VII "Zboczeniec!" (Loki)

813 55 66
                                    

Lato. Od czasu, gdy Zeus zmienił porę roku minęło już dobrych kilkanaście dni. Szkoda jednak, że nasz wycieczka nad morze zakończyła się fiaskiem. Jakbym dorwała tego wrednego dziada! No ale jako że potrafi razić błyskawicami, a ja... nie koniecznie, muszę jednak powstrzymać plany długiej i bolesnej zemsty. Zwiększa to jednak moje rozżalenie nieudanym wypadem.

-Ja chcę nad morze! - wstałam gwałtownie z ławki.

Zajęcia jeszcze się nie zaczęły, ale wszyscy moi koledzy-bogowie byli już w klasie. Tylko Thotha jeszcze nie było. Ale to może i lepiej. Wszyscy bowiem spojrzeli się na mnie jak na wariatkę... Czyli w sumie jak zwykle.

-Przecież niedawno byliśmy – zauważył Takeru dość odkrywczo jak na niego.

-Wiem, ale ja chcę jeszcze raz! Jak będzie ciepło! Żeby móc popływać w i się poopalać! Ej, mam pomysł! Jutro nie ma zajęć, nie? Chce ktoś iść ze mną na wycieczkę?

-Mam dużo pracy – powiedział Tsukito tym swoim bezbarwnym głosem.

No cóż, nie będzie mi go brakować.

-Jak brat nie idzie to ja też nie!

Jego akurat trochę będzie mi brakować, ale jakoś to przeżyję.

-Chcieliśmy jutro zrobić zebranie samorządu... Muszę wszystko przygotować i w ogóle - Apollo wyglądał jak zbity pies. Szkoda, bo chciałam go trochę popodtapiać.

-Nie chce mi się – mruczał Dionizos moszcząc się na ławce.

-Hadesie? - zapytałam z nadzieją.

-Przyniosę wam tylko nieszczęście – odparł smętnie i wrócił do podziwiania krajobrazu za oknem.

-A ja z przyjemnością będę ci towarzyszył – usłyszałam z ust Baldera i podskoczyłam ze szczęścia uderzając tym samym kolanami w blat. Nie popsuło mi to jednak humoru.

-Super! Loki?

-No dobra. Może być zabawa – zgodził się, a uśmiech obejmował większą część mojej twarzy. - Thor, idziesz z nami?

-Tak – wyglądał, jakby nie zwracał na nas uwagi i nie miałam pojęcia czy w ogóle wiedział na co się zgadza, ale to już nie mój problem.

-No i super! To mamy ekipę! Zbiórka przed szkołą o... 10? Może być? Nie widzę sprzeciwu – nie żebym dała im czas na jakąkolwiek opozycję. - Uprzedzę Thotha. Weźmiecie jakieś jedzenie?

-Oczywiście – zgodził się chętnie bóg światła. Przynajmniej nie będę musiała tego dźwigać.

-Balderze, a co z samorządem? - zapytał nagle Apollo, jakby to była katastrofa wagi światowej.

-No tak... Ale spotkanie miało się zacząć dopiero popołudniu, więc zdążę wrócić – uspokoił go Hringhoruni.

Nikt więcej nie podjął próby zniweczenia mojego planu, gdyż do klasy wszedł Thoth i zaczęliśmy kolejną lekcję... Za jakie grzechy?!

~*~

Podczas drogi na plaże udało mi się nie zabić Lokiego.

Uznałam to więc, za dobry omen, gdyż moja cierpliwość nie jest zbyt duża, a on notorycznie wystawiał ją na ciężką próbę. Bo kto normalny zwisa z mostu głową w dół?! Albo wrzeszczy w głąb jaskini, gdzie może mieszkać jakiś niedźwiedź, albo coś gorszego? Ewentualnie rzuca się w polanę pokrzyw? Naprawdę sądziłam, że poprzednio wlazł we wszystkie niebezpiecznie miejsca, ale teraz postanowił mi udowodnić, że niewiele wiem o świecie, bo zagrożeń jest co niemiara, a on oczywiście przetestuje je wszystkie! No co za człowiek! Dobrze, że był z nami Balder, bo na Thora nie ma co liczyć, a ja... w pewnym momencie miała szczerą ochotę zrzucić go w jakąś przepaść. Oczywiście w celach naukowych. Zawsze mnie ciekawiło, czy bogowie potrafią latać. I to całkiem serio.

Kamigami no Asobi - OneShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz