dom. Nie chciał, aby któryś z rodziców Logana, bądź ktokolwiek, kto właśnie wszedł do domu, go zobaczył. Tak właśnie wyglądały ich pożegnania. Zimne. Oschłe. To był moment, gdy nienawiść powracała i likwidowała zauroczenie.

Tak oto wyglądało ich życie razem. Całowali się, przytulali, ale nie okazywali uczuć. Wiedzieli, że za ten związek będą się smażyć w piekle. Logan wiedział to wcześniej, w końcu zrobił tyle okropnych rzeczy, że ta relacja to było nic. Ale nie chciał błądzić w nim sam. Więc wciągnął Nathan'a w tę chorą grę. Jednak Logan wiedział, że blondyn zawsze był dobrym człowiekiem. Zbyt dobrym. Póki co nie pójdzie za nim w wieczny ogień. A to się musiało zmienić.

Logan nigdy nie traktował tego poważnie. Mówił, że kocha Chloe, ale były to nikłe obiecanki, gdyż akurat On nie rozumiał miłości i nie zamierzał rozumieć. Nathan był jego obiektem badań. Z początku. Brunet chciał zobaczyć, czy może jednak to chłopcy są w jego guście. Do dziś tego nie wiedział, ale nie chciał zostawiać Nath'a. Nie przywiązywał się łatwo do ludzi, ale gdy już to zrobił, to nie było odwrotu, a do jego towarzystwa przywykł dość mocno. Nathan wciąż był po części jego eksperymentem i choć nie kochał go i nie planował z nim stałego związku, wręcz przeciwnie, bo ostatnio rozważał zakończenie tego wszystkiego, to chciał to zmienić. 

Było mu go szkoda. Widać, że zaczął się angażować, ale Logan wciąż nie umiał uczuć.




---------------------------------***---------------------------------



Aby lepiej zrozumieć rozdział:

Logan - brunet, zielonooki.

Nathan - blondyn, niebieskooki.

Subject. |yaoi|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz