Episode 3.

38 3 2
                                    


Następnego dnia obudziłem się z mocnym bólem głowy. Powiedziałem to chłopakom, a oni przyprowadzili lekarza. Okazało się, że miałem gorączkę.
- To z przemęczenia - wytłumaczył. Jasne, gdyby tak było, to miałbym gorączkę przez całe życie. - Damy ci leki przeciwbólowe, ale nie możesz ćwiczyć, dopóki całkiem nie wyzdrowiejesz, jasne? - Przytaknąłem w odpowiedzi i wziąłem od doktora paczkę tabletek. Czy ten gość naprawdę myśli, że będę łykać wielkie, białe nie wiadomo co? Wolę się męczyć niż dławić.
Przez następną godzinę leżałem pod kołdrą i się nudziłem. Nikogo nie było, wszyscy poszli na salę. Powoli zaczęły mi się schodzić oczy, gdy nagle ktoś wszedł do pokoju.
- Cześć, hyung, jak się czujesz? - zapytał krasnal Feeldog, kucając obok mojego łóżka. Ale się zdziwiłem, widząc go przy mnie.
- Co ty tu robisz? - Młodszy zaśmiał się, słysząc mój zachrypnięty głos. Nie dość, że miałem gorączkę, to jeszcze gardło mnie bolało niemiłosiernie.
- Chciałem sprawdzić, co z tobą. Ostatnio miałeś trochę ciężko, prawda? - W odpowiedzi uśmiechnąłem się od ucha do ucha.
- Jakie ciężko? Było super.
- Chodzi mi o trening - powiedział i dodał wesoło: - nie o Seyonga.
- Aishh... tu mnie masz. - Zaśmialiśmy się. Chrząknąłem kilka razy, żeby odpowiedzieć. - No z treningami kiepsko. Od razu, jak wyzdrowieję, będę musiał się przyłożyć do ćwiczeń.
- To kiedyś, ale narazie się nie męcz, hyung. Leż sobie i odpoczywaj - powiedział, wstając. Zatrzymałem krasnala przed odejściem, łapiąc go za rękę.
- Czekaj. Zostań jeszcze chwilę. - Młodszy spojrzał na mnie z góry i posłał mi swój najładniejszy jak dotąd uśmiech.
- Okej, jak sobie życzysz, hyung. - Feeldog usiadł spowrotem na moim łóżku. - A tak właściwie - chrząknął, nie wiedząc jak zacząć - jak wy... ty i Seyong... no... nie umiem się wysłowić. Co wy w ogóle wyrabiacie? - spytał, najwyraźniej przypominając sobie nasze wczorajsze akcje.
- A co cię to interesuje? - spytałem mniej wrednym głosem niż zwykłem mówić do Feeldoga.
- Bo rzadko widuję waszą dwójkę razem, a odkiedy wywołałeś go na tym ringu, to się tak nagle zmieniło.
- Serio? Ja nie widzę różnicy. Jedynie wczoraj tak jakoś się złożyło - odrzekłem, zastanawiając się, kiedy jeszcze byłem z Seyongiem.
- Wiesz, że wczorajszy dzień był dziwny? Szczególnie, jak przyszedł nauczyciel.
- Domyślam się.
- I jaki to miało sens?
- Nie wiem, zapytaj Seyonga. To on zaczął.
- Ciekawe... - zaśmiał się Feeldog.
- Co?
- To wyglądało, jakbyś tego właśnie oczekiwał. Myślisz, że nikt was nie zauważył? - Westchnąłem, już miejąc tego dosyć.
- Dobra, słuchaj. Może wydaje ci się to dziwne, niepotrzebne, ale od początku programu lubiłem Seyonga. Problem był w tym, że nie znaliśmy się za dobrze, a w dodatku raz się pokłóciliśmy. Chciałem to jakoś naprawić i poznać go lepiej, ale ty mi w tym przeszkadzałeś.
- Ja?
- Czekaj do końca. Dopiero wczoraj coś się Seyongowi w głowie poprzestawiało i mogliśmy spędzić chwilę razem. Choć nawet dla mnie wydawało się to dziwne, nie chciałem tego przerywać. Potem poszliśmy do tej stołówki i akurat, kiedy miałem zapytać Seyonga o coś ważnego, ty się do nas dosiadłeś. Zepsuło mi to trochę humor, ale jak poszedłeś to się uśmiechnąłem, bo mogłem zacząć od nowa. Problem był w tym, że przez przypadek powiedziałem Seyongowi, że mnie ostatnio denerwujesz i wtedy zaczęliśmy się znowu kłócić. Dopiero wieczorem sumienie mnie zaciągnęło do jego pokoju i się pogodziliśmy. - Młodszy wysłuchał mnie do końca, co jakiś czas kiwając głową. Potem otwierał kilka razy usta z zamiarem powiedzenia czegoś.
- Aż tak wam przeszkadzam? - zapytał. Chyba pierwszy raz słyszałem smutny głos Feeldoga. Ogarnęły mnie wyrzuty sumienia, że mu to wszystko powiedziałem.
- Nie... znaczy... - Zmieszałem się.
- Mów wszystko, czego jeszcze nie powiedziałeś.
- Tylko że...
- No mów.
- Okej. - Wziąłem głęboki wdech i pomyślałem, jak to ująć. - Zawsze, kiedy widziałem Seyonga i chciałem podejść i zacząć rozmawiać, po chwili widziałem z nim ciebie. W dodatku ciągle się śmialiście, co zawsze mnie smuciło, bo też chciałem, żeby Seyong śmiał się ze mną. Złościłem się i na ciebie i na siebie równocześnie. Przepraszam, że ci to mówię.
- Spoko, już wam nie będę przeszkadzał. Róbcie sobie, co chcecie. - Feeldog wstał z zamiarem wyjścia, ale znowu go zatrzymałem.
- Nie zrozum tego źle. To nie tak, że cię nie lubię, bo jesteś świetnym tancerzem i fajnym kolegą, tylko byłem trochę zazdrosny.
- Dobra, przecież się nie obrażę. - Krasnal poszedł w stronę wyjścia. - Do zobaczenia później, hyung.
- Do zobaczenia.
- A swoją drogą - młodszy zajrzał jeszcze do pokoju - zastanów się nad uczuciami do Seyonga, bo to nie jest tylko lubienie go. - Uśmiechnął się i opuścił mój pokój.
Uczucia do Seyonga? Nie tylko lubienie? Nie jestem głupi, żeby nie wiedzieć, co to znaczy lubieć kogoś. A co do uczuć, to jestem pewny, że go lubię, tylko prostu bardziej niż innych. Feeldog naprawdę myśli, że ja się w nim zakochałem? Czy to nie przesada? Nie, Euijin, nie myśl o Seyongu. Powinieneś wymyślić jakieś przeprosiny dla Feeldoga. W końcu ten kurdupel nie jest niczemu winny. Pokręciłem głową ze zrezygnowaniem i zamknąłem oczy. Zdrzemnij się, bo zwariujesz.

🐐🐐🐐🐐🐐🐐🐐🐐🐐🐐🐐🐐

To jak się podoba kolejna część???
Za wszelkie błędy przepraszam 😊😊
To do następnego 😆😆😆

~May

If I Were First... |SeJin|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz