VI

2.9K 105 1
                                    

   Oczami Nashi:

Siedzę od dwóch godzin i czekam na wiadomość o bracie. Nikt, żaden lekarz nie chce mi nic powiedzieć. Obok mnie siedzi Lucy, płacze tak jak ja na krześle. Lily zajmuje się Nana. Siedzę wtulona w Lucasa. Niech ten koszmar się skończy, proszę. Niech to będzie tylko zły sen. Obudzę się i nic Nickowi nie będzie.

Lucas: Kochanie, musisz odpocząć.- popatrzył na mnie z troską.- Nie możesz się przemęczać, a tym bardziej przemęczać. To nie dobre dla dziecka.- powiedział głaszcząc mój brzuszek

Ja: Nigdzie nie idę puki nie dostanę informacji co z moim bratem. Będę tak siedziała puki nie wyjdzie lekarz i nie powie, że jest dobrze. Nie ruszę się stąd.- po chwili przychodzą Klara i Jackob.

Klara: Co z Nickiem? Wiadomo coś?-zapytała siadając obok mnie i Lucy

Lucas: Nic, a nic. Czekamy na wieści. Matko, przekonaj Nashi, żeby poszła odpocząć.

Ja: Nigdzie nie idę. Chce wiedzieć co z moim bratem. Nie ruszę się stąd.- powiedziałam.- Znaleźliście moich wujów?- zapytałam

Beta: Nie, Luno. Nie zostali znalezieni ale dalej ich szukamy.- powiedział. Wtedy przez drzwi wyszedł lekarz. Wstałam szybko tak jak Lucy

Ja: Co z moim bratem?

Lekarz: Alfo, Luno. Becie nic nie jest. Ma ranę na plecach ale nie groźną. Wyjdzie z tego cało.- opadłam na krzesło z ulgą.- Jeśli chcesz możesz wejść Luno.- dwa razy nie trzeba było mi mówić. Wpadłam do sali i ujrzałam mojego brata leżącego na brzuchu. Podeszłam do niego i usiadłam obok na krześle.

Ja: Nick, musisz się obudzić. Wszyscy czekamy aż się obudzisz. Otwórz te swoje oczka i podnieś się. Musisz.- pocałowałam go w głowę i wyszłam. Muszę iść do pokoju. Jest bardzo zimno i na dworze już spadło dużo śniegu. Po za tym wszyscy wysłaliby mnie tam. Nie ma możliwości postawienia się. Byłam już na korytarzu.- Idę do pokoju.- mój mate uśmiechnął się co oddałam. Ruszyłam do pokoju nie szybkim krokiem. Myślałam o wszystkim i o niczym. Myśląc o tym nie zorientowałam się kiedy ktoś przyłożył mi szmatkę do twarzy. Wyrywałam się i szarpałam ale na marne. Poczułam się senna i potem nastąpił mrok.

   Oczami Lucasa:

Moja mate poszła do pokoju, a ja ruszyłem do gabinetu. Musiałem pozałatwiać ważne papiery. Wiele jest rzeczy do załatwienia. Po paru godzinach do pokoju ktoś puka. Po powiedzeniu rutynowego słowa weszła przez nie Nana, opiekunka Lily. Co jest?

Nana: Alfo

Ja: Mów o co chodzi.

Nana: Luna nie dotarła do pokoju.- popatrzyłem na nią z szokiem.- Do tej pory nie wróciła do pokoju i trochę się zaczęłam martwić. Siostra Luny chce ją zobaczyć ale nigdzie nie mogę jej znaleźć.- powiedziała ze strachem w oczach

Ja: Co ty mówisz?!- wstałem wściekły.- Luna już dawno powinna w nim być.- wyszedłem szybkim krokiem z pokoju próbując skontaktować się przez więź mate z nią...

- Nashi, kochanie słyszysz mnie? Odpowiedz. -

Głucha cisza. Mijałem teraz salon, w którym byli rodzice. Widząc moje zachowanie wstali z siedzeń.

Mama: Synu, co się stało?

Ja: Nashi nie wróciła do pokoju. Ktoś ją porwał.- ojciec wstał i ruszył za mną. Wziąłem 15 wilkołaków i ruszyliśmy do lasu skąd czuć było jej zapach. Oby jej i dziecku nic nie było.

Zagubiona Alfa (ZAKOŃCZONE)Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora