/(.2.)\

836 173 137
                                    

Miłego wieczoru :3

~~~

Na przerwie Baekhyun zostawił mnie samego, bo poszedł do kibla z kolegami, żeby wyżulić od jednego z nich bucha z elektryka. Niby mogłem pójść z nimi, ale miałem astmę i wchodzenie do pełnego dymu pomieszczenia nie było najlepszym pomysłem. Nawet gdy szedłem się zwyczajnie załatwić, musiałem posyłać kogoś przodem, żeby sprawdził teren. Zwłaszcza, że na elektrykach zwykle się nie kończyło i idioci musieli palić normalne fajki, bo tak trudno było im chodzić za szkołę.

Usiadłem pod klasą ze swoją kawą z automatu, przeglądając tumblra. Dopiero po dłuższej chwili uświadomiłem sobie, że oprócz mnie na ławce siedzieli tylko Jongdae i Luhan, jedzący chipsy z jednej paczki. Byłem znany ze swojego błagania o jedzenie, więc bez cienia wstydu przysunąłem się do Lu, przechylając głowę na bok i robiąc minę szczeniaczka.

- Mogę jednego? - spytałem, na wymianę wyciągając dłoń z kawą. Chen skinął głową, podsuwając mi opakowanie i biorąc ode mnie kubek, przy okazji muskając moje palce. Moje serce zabiło nieco szybciej, a na twarz wypłynął uśmiech.

- Dziękuję - mruknąłem, biorąc dosłownie jednego chipsa i obserwując, jak Jongdae odchylił szyję, aby napić się mojej kawy. Kochałem jego jabłko adama, było naprawdę seksowne...

- Czemu nikt się mnie nigdy nie pyta o zdanie? Ja też za to płaciłem - jęknął Luhan, dźgając mnie w nogę. Posłałem mu mordercze spojrzenie i wstałem, żeby przesiąść się obok Dae.

- Luge, nie bądź wredny, to tylko jeden chips - upomniał go Chen. Uśmiechnąłem się. Bronił mnie, jakie to miłe. Dostałem swoją kawę z powrotem i od razu wziąłem łyk, żeby ukryć swoją rozradowaną minę.

I w tym momencie przypomniałem sobie o tym, co mówił do mnie wcześniej Baekhyun. Może to faktycznie był dobry moment na zaproszenie gdzieś Jongdae? Był dla mnie miły i właśnie wymieniliśmy ślinę, pijąc z jednego kubka.

- Hej, Dae, tak się zastanawiałem - zacząłem szybko, dopóki miałem odrobinę odwagi. - Nie miałbyś ochoty przyjść dziś do mnie i pogłaskać mojego żółwia?

Luhan zakrztusił się chipsem i zaczął kaszleć, niemal spadając z ławki. Chen spojrzał na mnie zdziwiony, jednocześnie klepiąc swojego przyjaciela po plecach. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, jak to mogło zabrzmieć w uszach kogoś, kto był przyzwyczajony do moich nie do końca moralnych propozycji, rzucanych w stronę Jongdae.

- Co? - spytał krótko Dae, wyglądając na bardzo zdezorientowanego. Uśmiechnąłem się słabo, nie wiedząc jak się wytłumaczyć.

- No wiesz, żółwia. Zwykle chowa się przed obcymi w swojej skorupie, ale może dla ciebie wychyli łepek... - paplałem dalej, wpędzając samego siebie w jeszcze większe zażenowanie. Zamknąłem się na chwilę, widząc niebezpiecznie duży uśmiech Luhana. Jongdae wyglądał, jakby z całej siły starał się rozumieć to, co mu proponowałem, ale po minie można było odgadnąć, że też miał dość jednoznaczne skojarzenia.

- Wiesz... - zaczął z rozbawieniem, ale przerwał mu mój żałosny jęk.

- Rany, ja naprawdę mam żółwia, nie patrzcie na mnie jak na jakiegoś starego zboka! - prawie krzyknąłem, zasłaniając twarz dłonią. - Wolałbym kota, ale mam uczulenie na futerka...

- Nawet przez chwilę nie myślałem, że masz na myśli coś innego - zapewnił mnie Jongdae, ale od razu wiedziałem, że kłamał. Cieszyłem się jednak, że nie drążył tematu. I tak już czułem, że zrobiłem z siebie idiotę. - W każdym razie, nie mogę. Muszę dzisiaj wrócić do domu od razu po szkole.

U r c00l // XiuchenWhere stories live. Discover now