Eyeless Jack

287 15 0
                                    

Młody chłopak siedział w cieniu drezwa w swoim ogrodzie za domem. Niewiele można było o nim powiedzieć. Był to zwyczajny dzieciak z rudawo-brązowymi włosami i oszałamiającymi piwnymi oczami. Zasnął godzinę wcześniej w trakcie czytania książki. Teraz jego szczupłe ciało spoczęło oparte na pniu wielkiego dębu, jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w rytm jego spokojnego oddechu. Tylnymi drzwiami domu, do którego należał ogród, weszła właścicielka i zbliżyła się do chłopca. Usmiechnęła się, położyła dłoń na jego ramieniu i potrząsnęła nim delikatnie. Otworzył odrobinę oczy i przetarł jedno z nich wierzychem dłoni. Odzyskał ostrość widzenia i ujrzał uśmiechnięta twarz swojej matki mówiącej słodkim i uprzejmym głosem:

- Jack, słonko, czas wstawać. - chłopak wstał chwiejnie, jego ciało trwało nadal w półśnie i zapytał :

- Hmm? Co... Która godzina?

- Około szóstej, kochanie. Twój ojciec może być w domu w każdej chwili. - odpowiedziała i skierowała się z powrotem do wnętrza domu.

Jack skinał głową, a następnie pochylił się, aby podnieść swoją książkę. Spadła z jego kolan, gdy wstawał. Chwycił stare, mocno już zużyte tomisko i podążył za swoją matką, ziewając i przecierając oczy po drodze.

Kiedy dotarli już do środka, Jack był już praktycznie całkiem rozbudzony. Gdy siadł na jednym z krzeseł jadalnianych, zauważył, że jego matka już nakryła do stołu i to więcej miejsc niż zwykle. Znowu ziewnął i spytał :

- Mamo, dlaczego nakryłaś cztery miejsca? - spojrzała na niego, wnosząc jedzenie do pokoju i ostrożnie stawiając na stole.

- Twój ojciec przyprowadza przyjaciela na obiad, kochanie. Pamiętasz Davida, czyż nie? - Jack zastanawiał się na chwilę, kim był ów David. Nagle coś go olśniło.

- Masz na myśli przyjaciela z taty pracy? Tego, który przyszedł na moje urodziny w zeszłym miesiącu? - spytał dla pewności.

Jego rodzicielka skinęła głową i wyszła z powrotem do kuchni, kończyć przygotowania do kolacji. Ojciec Jack'a zjawił się dziesięć minut po tym, jak wszystko było już przygotowane na stole, w towarzystwie wysokiego mężczyzny o czarnych włosach. Gość był dośc chuderlawy, miał przyjazny wyraz twarzy, na której zawsze widniał troskliwy uśmiech. Dwaj mężczyźni weszli do jadalni, ojciec Jack'a pocałował na powitanie gospodynię i usiadł, David poklepał jeszcze Jack'a zanim zrobił to samo. Rozmowa rozpoczęła się niemal od razu. David uśmiechnął się do Jack'a.

- Jak leci, mistrzu? - Jack wzruszył ramionami.

- Dobrze.

Przez resztę kolacji się nie odzywał. Zawsze się tak zachowywał, gdy David był w pobliżu. Nie był pewien dlaczego, ale coś w tym mężczyźnie go denerwowało. Słuchał w milczeniu jak dorośli rozmawiali o pracy, dopóki jego matka nie zabrała naczyń, wszyscy udali się do salonu. Chłopiec siedział no końcu kanapy z kolanami pod brodą, rysując, podczas gdy dwaj mężczyźni oglądli niesamowicie nudną grę w golfa w telewizji.

Około ósmej wieczorem David zaczął się zbierać do wyjścia. Uściskał mamę Jack'a i pożegnał się ze wszystkimi.

- Obiad był wspaniały, Mirando. Do zobaczenia jutro w pracy, Jonathan. Do widzenia, Jack! - pomachał ręką do chłopca i wyszedł. Jonathan i Miranda siedzieli na kanpie, kiedy mama zapytała Jack'a :

- Chcesz obejrzeć film, kochanie? - Jack pokręcił głową i powiedział, że jest zmęczony i po prostu pódzie spać . Tej nocy Jack nie spał, tylko leżał w łóżku wpatrując się w sufit. Nie lubił Davida. Z jakiegoś powodu mężczyzna przyprawiał go o gęsią skórkę, było z nim coś nie tak.

Creepypasta - poznaj ich historię.Where stories live. Discover now